Wojtek Miłoszewski, znany głównie z cyklu o komisarzu Kastorze Grudzińskim, powraca z zupełnie inną historią. Jego najnowsza powieść Demon to nie klasyczny horror, ale głęboko psychologiczny dramat o matczynej miłości, która… wymyka się spod kontroli. Autor prowadzi czytelnika w świat, gdzie desperacja, wyrzuty sumienia i pragnienie ocalenia dziecka przeradzają się w mroczną obsesję.
To miał być dzień jej triumfu. Pola, samotna matka dorosłego już syna i lojalna pracownica korporacji, wreszcie ma odebrać nagrodę za swoje poświęcenie – wyczekany awans. Jednak w jednej chwili wszystko się rozsypuje. Do sali konferencyjnej podczas przedstawiania przez nią ważnej prezentacji, wpada jej syn, cały we krwi, błagając o pomoc. Od tego momentu rozpoczyna się dramat, w którym Miłoszewski zręcznie łączy realizm z metafizyką. Pola, gotowa na każde poświęcenie, wchodzi w spiralę decyzji prowadzących ją w coraz ciemniejsze zakamarki. Kiedy zrozpaczona kobieta zawiera pakt z demonem, granica między dobrem a złem, racjonalnością a szaleństwem, po prostu przestaje istnieć.
Między dramatem a horrorem
Choć książka reklamowana jest jako horror, moim zdaniem jest bardziej thrillerem psychologicznym z elementami grozy. Sceny nadprzyrodzone w Demonie nie dominują, a stanowią raczej metaforę wewnętrznych demonów bohaterki. Dla jednych może to być zaleta, bo prawdziwy strach kryje się w relacjach międzyludzkich i w nas samych. Dla innych pewne rozczarowanie, bo mogło im tu zabraknąć mocniejszych akcentów rodem z reprezentantów klasyki gatunku.
Choć po opisie i zapowiedziach książki spodziewałam się właśnie klasycznego horroru, to bez względu na oczekiwania, emocjonalna intensywność tej powieści jest niepodważalna. Miłoszewski z chirurgiczną precyzją pokazuje, jak miłość matki do syna może stać się toksycznym więzieniem. Filip to dorosły, ale niedojrzały mężczyzna. Bez skrupułów wykorzystuje uczucia matki, a Pola coraz głębiej pogrąża się w poczuciu winy i bezsilności.
Portret kobiety na skraju
Główna bohaterka Demona nie jest dla mnie łatwa w ocenie. Z jednej strony Pola to postać tragiczna i poruszająca – matka, która zrobi wszystko, by uratować swoje dziecko. Z drugiej jest irytująca, naiwna i ślepo zapatrzona w swojego „głupiego syna”. Pozwala sobą manipulować i bywa niezdolna do samodzielnego myślenia. Niepodważalne jest jednak, iż właśnie ten dysonans stanowi serce powieści – pełne sprzeczności, bólu i obsesji. Demon to opowieść o macierzyństwie wystawionym na próbę. Opowiada o miłości tak silnej, iż przestaje ona być zdrowa. Pola traci grunt pod nogami, a jej uczucie do syna staje się toksycznym uzależnieniem. Miłoszewski nie potrzebuje potworów ani krwi, by wywołać niepokój.
Styl autora w pierwszej części książki wzbudzał u mnie mieszane uczucia. Krótkie, urywane zdania i surowy język z jednej strony dodawały dynamiki i nerwowego rytmu historii, ale z drugiej wydały mi się poszarpane i mało spójne. Jednak ten pozorny chłód i rozedrganie mają swoje uzasadnienie. Może właśnie ten zabieg sprawia, iż możemy doskonale wczuć się w stan psychiczny Poli – kobiety rozdartej między racjonalnością a absurdem. Oddaje napięcie, dezorientację, rozpad psychiczny i poczucie uwięzienia w sytuacji bez wyjścia.
Kiedy miłość staje się wewnętrznym więzieniem
W Demonie autor nie tyle straszy, co zmusza do refleksji. Gdzie kończy się poświęcenie, a zaczyna destrukcja? Czy można uratować kogoś, kto sam nie chce być ocalony? I czy matczyna miłość zawsze jest bezwarunkowym dobrem? Miłoszewski nie daje tu prostych odpowiedzi. Zamiast tego prowadzi czytelnika przez emocjonalne piekło, w którym najstraszniejszym potworem okazuje się być człowiek. Dawno nie zostałam tak mocno wciągnięta do świata książki!
Demon to pozycja, która wzbudziła we mnie silne emocje i na pewno nie pozostawiła mnie obojętną. Tak jak już wspomniałam, nie odbieram jej jako horroru w klasycznym znaczeniu, ale jako mroczną opowieść o granicach miłości, rozpaczy i ludzkich słabościach. Początek wydał mi się trudny przez irytującą bohaterkę, ale gdy historia nabrała tempa nie mogłam się już od niej oderwać. Miłoszewski, moim zdaniem, stworzył powieść niezwykle emocjonalnie intensywną, niepokojącą i głęboko ludzką. To lektura dla tych, którzy nie boją się zajrzeć w ciemne zakamarki ludzkiej natury. Autor udowodnił tą książką, iż potrafi pisać o człowieku w sposób szczery, niekomfortowy i głęboko prawdziwy. Demon nie jest pozycją, którą czyta się z lekkim podejściem, ale jest taką, która daje do myślenia.





