Publicystyka w Interii to pełen przekrój opinii: od lewa do prawa i z powrotem. Felietoniści portalu z różnych perspektyw komentują dla naszych czytelników to, co dzieje się tu i teraz. Więcej komentarzy znajdziecie w sekcji Publicystyka.
Muszę przyznać, iż mało chwil było dla mnie, jako obywatela, tak poniżających jak ta, gdy w lutym Donald Tusk publicznie poprosił o pomoc Rafała Brzoskę. To postawienie na głowie tego, jak powinno działać państwo.
Nie potrafię pojąć, jak to możliwe, iż premier dużego, całkiem dobrze rozwijającego się gospodarczo kraju postanowił, iż w stosunku do założyciela InPost powinien zachowywać się, jak słaby uczeń w stosunku do groźnego nauczyciela. To zaprzeczenie zasady, iż interes publiczny stoi ponad interesem prywatnym, państwo narzuca zasady gry, a przedsiębiorcy muszą się do nich dostosowywać.
Ale jest już za późno, za nami sto dni rządowej deregulacji, której twarzą stał się Rafał Brzoska. W ramach inicjatywy „SprawdzaMY” stworzył zespół składający się z radykalnie liberalnych ekspertów (takich jak Robert Gwiazdowski), a także osób jawnie działających na rzecz biznesu (Agnieszka Majewska).
Czym tak naprawdę jest zespół Brzoski
Niech to będzie jasne, nie mam nic przeciwko istnieniu takich grup. Co więcej, ma to choćby swoją nazwę: lobbing. Właśnie tym jest „zespół” stworzony przez Rafała Brzoskę, to nic więcej niż grupa lobbystów, która walczy o swój interes. To, iż premier rządu nadał im, choćby retorycznie, większe znaczenie, jest skrajnie szkodliwe i obraźliwe dla obywateli i obywatelek, którzy tak dobrze wypromowanej reprezentacji są pozbawieni.
Nic dziwnego, iż z perspektywy państwa wiele pomysłów, które zgłaszane są przez ten „zespół”, nie ma wiele sensu. Komu pomoże to, iż firmy będą mogły przekazywać część podatku CIT na organizacje pożytku publicznego?
Jednym z pomysłów widocznych na stronie sprawdzamy.pl jest na przykład: wyłączenie aktywów oddziałów zagranicznych polskich banków z podatku od niektórych instytucji finansowych. Brzmi to jak coś, co na czym zależy ludziom, prawda? Zresztą choćby opis tej zmiany na stronie nie zostawia wątpliwości, iż celem ma być wzrost zysków banków.
Oczywiście nie wszystkie pomysły, które przedstawia ten zespół, są złe. Na pewno jest wiele aspektów działania państwa, których funkcjonowanie trzeba poprawić. Ale – uwaga, uwaga! – do tego naprawdę nikomu nie są potrzebni miliarderzy.
Brzoska ma prawo opowiadać dyrdymały. Ale co robi przy władzy?
Właśnie to jest najbardziej szkodliwe w trwającej od kilku miesięcy deregulacji. Propozycja złożona przez Donalda Tuska sprawia wrażenie, jakby nasze państwo nie dało sobie rady bez wsparcia jednego z najbogatszych Polaków. Jakby to biznesmen był potrzebny państwu, a nie państwo biznesmenowi.
A to fundamentalna nieprawda. Rafał Brzoska nie stał się bogaty pomimo tego, iż mieszka w Polsce, ale właśnie dlatego. Wiem, iż przyjemnie jest śmiać się z nieudolnej Poczty Polskiej i pokazywać, jak pokraczne i przaśne państwo kontrastuje z nowoczesnymi paczkomatami, jednak to ledwie część tej historii.
InPost nigdy by nie powstał, gdyby nie spektakularny rozwój polskiej infrastruktury w ostatnich latach: dróg, sieci internetowej czy energetycznej. Jednym z największych beneficjentów tych inwestycji – za które zapłaciliśmy wszyscy! – jest właśnie Rafał Brzoska i jego firma.
