Społeczny pazur Billy’ego Wildera odcisnął piętno na kinie lat 50. i 60. XX wieku. W swoich produkcjach amerykański filmowiec przełamywał tematy tabu, demaskował obłudę oraz dekonstruował mit amerykańskiego snu, nie stroniąc od kłującego cynizmu. Wręcz przeciwnie, Wilder był swego rodzaju drapaczem sumień, który pod potulnym, komediowym kocykiem, skrywał ciężką artylerię sarkastycznej krytyki społecznej. W tym błyskotliwym zalewie słodko-gorzkich projektów niejako zaginął jednak pewien film odsłaniający najbardziej bezwzględną twarz reżysera. As w potrzasku stanowi nie tylko przerażająco aktualny obraz świata mediów, ale – przede wszystkim – uniwersalną opowieść o mrocznym obliczu ludzkości.
Poznajcie Charlesa „Chucka” Tatuma – potwora, który dla sukcesu zrobi wszystko
Niczym Martin Scorsese w Taksówkarzu (1976), Wilder rozpoczyna swój film rozmową o pracę bohatera, który będzie centralnym elementem snutej opowieści. Co więcej, w obydwu przypadkach otwierająca scena fenomenalnie eksponuje charakter protagonisty.
Początek Asa w potrzasku przedstawia jadącego na holowanym samochodzie mężczyznę, który nagle postanawia zatrzymać się przy redakcji kameralnej, lokalnej gazety w Albuquerque, największym mieście stanu Nowy Meksyk. Pewnym krokiem wchodzi na teren biura, nonszalancko rozglądając się na lewo i prawo. Po chwilowych oględzinach, mężczyzna przysiada się do pewnego młodego dziennikarza. Przedstawia się jako Charles Tatum i chce, żeby chłopak przyprowadził go do swojego szefa. Motywacją do spotkania jest obietnica dużego zarobku. Redaktor naczelny zgadza się więc przyjąć enigmatycznego mężczyznę do środka swego gabinetu.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Od tego momentu Charles nie tylko emanuje arogancją, ale daje jej werbalny upust. Wyraża swoją dezaprobatę wobec najnowszego wydania gazety i proponuje wydawcy swoją kandydaturę na stanowisko reportera. Zuchwale oznajmia, iż dzięki jego doświadczeniu i zaangażowaniu sprzedaż gazet z pewnością poszybuje w górę. Tatum ironicznie podkreśla, iż pracował w czołowych redakcjach, ale zwalniano go za różne występki, w tym pijaństwo oraz romans z żoną szefa.
Mężczyzna ma zepsuty samochód, nie ma pracy i grosza przy duszy, co tylko potęguje jego desperację. Jest przy tym szalenie przekonujący, więc kiedy mówi „jeśli nie będzie o czym pisać, to wyjdę i pogryzę psa”, wierzymy mu. To typ człowieka, który nie cofnie się przed niczym i w razie potrzeby do celu dojdzie po trupach. Pomimo lekkiej odrazy, wydawca jest oczarowany bezczelną pewnością siebie Chucka. Przeważa to o jego zatrudnieniu.
Sprawiedliwość śpi, a niegodziwość czuwa…
Nasz wyrachowany wyjadacz otrzymuje swoje pierwsze zlecenie w nowej pracy – ma napisać artykuł o corocznym dniu polowania na grzechotniki. Słysząc to, Chuck nie stroni od sarkazmu. On chce podłożyć medialną bombę, której przecież nie splecie się z włókien tak prozaicznego tematu. Jak na ironię, szczęście jednak uśmiecha się do zła. W drodze na miejsce polowania – wraz z młodym dziennikarzem, Herbiem – Tatum przypadkowo natrafia na pewien wypadek w pobliskiej kopalni.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Nowina o zasypaniu poszukiwacza indiańskiego złota przez osuwające skały całkowicie spędza sen z powiek cynicznego reportera. Apatia zamienia się w pełną mobilizację. Krew w jego żyłach nabiera rozpędu, a w oczach pojawia się błysk. Dziennikarski drapieżnik momentalnie wywęszył okazję na tabloidową sensację. On ma już w głowie tłumy, które będą chciały przybyć na miejsce zdarzenia i poznać historię Leo: człowieka, który utknął w starej kopalni nawiedzonej przez mściwe duchy rdzennych Indian.
