Muzyka bez sceny, świateł i barierek
W dobie gigantycznych festiwali na kilkadziesiąt tysięcy osób, ogromnych telebimów i wszędobylskiego marketingowego buzzu, Enklawa proponuje coś zupełnie innego. To intymne spotkania z muzyką: wśród zieleni, na kolorowych dywanach, z filiżanką herbaty i unoszącym się w powietrzu zapachem letnich kwiatów.
Kolejną bohaterką serii została Kayah, czyli niekwestionowana legenda polskiej sceny. W Enklawie zaśpiewała swoje największe przeboje w wersji akustycznej - bez scenicznych “fajerwerków”, za to z ogromną szczerością. "Supermenka", "Po co", "Ramię w ramię", a także premierowy singiel: „Nie chcę niczego więcej”, zyskały tu zupełnie nowe brzmienie: czułe, osobiste, ale jednocześnie gościnne i przestrzenne.
Zresztą, poczujcie to sami:
Więcej niż projekt muzyczny
Enklawa to nie tylko koncerty, to także swego rodzaju manifest: opowieść o tym, iż prawdziwa kultura nie potrzebuje masywnego nagłośnienia, stadionu, ani nadmiaru blichtru. Czasem wystarczy kilka instrumentów, charyzmatyczny wykonawca oraz przestrzeń, w której można po prostu złapać oddech i dobrze się bawić.
Jak mówi Marek Zioło, organizator projektu: - Kayah to żywioł. Jej głos, energia, naturalność – wszystko to rezonuje z ideą naszego projektu: autentyczność bez kompromisów.
Wcześniej w Enklawie wystąpił Sobel, przedstawiciel młodego pokolenia, który w akustycznym secie zaprezentował utwory ze swojego nowego albumu. On, tak samo jak Kayah, stworzył na działce swój własny świat. Możecie do niego wejść, kiedy tylko wam się podoba. Każdy z tych minikoncertów to osobna historia do posłuchania w drodze do pracy, na spacerze, albo… na własnej działce.
Odpowiedź na festiwalowy przesyt
Enklawa to atmosfera przesycona wartością: autentyczności, wolności i umiejętność „łapania chwil”, zgodnie z wartościami sponsora projektu - marki Lech. To kultura dostępna za darmo, bez biletów i kolejek, na wyciągnięcie ręki - na YouTubie i Spotify.
Twórcy projektu chcą trafić do tych z nas, którym przejadła się przestylizowana rozrywka. jeżeli szukacie prawdziwych emocji oraz kultury „bez filtra”, szczerej jak rozmowa przy kawie, i bliskiej jak domowy zapach pyrkającego na ogniu gazowej kuchenki dżemu, to jesteście w domu.