Przez lata nasze państwo było wyjątkowo pobłażliwe dla osób, które chciały tutaj robić biznes. W porównaniu do Europy Zachodniej polska miała niedoskonały i wolno reagujący system kontroli, co umożliwiało rozwój firm.
W Niemczech czy Francji nie byłoby możliwe, żeby firma wyrosła na obejściu przepisów poprzez wsadzanie listów do metalowej blaszki, a przypominam, iż właśnie tak zaczęła się potęga InPostu. W bardziej rozwiniętych krajach kontrowersje mogłoby również wywoływać stawienia paczkomatów na granicy prawa, w miejscach, w których zagrażają krajobrazowi i tkance miejskiej.
Nic więc dziwnego, iż Rafał Brzoska, który swój majątek zawdzięcza wyjątkowo zderegulowanemu państwu, które nie mogło się ogarnąć po czasach komunistycznej gospodarki, dzisiaj wszem i wobec opowiada o konieczności jeszcze większej deregulacji.
I niech opowiada, takie jego prawo. Tak jak rolnik ma prawo dbać o to, by produkcja pszenicy była jak najprostsza, a cena zboża wysoka. Jednak przedstawianie szefa InPostu jako eksperta od czegokolwiek jest pomieszaniem porządków.
Dobrze pokazują to wydarzenia z ostatnich dni. Tydzień temu – w programie „Biznes Klasa” – Brzoska wypowiedział się na temat sztucznej inteligencji. Słowa o tym, iż AI w ciągu pięciu lat zyska świadomość zostały skrytykowane przez osoby naukowo zajmujące się tym tematem. Aleksandra Przegalińska, naukowczyni badająca rozwój sztucznej inteligencji, napisała tweet, w którym stwierdziła, iż słowa przedsiębiorcy to „rozprowadzanie sensacji niepopartych naukowo, które sieją ferment i strach”. Trafnie dodała także, iż mówienie takich rzeczy spowodowane jest interesem biznesowym.
Problemem nie jest to, iż Rafał Brzoska opowiada takie dyrdymały, ale to, iż poprzez działania premiera polskiego rządu występuje tam w roli kogoś więcej niż lobbysty. To symptom większego problemu: ci, którzy mają najwięcej pieniędzy, stają się ekspertami. Choćby dlatego, iż za zwolnione od podatku pieniądze powołuje fundacje, w których działają.
Kto ustala reguły gry?
W debacie publicznej często przywołuje się słynną teorię Maxa Webbera, iż państwo posiada monopol na przemoc. Najczęściej mówi się o tym w kontekście służb, wojska czy policji. Jednak koncepcja niemieckiego socjologa była szersza – dotyczyła tego, iż państwo narzuca i egzekwuje reguły gry, także ekonomicznej.
Jeżeli dochodzi do sytuacji odwrotnej – gdy władza zwraca się po pomoc do biznesmena – tracimy fundamenty demokracji: suwerenność obywatelską i zasadę równych praw dla wszystkich. Naukowcy i naukowczynie od dawna opisują to zjawisko w literaturze jako state capture, a więc zawłaszczanie państwa przez określone grupy interesów, najczęściej biznes. Zamiast dbać o przestrzeganie reguł, władza staje się zakładnikiem tych, którzy mają wpływy.
Sytuacja z Donaldem Tuskiem i Rafałem Brzoską pokazuje, iż Polska robi krok w stronę takiego modelu. Dyskusja o państwie została bowiem oddana w ręce tych, których kapitałem nie jest wiedza o państwie czy polityce, ale rozmiar konta bankowego.
Jan Radomski
Motyka w ”Gościu Wydarzeń”: Nie ma ryzyka, iż ceny energii wzrosną. Będziemy utrzymywali je na niskim poziomiePolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas