Bartek Królik, znany z zespołów Sistars i Łąki Łan, otwarcie mówi o ojcostwie i wielkiej miłości do córki - 8-letniej Jagody, która urodziła się z zespołem Downa. W szczerym wywiadzie opowiada o swoich emocjach, refleksjach i przemianie, jaką przeszedł jako tata.
Bartek Królik o córeczce, Jagódce
Życie rodzinne Bartka Królika to ciągła żonglerka między sceną a domem. Artystyczna pasja, która od lat wyznacza rytm jego życia - trasy koncertowe, wielogodzinne podróże to codzienność, która wpływa przede wszystkim na jego strefę prywatą. Dom staje się dla niego bezpieczną przystanią. Artysta stara się być z żoną i dziećmi – Kaliną i Jagodą, poświęcać im jak najwięcej czasu i uwagi. „Chodzi też o samą kwestię nieobecności. Jak to rzutuje na związek i wychowanie dzieci. One nie mają ojca, bo on ciągle podróżuje. Oczywiście, staram się robić wszystko, kiedy wracam, żeby dawać uwagę dzieciom i żonie, ale różnie z tym bywa. Kiedy jesteś twórcą, to cały czas pracujesz, tworzysz, nucisz piosenkę. Nie da się tego wyłączyć”, mówi w rozmowie z Natalią Wolniewicz dla Plejady.
W szczerym wywiadzie opowiada też o codzienności pełen wyzwań i obawach, które dotyczą przyszłości jego córki. Niepełnosprawność Jagódki stała się dla niego doświadczeniem skrajnym — pełnym trudnych emocji, ale też niezwykłych momentów bliskości. Jak przyznaje, zespół Downa niesie ze sobą wiele ograniczeń, ale równocześnie sprawia, iż jego córka jest absolutnie wyjątkowa – jedyna w swoim rodzaju, niepodobna do nikogo innego. „Dla mnie tajemnicą jest przyszłość mojej niepełnosprawnej córki, która ma zespół Downa. To wiąże się z brakiem samodzielności, z byciem zależnym od innych osób. Zawsze jest ta perspektywa z tyłu głowy — co będzie, o ile zostanie sama? Czy nasz system jest na to gotowy? Nasz system nigdy nie był gotowy na nic, bo wszystko odbywa się 10 razy za wolno. Moje wszelkie działania i to ciśnienie jest spowodowane tym, iż chcę zagwarantować przyszłość moim dzieciom”, opowiada.
Bartek Królik o obawach i strachu. Wspomina trudny czas
Kiedy Bartek Królik dowiedział się, iż jego młodsza córka urodzi się z zespołem Downa, rzeczywistość zadrżała. Przed nim stanęła trudna decyzja, która wystawiła na próbę jego system wartości i granice emocjonalnej wytrzymałości. W chwilach niepewności pojawiły się myśli, które dziś nazywa porażką człowieczeństwa – nie były one łatwe do wypowiedzenia na głos, ale stały się początkiem głębokiej wewnętrznej przemiany. Ta historia nie jest jednak o słabościach, ale o sile, która przyszła wraz z narodzinami Jagody.
„Przeraziło mnie to. Zmiażdżyło. Przeżyłem wtedy kryzys człowieczeństwa, kryzys męskości, wręcz prawie się poddałem. Dzisiaj mam sobie bardzo wiele do zarzucenia. To wynikało ze strachu, z niewiedzy. o ile strach podpowiada nam, jak mamy żyć, co mamy robić, to jest to najgorszy sufler. Nie wyobrażam sobie życia bez Jagódki […] ”, mówi.
Bartek Królik nie ucieka od najtrudniejszych pytań — także tych, które kieruje do samego siebie. Choć minęły lata, wciąż zdarzają się momenty, kiedy wraca do tamtych myśli. Świadomość, iż kiedyś rozważał aborcję, nie znika zupełnie, choćby jeżeli rozumie, iż decyzje podejmowane były w emocjonalnym chaosie — w strachu, niewiedzy i ogromnym stresie. Dziś wie, iż to miłość do córki ukształtowała jego jako człowieka i ojca. „Wiem, z czego to wynikało — ze strachu, z niewiedzy. Jednak poczucie winy czasami wraca albo takie nieprzyjemne, niekomfortowe uczucie. Wielokrotnie o tym myślę, kiedy mam wspaniałe chwile z Jagódką. Kiedy jestem szczęśliwy, iż ją mam, co by było, gdybym zawiódł tak całkowicie albo gdyby moja żona zawiodła, Gdybyśmy podjęli inną decyzję. […] Przepracowałem to wszystko, zrozumiałem przede wszystkim sytuację, w jakiej się znajduję. Jagódka mi wiele wyjaśniła. Zespół Downa nie jest czymś totalnie trudnym. Wręcz przeciwnie. Ma swoje totalnie jasne strony”, mówi Natalii Wolniewicz dla Plejady.

Bartek Królik o życiu z Jagodą – codzienne wyzwania i radości
Jagoda stała się dla Bartka Królika źródłem miłości, czułości i bezwarunkowego zrozumienia. Codzienność z dzieckiem z zespołem Downa to nie tylko wyzwania – to także lekcja życia, pokory i autentyczności. Muzyk przyznaje, iż dzięki swojej córce nauczył się dostrzegać piękno w tym, co kiedyś wydawało się trudne do zaakceptowania. Jagoda ma w sobie coś, co zmienia ludzi wokół – uczy cierpliwości, wdzięczności i empatii. Jej obecność to nie ciężar, ale dar, który otwiera oczy i serce. „Nie wyobrażam sobie życia bez mojej córki, która jest najukochańsza, najwspanialsza na świecie. Zespół Downa powoduje, iż ona ma pewne cechy, które są szczególnie wyjątkowe. Wiem, iż zdrowe dzieci ich nie mają, więc to jest zaskakująco dualne, iż zespół Downa jest jednocześnie przekleństwem, a z drugiej strony powoduje, iż dziecko, człowiek jest nieporównywalny z nikim innym”, dodaje w Plejadzie.
Zderzenie z rzeczywistością, w której wciąż funkcjonują krzywdzące stereotypy, to dla Bartka Królika bolesny, ale już oswojony temat. Mimo rosnącej świadomości, w przestrzeni społecznej wciąż pokutuje negatywny wizerunek osób z zespołem Downa. Dla wielu to wciąż coś obcego, niezrozumiałego — a więc budzącego lęk.
Bartek Królik nie reaguje już emocjonalnie na obraźliwe komentarze czy przejawy niewiedzy. Jak sam przyznaje, dziś potrafi spojrzeć na to z dystansem, rozumiejąc, iż takie reakcje więcej mówią o autorach tych słów niż o nim samym czy jego córce. Sam kiedyś nie znał tej rzeczywistości. Życie zmieniło się wraz z pojawieniem się Jagody — i od tamtej pory zyskało nową głębię i zrozumienie.
Córka Bartka Królika uczęszcza do przedszkola integracyjnego, które wspiera jej rozwój i daje szansę na jeszcze lepszą komunikację ze światem. To właśnie tam, w otoczeniu innych dzieci, także tych z podobnymi wyzwaniami, łatwiej jej przełamywać bariery i otwierać się na nowe doświadczenia. „Życie rodzica dziecka z niepełnosprawnością potrafi być zarówno naprawdę piękne, bo miłość jest piękna, wspaniała, wielka, ale każda niepełnosprawność jest inna i wiąże się z wieloma konsekwencjami”, dodaje w rozmowie z Natalią Wolniewicz.
Publiczne wsparcie i reakcje fanów
Bartek Królik nie ukrywa swojej historii. Gdy postanowił podzielić się swoją drogą z opinią publiczną, spotkał się z falą wsparcia. Dla wielu rodziców wychowujących dzieci z zespołem Downa stał się głosem, który dodaje otuchy. Jego wyznanie to nie tylko osobista opowieść – to świadectwo tego, iż każde życie ma wartość, a trudne emocje mogą stać się początkiem czegoś niezwykłego.
Jego odwaga w mówieniu o sprawach tak intymnych została doceniona zarówno przez fanów, jak i osoby mierzące się z podobnymi doświadczeniami. „Uważam, iż w każdej szkole ludzie powinni mieć styczność z osobami niepełnosprawnymi, żeby oswajać tę odmienność, żeby się nie bać. Wiedza powoduje uwolnienie i większą harmonię oraz bliskość”, mówi na łamach Plejady. I dodaje: „Zespół Downa to jest nakładka na software — jest jednocześnie przekleństwem i dużą jasnością. Ona powoduje, iż dzieci są anielskie”.
Źródło: Plejada

