Kazik wspomina ojca, który zniknął bez pożegnania. "Z czasem przestałem pytać"

gazeta.pl 1 godzina temu
Kazik Staszewski był gościem podcastu "Bliskoznaczni". Muzyk opowiedział o wspomnieniach związanych ze zmarłym ojcem. Stanisław Staszewski wyemigrował z Polski, kiedy artysta miał zaledwie kilka lat. Nigdy już nie powrócił do kraju.
Kazik Staszewski to ikona polskiego rocka. Wraz z zespołem Kult występuje już od ponad 40 lat. Wokalista ma na swoim koncie także poboczne projekty. Muzyk gościł niedawno w podcaście "Bliskoznaczni", prowadzonym przez Katarzynę Nosowską i jej syna Mikołaja Krajewskiego. Podczas rozmowy Kazik poruszył temat trudnych relacji z ojcem, który wyjechał do Paryża, gdy artysta był małym chłopcem.

REKLAMA







Zobacz wideo Kazik pisał do papieża ws. traktowania osób LGBT+. Przyszła odpowiedź



Kazik wspomina ojca, który wyemigrował do Francji. "Nie wrócił nigdy"
Możliwe, iż artystyczną duszę Kazik zawdzięcza ojcu - Stanisławowi Staszewskiemu, który był nie tylko architektem, ale także bardem i poetą. To jego teksty możemy usłyszeć na popularnych albumach "Tata", "Tata 2", a także "Tata Kazika kontra Hedora". Stanisław Staszewski wyemigrował do Paryża, kiedy wokalista miał zaledwie cztery lata.
Tata wyjechał do Francji. Ja się potem przez jakiś czas pytałem, kiedy tata wróci, no bo to już jeden tydzień, drugi... Tata nie wrócił nigdy
- opowiadał w podcaście "Bliskoznaczni". Artysta podkreślił jednak, iż ojciec nigdy nie zapomniał o rodzinie. Regularnie wymieniał bowiem korespondencję z żoną i synem. – Z czasem przestałem pytać, a poza tym, zaczęło być fajnie, bo zaczęły przychodzić paczki z Paryża. To nie było tak, iż nas rzucił i go nie było. On był. Bardzo często dostawałem listy od niego. Sam do niego pisałem listy, bo już umiałem - wspominał.


Kazik Staszewski o śmierci ojca. Podzielił się wzruszającym wspomnieniem
W styczniu 1973 roku Stanisław Staszewski zmarł na serce w wieku 48 lat. Kazik nie miał choćby dziesięciu lat. Jak wspominał, rodzina długo ukrywała przed nim ten fakt. - Przez cały tydzień, od niedzieli do niedzieli, babcia przychodziła i mówiłem: co tam z tatą? A babcia mówiła, iż lekarze powiedzieli, iż "jak się tam poprawi, to już będzie wszystko dobrze". On już nie żył. Mama już tam ogarniała jakieś rzeczy po nim. Dopiero w niedzielę mi powiedzieli, iż umarł - opowiadał Kazik w rozmowie z Nosowską i Krajewskim. Artysta podzielił się też wyjątkowo wzruszającym wspomnieniem tego okresu. - Moja cioteczna siostra Lidka przyszła – ja spałem na takim łóżku polowym, mieliśmy dwa pokoje – i tak siedziała, nic nie mówiła. Nagle poczułem, iż kapie coś na mnie, a to łzy jej kapały - opowiadał.
Idź do oryginalnego materiału