Andrzej nigdy nie lubił swojej wsi. Małe podwórko, stara chatka pokryta zardzewiałym dachem. Błotniste drogi i świergot ptaków przypominały mu, jak dawno opuścił ten zakątek ziemi. Gdy wyjeżdżał, wydawało się, iż wszystko, czego nie lubił, zostanie za nim. Ale życie, podobnie jak stare drogi, miało swoje zakręty.
We wsi ożenił się, miał żonę i dzieci, ale uważał swoje życie za niedobre i postanowił szukać szczęścia gdzie indziej, zwłaszcza iż nadarzyła się okazja. A adekwatnie spotkał na swojej drodze pewną panią.
Zostawiając rodzinę i bliskich w swojej wsi, Andrzej wyruszył do stolicy. Tam miał szansę zmienić swoje życie, i bardzo tego pragnął, bo biedowanie na wsi nie było dla niego.
Krótka znajomość z dziewczyną na przyjęciu stała się początkiem nowej drogi życiowej i poszukiwania nowego szczęścia oraz drogi do sukcesu.
Wtedy, w wieku dwudziestu pięciu lat, uważał, iż nie musi poświęcać swojego życia wsi i rodzinie, iż ma prawo szukać własnego szczęścia.
Ona była inna: tajemnicza, niezależna, nieznajoma i interesująca dla niego jak nowa strona. Andrzej szczerze się zakochał. Uwierzył, iż wszystko, czego chce, to być przy niej i osiągać sukces.
Dlatego, gdy Marta zaproponowała wyjazd za granicę, nie wahał się ani chwili. Opuszczając ojczyznę, Andrzej rozpoczął biznes. Wszystko szło dobrze.
Zarobki rosły, oni z Martą przemieszczali się z kraju do kraju, zdobywając nowe horyzonty. Był czas na pracę, na podróże, na kolacje w restauracjach.
Andrzej zapomniał o swojej pierwszej rodzinie – o żonie Annie i dwojgu małych dzieci, o tym domu, w którym kiedyś było pełno nadziei. Oni zostali na wsi, czekając na niego, na to, iż wróci, bo im to obiecał.
A mężczyzna, oczarowany nowymi planami i związkami, zapomniał o wszystkim na świecie, a jego pierwsza żona i dzieci stali się dla niego czymś odległym, zamkniętym rozdziałem w życiu.
Kiedy Marta poinformowała go, iż spodziewa się dziecka, ucieszył się. Miał nową rodzinę, nowe życie, ale już bogate i pełne blichtru, a nie proste i biedne w zapomnianej wsi.
Andrzej zanurzył się w wir biznesu, stworzył nową firmę, która stała się sukcesem. Była jego dumą, jego życiem.
Wszystko zmieniło się, gdy Marta pewnego dnia powiedziała, iż nie chce już z nim być. Zabrała ich syna, a Andrzej został sam. Zamiast usiąść i pomyśleć, zaczął działać. Próbował odzyskać Martę, ale jej decyzja była nieodwołalna. W końcu złożyła pozew o rozwód, uzyskując dużą część majątku.
Andrzej nie rozumiał, jak jego życie stało się takie ponure, jak został z niczym.
Pozostawiony bez pieniędzy i rodziny, wrócił do domu – do rodziców. Do wsi, gdzie wszystko było jak dawniej. Ale teraz to miejsce stało się dla niego obce. Wszystkie jego wspomnienia, wszystkie pragnienia zniknęły. Wyjechał, by nie wracać. Jednak nie miał już dokąd pójść.
Andrzej myślał, iż jego pierwsza rodzina przyjmie go z otwartymi ramionami. Przecież zawsze go kochali i czekali na niego przez wiele lat, mimo wszystko. Nie widzieli się już od wielu lat.
Anna z dziećmi, może mu wybaczą – myślał. Ale mylił się. Andrzej nie mógł choćby sobie wyobrazić, jak wiele zmieniło się przez te lata.
Przywożąc trochę rzeczy i trochę pieniędzy w kieszeni, przyjechał do rodzinnego domu, ale Anna, stojąc w progu, nie pozwoliła mu wejść.
– Andrzeju – powiedziała chłodno – zostawiłeś nas i nie pamiętałeś o nas przez te wszystkie lata. Nie można porzucić rodziny i potem wrócić. Dzieci wychowałam bez ciebie, ze wszystkim dałam sobie radę sama. Teraz twoje powroty i przeprosiny nie są nam potrzebne. Zniszczyłeś naszą rodzinę, a teraz chcesz znów wszystko nam popsuć.
Andrzej nie mógł nic powiedzieć. Stał przed nią, milcząc, i nagle zrozumiał, iż już nikomu nie jest potrzebny. Dzieci, które kiedyś do niego lgnęły, teraz były obce. Stali się starsi, mądrzejsi, silniejsi. Nie kochali go za to, iż ich opuścił, za to, iż przestał być dla nich prawdziwym ojcem, a stał się obcym mężczyzną.
– jeżeli zostaniesz mieszkać we wsi, będziemy twoimi sąsiadami – powiedziała Anna. – Tylko nie myśl, iż wszystko znów będzie jak dawniej. Nie będzie. Nic nie będzie tak, jak było.
Stał przed nimi bez słów, bez planów na przyszłość i z wielkim rozczarowaniem, bo zawsze myślał, iż będą na niego czekać i w każdej chwili może wrócić na wieś, jeżeli w życiu coś mu nie wyjdzie. Ale było zupełnie inaczej.
Wygląda na to, iż ta część jego życia była dawno zamknięta, a teraz pozostało tylko zrozumieć, iż wszystko, co osiągnął, nie miało znaczenia, jeżeli utracił najważniejszą wartość. Utraconą rodzinę, a choćby rodzinna ziemia nie była już dla niego domem.
Andrzej zamieszkał u rodziców, czasem przychodził do byłej żony i dzieci, by znów prosić o wybaczenie, mając nadzieję, iż mu wybaczą i znów będą żyć jak dawniej. Ale ani żona, ani dzieci nie wybaczyli mu.
A im dłużej Andrzej mieszkał we wsi i chodził do swojej dawnej rodziny, tym bardziej krewni zaczęli mu współczuć i sami często dzwonili do Anny, by przyjęła męża z powrotem, mówiąc, iż się biedak nawrócił, tęskni, chce wrócić do rodziny, a ona, widzicie, nie umie się zdobyć na wybaczenie, iż powinna mu wybaczyć dla dobra dzieci, bo człowiek szczerze zrozumiał swoje błędy i wszyscy widzą, jak mu ciężko.
Ale czy coś takiego można wybaczyć? Czy zmieni się człowiek, który już raz zdradził?