Jak można się domyślić, dalej czeka nas mistrzowsko zaaranżowany spektakl eksploatowania cudzego nieszczęścia dla własnego interesu. Chuck dostarcza bezbłędne show swojej dwulicowości – udaje zatroskanego kumpla poszkodowanego, a tak naprawdę romansuje z jego żoną i manipuluje miejscowym szeryfem, aby opóźniono akcję ratunkową. Zgodnie z założeniem, rozdmuchane medialnie wydarzenie wzbudza ogromne zainteresowanie społeczne; pechowy wypadek staje się niczym innym, jak atrakcją turystyczną. Naturalnie, Tatum robi wszystko, żeby to niemoralne widowisko budujące pozytywną reputację oraz pomnażające kapitał trwało w najlepsze. To właśnie na tym przedsięwzięciu dziennikarz chce utorować sobie ścieżkę ku zawodowemu sukcesowi.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Kruchość i upadek człowieka
Kirk Douglas znakomicie portretuje toksyczną męskość w ramach swojej roli. Protekcjonalna agresja, gniewna żółć biją od oportunistycznego Chucka praktycznie na każdym kroku. Jednakże, przy całej odrażającej antypatii, jaką wywołuje mężczyzna, naprawdę ciężko oderwać od niego wzrok. Tatum oddziałuje szalenie hipnotycznie ze względu na to, jak niezwykle barwna, charyzmatyczna jest to postać. To coś znacznie więcej niż karykaturalny szkic bezdusznego potwora.
Wilder stopniowo nakreśla złożoność jego psychiki. Żelazny wizerunek Tatuma topnieje od sceny interakcji reportera ze znajomymi dziennikarzami pracującymi dla redakcji, które go zwolniły. W konfrontacji z tą grupą, bohater obiera wyraźnie pogardliwą postawę. Chełpi się faktem, iż w tej sytuacji to on jest na przysłowiowym szczycie, a im pozostaje pisanie o „ręcznie robionym dywanie”. Ta małostkowość oraz desperacka próba okazania swojej wyższości wskazują na bezsilność Tatuma. Przed naszymi oczyma stoi oto mały, słaby człowiek, którego cynizm jest jedynie swego rodzaju tarczą przed światem, który go odrzucił. Choć Chuckowi wydaje się, iż wojuje z wrogim otoczeniem, w istocie toczy walkę wyłącznie z samym sobą. Paradoksalnie, jego największym przeciwnikiem jest on sam.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Odtąd Tatum jawi się coraz bardziej ludzko. Odczuwa wyrzuty sumienia, zwłaszcza gdy przewrotny los zaczyna nagle działać na jego niekorzyść. Chuck jest świadomy, iż zanurzył się po szyję w moralnej zgniliźnie jedynie po to, by ostatecznie przegrać – nie tylko bój o wyższą pozycję społeczną, ale przede wszystkim z sobą samym. Wilder humanizuje Chucka, ale ani trochę nie usprawiedliwia jego postępowania. Wręcz przeciwnie, symbolicznym osunięciem się na podłogę bohatera w końcowej scenie, reżyser podkreśla jego etyczny upadek. Ostatecznie protagonista ponosi definitywną klęskę.
Zbiorowe zepsucie
Dekadenckimi barwami Wilder maluje jednak nie tylko postać Tatuma. Nie sposób nie wspomnieć o skorumpowanym szeryfie poszerzającym swój elektorat kosztem ludzkiego życia. Mężczyzna zawiera sojusz z Chuckiem i wspólnymi siłami eksploatują tragedię Leo z czysto egoistycznych pobudek. Do tego jakże zacnego grona wyzyskiwaczy należy wliczyć również żonę poszkodowanego, Lorraine.
