Kiedy rodzina puka do drzwi: opowieść o niedzielonym spadku na troje

newsempire24.com 4 dni temu

Gdy rodzina puka do drzwi: historia o spadku, który nie dzieli się na trójkę

Marcin wszedł do pokoju, gdzie jego żona oglądała serial, i powiedział spokojnie:

— Dzwonił brat. Chcą z Kasią wpaść w sobotę. Mówił, iż musimy porozmawiać.

— Świetnie! Wiesz, iż zawsze lubię gości — uśmiechnęła się Agnieszka.

— Tylko dodał, iż rozmowa będzie poważna — Marcin spojrzał na żonę z niepokojem. — Bez małżonków, tylko we dwóch.

— A ty nie domyślasz się, o co chodzi? — Agnieszka zaniepokoiła się.

Marcin zawahał się, spuścił wzrok… I wtedy zrozumiał: to o spadek.

Dwa miesiące temu Marcin i Agnieszka oficjalnie odziedziczyli majątek. Ciotka Halina, starsza siostra ich matki, nie miała dzieci i całe życie spędziła samotnie, ale była niezależną kobietą. Gdy zdrowie zaczęło szwankować, poprosiła o pomoc siostrzeńców. Tylko Marcin i Agnieszka się nią zajmowali — wołali do lekarzy, robili zakupy, opłacali opiekunkę, wysłali ją do sanatorium. Reszta rodziny ograniczała się do kartek świątecznych.

Nic dziwnego, iż ciotka Halina zostawiła wszystko im: dwupokojowe mieszkanie w centrum i przytulny dom letniskowy na obrzeżach.

Sobota. Kasia i Wojtek przyjechali punktualnie. Bez uśmiechów, bez zbędnych słów. Usiedli w salonie i od razu przystąpili do rzeczy:

— No dobrze, ciotka zostawiła wam mieszkanie. Ale dom letniskowy to już przesada — zaczął Wojtek.

— Myśmy się nim zajmowali! — dodała Kasia. — Kosiliśmy trawę, podlewaliśmy kwiaty. Spędzaliśmy tam z dziećmi całe lato.

— A ciotkę chociaż raz latem odwiedziliście? — spokojnie zapytała Agnieszka. — Chociaż raz spełniliście jej prośbę? Błagała, żeby ją zawieźć na działkę, żeby pooddychała świeżym powietrzem…

— Mieliśmy swoje sprawy. Dzieci, praca… — bąknęła Kasia.

— Właśnie. Dlatego ciotka postanowiła po swojemu — cicho odpowiedział Marcin.

— Po prostu ją omotaliście! — wybuchnął Wojtek. — Ty w ogóle jesteś facetem, iż z rodzeństwem się nie podzielisz?

— A ty jesteś facetem, jeżeli walczysz o ruinę? — spokojnie, ale twardo odparł brat.

Goście wyszli wściekli. Ale następnego ranka rozległ się telefon.

— Marcin, co ty, zamki w domku zmieniłeś? — krzyczał Wojtek. — Przyjechaliśmy z Tomkiem po nasze rzeczy, a nie moż— Tak, zmieniłem, bo nie uprzedziliście — odpowiedział Marcin i odłożył słuchawkę.

Idź do oryginalnego materiału