Kilka lat temu, gdy studiowałem, obok mieszkało trzech chłopaków w moim wieku.

newsempire24.com 1 dzień temu

Dawno temu, gdy studiowałem na uniwersytecie, moi sąsiedzi byli trzema chłopakami w moim wieku. Z czasem zaprzyjaźniliśmy się. Pewnego dnia siostra jednego z nich, Ola, wraz z koleżankami postanowiły pobawić się w ouiję. W ten sposób przywołały chłopca, którego dla potrzeb tej opowieści nazwiemy Kacper.

Chłopiec powiedział im, iż miał iść do nieba, ale gdy usłyszał wołanie, uznał, iż pozostanie tu — ciekawiej. Próbowali namówić go wiele razy, by odszedł, ale zawsze odmawiał. Początkowo tylko te trzy dziewczyny opowiadały o swoich rzekomych spotkaniach z Kacprem.

Nikt inny niczego nie widział ani nie słyszał, więc trudno było im uwierzyć. Moi znajomi mieli jednak dziwny zwyczaj. Za każdym razem, gdy ktoś ich odwiedzał, prosili Kacpra, by ich nie straszył. Obiecywali, iż gdy gość wyjdzie, pobawią się z nim. Był to rytuał powtarzany przy każdej wizycie.

Pewnego popołudnia, około godziny szesnastej, siedzieliśmy we czwórkę w salonie i rozmawialiśmy, gdy nagle piłka potoczyła się wolno przez korytarz, zatrzymując się u stóp jednego z nich. Widziałem to, ale udawałem, iż nie zauważam. Myślałem, iż to wiatr — przynajmniej tak wolałem wierzyć. Przyjaciel podniósł piłkę z uśmiechem i odrzucił ją delikatnie w stronę korytarza.

Minęło piętnaście, może dwadzieścia minut, gdy piłka znów się potoczyła… prosto pod jego nogi. Tym razem obserwowałem korytarz, chciałem sprawdzić, czy nikt jej nie popycha.

Idź do oryginalnego materiału