To kobieta z ambicjami wykraczającymi poza zarządzanie przydrożnym barem i sklepem na pustynnym, opustoszałym terenie. Bohaterka chce się wyrwać z nużącej egzystencji, jaką wiedzie u boku przeciętnego męża, którego choćby nie kocha. Wręcz przeciwnie, choćby w obliczu tragedii ciężko jej ukryć pogardę, jaką wobec niego żywi. Lorraine marzy o fortunie i wielkomiejskim życiu. Szansę na urzeczywistnienie swoich marzeń kobieta odnajduje w Chucku, dlatego wdaje się z nim w romans. Co więcej, gdy tłum turystów napływa okolicę, lokalny biznes bohaterki przynosi spore zyski. Sprawy w końcu układają się tak, jak Lorraine by tego chciała. Swoją postawą kobieta całkowicie odrzuca tradycyjną rolę żony. Nie kieruje ją jednak potrzeba emancypacji, ale chłodna kalkulacja wyżęta z empatii oraz wątpliwości natury moralnej.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Upojenie mizantropią, jakie wywołuje seans Asa w potrzasku, dodatkowo wzmaga sportretowane w tle społeczeństwo. W jakim tak naprawdę celu ludzie koczują pod miejscem tragicznego wypadku? Co chcą osiągnąć swoją obecnością? Ich rzekome, pięknie brzmiące intencje trącą niewiarygodnością. Pod płaszczykiem kolektywnego współczucia oraz wspólnie przeżywanego przejęcia losem ofiary, turyści chcą głównie zaspokoić swoją ciekawość, wywołaną tanią manipulacją medialną. Ponadto, z czasem przemianowują nieszczęsne zdarzenie w komercyjną atrakcję. Festyny, diabelskie młyny – na dłuższą metę nikt się już choćby nie kryje z tym, iż chodzi wyłącznie o rozrywkę i zaspokojenie indywidualnych potrzeb emocjonalnych.
Religia w świecie diabła
Co ciekawe, całą tę historię Wilder okrasza motywami religijnymi wraz z chrześcijańską ikonografią. Mowa nie tylko o wielokrotnym pojawianiu się symbolu krzyża w tle zdarzeń czy scenie udzielania sakramentów przez księdza. Na płaszczyźnie metaforycznej, bohaterowie Asa w potrzasku jawią się w moich oczach jako archetypy religijnego świata. Leo to klasyczny chrześcijański cierpiętnik. Tragedia mężczyzny staje się widowiskiem, ludzie cynicznie wykorzystują jego niedolę, oszukują go, zdradzają, a on jednak do samego końca wierzy w ludzkie dobro i uczciwość. Z kolei Chuck symbolizuje swego rodzaju fałszywego proroka. Zrzesza tłumy, głosi uwznioślony, zmanipulowany przekaz, struga altruistę, a pod koniec filmu wygłasza coś na wzór kazania, czym kładzie kres tej rozchichotanej szopce.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Reżyser wplata te motywy – nomen omen – pół żartem, pół serio. Z jednej strony pełni to rolę subtelnego, ale przy tym dobitnie odczuwalnego satyrycznego mrugnięcia, z którego Wilder niewątpliwie słynie. W swoich filmach, zwykł ironizować rzeczywistość, czym piętnował drzemiące w niej absurdy. Dajmy na to nieprzewidywalne zakończenie Świadka oskarżenia (1957) – inteligentna drwina Wildera stanowi tutaj również krytykę niefunkcjonalności amerykańskiego systemu sądowniczego. Paradoksalnie, ostatecznie to zbrodnia – a nie proces sądowy – doprowadza do wymierzenia sprawiedliwości. Z kolei w Asie w potrzasku cała ta chrześcijańska warstwa tworzy ironiczny kontrast w zderzeniu z grzesznym, nihilistycznym światem sprawiającym wrażenie bycia opuszczonym przez Boga.
Z drugiej jednak strony Wilder wyraża w ramach tego przejmujące, szczere ubolewanie nad sromotną degradacją sacrum, a więc sfery świętości. Reżyser portretuje rzeczywistość przesiąkniętą moralną erozją. Rzeczywistość, w której cnota pojawia się tylko wtedy, gdy służy własnemu interesowi. To beznadziejny świat wypełniony kłamstwem. To dziwny świat, gdzie człowiekiem gardzi człowiek.
Dwie twarze ludzkości i odcień szarości
Kolejnym motywem łączącym dzieła Billy’ego Wildera jest społeczny dualizm. Biorąc pod swoją krytyczną lupę całe społeczeństwo bądź określone środowiska, reżyser charakteryzował je na bazie podkreślania drzemiących w nich kontrastów. Kobiece ubrania dają męskim protagonistom Pół żartem, pół serio (1959) poczuć na własnej skórze skalę problemu nierówności płci. Jerry i Joe nagle doświadczają przejawów seksizmu, uprzedmiotowienia, które dla kobiet były wówczas chlebem powszednim. Główny bohater Garsoniery (1960) jest zwykłym pracownikiem biura, który – pomimo dużego optymizmu – dość boleśnie odczuwa swój niski status w zderzeniu z korporacyjną elitą. Położenie na społecznej drabinie niejako zniewala jednostkę i znacząco wpływa na wszystkie aspekty jej życia.
