Koanai. Ostatnia legenda – recenzja książki. Niedokończona?

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

Twórczość Joanny W. Gazjler poznałam za sprawą debiutankiego Boga Maszyny. Tamta książka mnie zachwyciła i chociaż kolejnej serii nie czytałam, sięgnęłam po najnowsze wydanie – Koanai. Ostatnia legendy. I szczerze mówiąc, spodziewałam się więcej…

Koanai. Ostatnia legenda rozgrywa się na fikcyjnej wyspie, inspirowanej kulturą Hawajów. Tia Nari to wyspa w kształcie konia, a te zwierzęta kiedyś były tam czczone. Dzisiaj jednak magia wyspy umiera, a jej ostatnią nadzieją są czterej Kirsi – jeźdzy wybrani przez magiczne konie, aby ocalić świat. Główni bohaterowie to z kolei Ramin – młody dorosły bez żadnych perspektyw wyrwania się z wyspy i zdobycia wykształcenia – oraz Maika’i, pierwszy jeździec.

Nigdy nie byłam koniarą, ale akcja ryzgrywająca się w stadninie była choćby ciekawa, dopóki główni bohaterowie byli rozdzieleni. Początek książki owiany jest tajemnicą, nie do końca wiadomo, czy Kirsi istnieją ani kim są, a Ramin przeżywa kryzys. Kiedy jednak między nim a Maika’im zaczyna się romans, robi się strasznie nudno. Relacja nie jest specjalnie ciekawa, pojawia się też znikąd. Obaj funkcjonują sobie w życiu stadniny, mają inne obowiązki, nagle w 5 minut budują wielką czułość – przy czym Ramin budowany był jako niedostępny, zszargany życiem bohater, który już nic nie czuje.

Wątek ratowania świata też nie porywa, co bardzo mnie zaskoczyło. W książce otrzymujemy dużo legend, historii magii i poprzednich Kirsi, które skutecznie budują napięcie i ciekawość. Często pada pytanie, jakie zagrożenie nadchodzi tym razem. To jednak tylko wtrącenia. Fabuła skupia się na side questach, oczyszczaniach jeziora i jazdach po lesie, które może i byłyby wciągające, gdyby nie czekanie na ratowanie świata, o którym ciągle się mówi.

Potem nadchodzi taki moment, iż liczba stron do końca Koanai niebezpiecznie maleje i zastanawiamy się, gdzie się zmieści to zapowiadane zjednoczenie jeźdźców i ratowanie świata. No cóż… nigdzie. Książka ma ewidetnie strukturę pierwszego tomu serii, ale informacji brak – zarówno samo wydanie, jak i Internet w żaden sposób nie sugeruje, iż Ostatnia legenda może doczekać się zakończenia.

I właścicie – rozumiem to podejście. W pewnym sensie to Ramin jest uratowany i znajdzie się tu ułamek szczęśliwego zakończenia. Ale w takim razie, gdzie podziali się pozostali Kirsi? Co z zagrożeniem, końcem świata, przebudzeniem magicznych koni? Naprawdę poświęca się na te wątki dużo czasu, a potem rozpływają się w powietrzu, kiedy bohaterowie radoście odjeżdżają na koniach.

Moje oczekiwania były wysokie, stąd duże poczucie zawodu. Mimo to Koanai. Ostatnia legenda nie jest złą książką. Nie czyta się tego specjalnie źle, czasem trafi się zabawny tekst, Ramin jest całkiem sympatyczny. Problemem jest to, iż ostatecznie do niczego nie prowadzi. Jakbym chciała poczytać romans dwóch chłopaków – a nie chciałam – to sięgnęłabym po Heartstoppera. A tak spędziłam trzy wieczory z mierną książką, z którą teraz nie wiem, co zrobić.

Fot. Wydawnictwo SQN

Autor: Joanna W. Gajzler
Wydawca: SQN
Premiera: 27 sierpnia 2025 r.
Oprawa: miękka
Stron: 400
Cena katalogowa: 54,99 zł

Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem SQN. Dziękujemy!

Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki.

Idź do oryginalnego materiału