Nie wiem jak wy, ale ja jesienią nie mam ochoty na ciężkie, dołujące, depresyjne filmy. jeżeli mam iść do kina, to na coś lekkiego, przyjemnego i niegłupiego. Łatwo powiedzieć, trudniej znaleźć. I tu niespodzianka: właśnie teraz w kinach jest taki film. Mowa o „Anioł stróż”. jeżeli potrzebujecie jakościowej rozrywki (albo nie macie planów na weekend), nie przegapcie tego tytułu. Już sam plakat obiecuje przedni ubaw. W rolach głównych zobaczymy wobec speców od rozśmieszania na ekranie: Setha Rogena i Aziza Ansariego. A jako wisienka na torcie... Keanu Reeves. Tym razem nie w czarnym skórzanym płaszczu (fani Matrixa wiedzą, o co chodzi), tylko ze skrzydłami. Które zresztą w trakcie filmu traci. Ale do tego jeszcze dojdziemy...
„Anioł stróż”: fabuła
Arj ma zapał do pracy, nie ma niestety szczęścia do jej szukania. Na szczęście ma jednak poczucie humoru, które ratuje go z niejednej opresji. Nie mogąc znaleźć zatrudnienia jako montażysta, ima się różnych zajęć, m.in. zatrudnia się jako stacz kolejkowy. Stojąc w kolejce, przypadkiem poznaje milionera Jeffa, który akurat poszukuje asystenta. Nie mając nic do stracenia, Arj proponuje swoją kandydaturę. Jeff o dziwo zgadza się. Początkowa kooperacja układa się idyllicznie. Wydaje się, iż pech wreszcie odpuścił Arjowi, który poznaje też dziewczynę. Ale jak to w życiu bywa, raz na wozie, raz pod wozem. Do tego wszystkiego, w ich życie wkracza anioł Gabriel, który ma za zadanie ratować ludzi piszących SMS-y za kierownicą. Wychodzi jednak poza swoje kompetencje, za co też spotkają go konsekwencje w postaci... zesłania na ziemię i utraty skrzydeł. Aby je odzyskać, będzie musiał posprzątać bałagan, jaki urządził na ziemi. Chcąc pomóc Arjowi, postanowił bowiem, bez zgody „z góry”, zafundować mu nieoczekiwaną zamianę miejsc. Na skutek jego nadprzyrodzonej interwencji Arj pławi się więc w luksusach, a Jeff ledwo wiąże koniec z końcem, musi spać w obskurnych tanich motelach i szukać zleceń. Niczego nie pragnie tak, jak odzyskania dawnego życia. Z kolei Arj świetnie odnajduje się w swojej nowej roli. Gabriel i Jeff wspólnie próbują go namówić, aby zgodził się na powrót do poprzedniego życia.
„Anioł stróż”: obsada
Za reżyserię odpowiada komik aktor i reżyser Aziz Ansari, którego możecie kojarzyć z takich tytułów, jak „To już jest koniec”, „Parks and Recreation”, „Stary, kocham cię”, „Specjalista od niczego”. Siebie też obsadził w roli Arja. Jeffa zagrał Seth Rogen, którego ostatnio mogliście oglądać w świetnym serialu „Studio”. Na swoim koncie ma też udział w takich filmach jak „Wywiad ze słońcem narodu”, „Pół na pół”, „Supersamiec”, „Donnie Darko”. No i wreszcie wchodzi on, cały na biało... Chodzi oczywiście o Keanu Reevesa , który na swoim koncie ma takie kultowe produkcje, jak „John Wick”, „Matrix”, „Speed – niebezpieczna szybkość”, „Na fali”, „Johnny Mnemonic” czy „Adwokat diabła”. Na uwagę zasługują też postaci drugoplanowe — szefowa aniołów, Marta świetnie zagrana przez Sandrę Oh („Bezdroża”, „Obsesja Eve” – serial, „Pod słońcem Toskanii”, „Chirurdzy”), czy ambitna i wrażliwa społecznie dziewczyna Arja, w którą wcieliła się Keke Palmer ( „Nie!”, „Pickup”).
„Anioł stróż”: recenzja
Dawno nie miałam takich zakwasów ze śmiechu. Dzień po seansie czułam mięśnie brzucha, jakbym zamiast do kina poszła na hardkorowy trening na siłowni. Nazwisko Setha Rogena to już swego rodzaju gwarancja, iż będzie śmiesznie. Ale Keanu Reeves totalnie zaskoczył mnie swoim komediowym talentem. Jako trochę nieporadny anioł Gabriel, który wywraca do góry nogami życie dwóch skrajnie różnych facetów, jest totalnie uroczy. Zwłaszcza w scenie, gdy przełożona aniołów beszta go i za karę odbiera mu skrzydła. A gdy po pierwszym szoku jako śmiertelnik, zaczyna na własnej skórze doświadczać ziemskich przyjemności, ujawnia w pełni swój komiczny (i taneczny) potencjał. Bo czy wiedzieliście, iż Keanu świetnie odnajduje się w latynoskich rytmach i kręci biodrami w rytm cumbii? Teraz już wiecie. Ale żeby nie było — to nie tylko zabawna komedyjka o nieoczekiwanej zamianie miejsc. Każdy z bohaterów uświadamia sobie, iż nie doceniał swojego dotychczasowego życia i ma o co walczyć. I iż pieniądze wcale szczęścia nie dają, a prawdziwych relacji nie da się kupić. Nie są to może zbyt odkrywcze wnioski, ale prawda jest często najprostsza i warto ją sobie uświadamiać i przypominać o tym, co ważne. A przy okazji zdrowo się pośmiać.
View oEmbed on the source website