Warto również przywołać Bulwar Zachodzącego Słońca (1950) – film ukazujący zderzenie dwóch odmiennych światów: cynicznego, zadłużonego scenarzysty Joe’ego Gillisa i nostalgicznej, idealistycznej Normy Desmond, dawnej gwiazdy kina niemego. Dzielą ich różnice społeczne, pokoleniowe i psychologiczne, a jedynym punktem wspólnym jest branża filmowa.
A co z Asem w potrzasku? Z jakim rodzajem społecznego dualizmu mamy tu do czynienia? W tym przypadku dostrzegam dwie kategorie, w ramach których Wilder realizuje ten motyw. Po pierwsze stary jak świat konflikt – cynizm kontra naiwność. Dotyczy to rzecz jasna relacji Leo ze zgniłym światem. Poszkodowany mężczyzna bezgranicznie ufa Chuckowi, wierzy w miłość żony i czystą, bezwarunkową przyjaźń otoczenia. Rzeczywistość niestety jednak nie wygląda tak, jak widzi ją Leo.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Po drugie, etyczna dychotomia w świecie mediów. Tatum reprezentuje „dziennikarstwo poniżej pasa” jak trafnie określił to Jacob Q. Boot (jego wydawca) w wymianie zdań. Wielkomiejski reporter sieje dezinformację, używa tanich, niedozwolonych chwytów i osiąga cele kosztem cudzego cierpienia. Po przeciwnej stronie barykady stoi ów redaktor naczelny lokalnej gazety w Albuquerque. Staromodny mężczyzna jest przedstawicielem etycznej szkoły dziennikarskiej; przekłada moralność ponad zysk oraz szanuje swoich odbiorców. Choć z początku czuje sympatię do Chucka, w późniejszym etapie nie szczędzi słów na jego nieczyste zagrania.
Warto w tym momencie zwrócić uwagę na jedną z najbardziej intrygujących w postaci w całym filmie – młodego dziennikarza, Herbiego. Bohater fantastycznie łączy się z omawianym motywem społecznego dualizmu. Wilder przedstawia proces zamiany stron za sprawą transformacji bohatera. Młody, zagubiony umysł Herbiego stopniowo przesiąka manipulacją Chucka. Gdy chłopak staje przed symbolicznym wyborem – zostać przy Tatumie czy wyjść z wydawcą, wybiera pierwszą opcję. Pomimo wątpliwości natury moralnej, chłopak ulega wizji zawodowego sukcesu. Herbie wciąż nosi w sobie ślady przyzwoitości, ale zostaje niejako zniewolony przez cynizm.
fot. kadr z filmu „As w potrzasku”Dopływając do brzegu tych rozważań, przekaz reżysera pełni także rolę subtelnie dydaktyczną. Wilder – intencjonalnie bądź nie – komunikuje, iż sama przynależność do danej grupy społecznej nie definiuje osoby. Amerykanin niejako namawia do patrzenia dogłębnego, jak i jednostkowego. W związku z tym, ów społeczny dualizm to nie tylko metoda na portretowanie ludzkiego gatunku. Za tym motywem kryje się coś więcej, a jest to niebywale mądra, uniwersalna refleksja o rezygnacji z uprzedzeń i poszerzeniu własnych horyzontów w podejściu do ludzi.
Podsumowanie
Postrzegam Asa w potrzasku jako fascynująco ponadczasowy kawał kina, który mistrzowsko łączy ostrą satyrę oraz gorzki, przejmujący dramat. Wilder niezwykle bogato portretuje pierwszy plan, jak i tło całej historii. Synergię złożonego studium charakteru oraz społecznej panoramy reżyser dodatkowo oplata intrygującymi, wielowarstwowymi motywami. W ramach Asa w potrzasku filmowiec głęboko eksploruje mroczną stronę całej ludzkości, nie tylko medialnego świata.
Na koniec zło – dosłownie i w przenośni – upada. Wilder nie oferuje nam jednak happy endu. Cnota zostaje upokorzona, a świat pozostaje niezmiennie skażony chorobą chciwości i cynizmu – nie tyle nawet w obliczu tragedii, co właśnie szczególnie w jej cieniu. Brak tu idealizacji, katharsis, jak i nadziei; ludzka niegodziwość, choć chwilami może runąć, jest w gruncie rzeczy nieśmiertelna.
