Kesha opowiedziała o latach przymusowej współpracy z producentem Dr. Luke’em, z którym jednocześnie prowadziła spór sądowy o napaść seksualną.
W najnowszym odcinku podcastu Monici Lewinsky, „Reclaiming”, wokalistka mówi wprost: „To było nieludzkie”.
Artystka przez wiele lat była związana kontraktem z wytwórnią Kemosabe Records, należącą do Dr. Luke’a. Zgodnie z warunkami umowy musiała dostarczać mu nową muzykę, mimo iż oskarżyła go o zgwałcenie i odurzenie narkotykami w 2005 roku. Dr. Luke zaprzeczył wszystkim zarzutom i wytoczył jej proces o zniesławienie. Ostatecznie sprawa zakończyła się ugodą w czerwcu 2023 roku, a producent przez cały czas nie przyznał się do winy.
Piosenkarka ujawniła, iż producent kontrolował całą jej karierę:
Nagrania mojego głosu nie należały do mnie. Musiałam przekazywać muzykę komuś, z kim się sądziłam. To on kontrolował promocję, budżety, wydania – wszystko. Przez 10 lat. Jedyną drogą, by zakończyć kontrakt, było dostarczenie mu tej muzyki, W mojej głowie to był największy mindfuck wszech czasów. przez cały czas mnie to dziwi. System prawny po prostu patrzył na to i uznawał, iż wszystko jest w porządku. To było nieludzkie.
Artystka przyznała, iż przez ten czas musiała występować i śpiewać swoje największe hity, mimo iż psychicznie była na skraju załamania:
A w środku tego wszystkiego miałam wychodzić na scenę, uśmiechać się i śpiewać „Tik Tok”. Umierałam. Naprawdę umierałam w środku.
Mimo wielu prób rozwiązania kontraktu Kesha musiała jeszcze wydać trzy albumy pod szyldem Kemosabe: „Rainbow” (2017), „High Road” (2020) i „Gag Order” (2023). Przez cały ten czas żyła w napięciu, przygotowując się do potencjalnego procesu sądowego:
Każdego dnia, przez 10 lat. Nie mogłam spać. Cały czas myślałam: „Nie zapomnij tego, nie zapomnij tamtego, kiedy będziesz zeznawać”. Pisałam dzienniki, jeden za drugim. Pod prysznicem tylko płakałam i pogrążałam się w tej spirali.
Paradoksalnie, to właśnie słabsze wyniki albumu „Gag Order” przyniosły jej wolność:
Ponieważ ten album nie poradził sobie na listach, nie przedłużono ze mną kontraktu. Usłyszałam przez telefon: „Za trzy miesiące będziesz wolna”.
Dziś Kesha promuje swój pierwszy niezależny album zatytułowany „.” („Period”), który ukazał się 4 lipca nakładem jej własnej wytwórni Kesha Records. Na płycie znalazło się 11 utworów, w tym przebojowe single „Joyride”, „Boy Crazy”, „Yippee-Ki-Yay” z gościnnym udziałem T‑Paina. Brzmienie albumu łączy w sobie pop, disco, hyperpop, house i country.