Gwiazdy, popularne w mediach społecznościowych osobistości, celebryci, influencerzy przyzwyczaili fanów do przerabiania, upiększania i retuszowania zdjęć. Te grzeszki, biorąc przykład ze swoich idoli, popełniają też zwyczajni ludzie, którym tęskno do wydumanego i niemającego wiele wspólnego z rzeczywistością ideału. Czym innym jest jednak podkręcenie kolorów czy wymazanie ze zdjęcia niechcianego szczegółu, a czym innym zwężanie talii, wydłużanie nóg, dorabianie włosów, prasowanie twarzy i retusz nierzadko sięgający granic absurdu. Dotyczy to nie tylko samych zainteresowanych, którzy majstrują samodzielnie przed opublikowaniem zdjęcia na Instagramie albo Facebooku, ale także sesji zdjęciowych, okładek czasopism, a choćby plakatów filmowych. Są jednak gwiazdy, które mówią temu szaleństwu stanowcze "nie", a jedną z nich jest Kate Winslet.
REKLAMA
Zobacz wideo Olczak-Dziadolka od lat pracuje z Maffashion i Wieniawą. Oto sekrety ich cery!
Kate Winslet mówi "nie" retuszom. choćby w filmach
Aktorka od lat w umowach zastrzega klauzule zabraniające retuszu zdjęć "ponad to, co konieczne do publikacji". Tak było m.in. przy okazji kontraktu z firmą L'Oreal. Reklamy z Winslet miały być "wolne od zmian w jej wyglądzie". - Mogę mówić tylko za siebie i robić rzeczy, które są dla mnie ważne, ale mam nadzieję, iż inni pójdą w moje ślady. Dla mnie to naprawdę ważne, bo uważam, iż jesteśmy odpowiedzialni za młodsze pokolenia - podkreślała w 2015 roku w rozmowie z E! News.
W 2003 roku gwiazda "Titanica" pojawiła się w sesji i na okładce magazynu GQ. I nie zostawiła na nim suchej nitki, gdy okazało się, iż przesadzono z retuszem, w tym odchudzono jej i tak szczupłe nogi. - Nie wyglądam tak i co najważniejsze, nie chcę tak wyglądać - mówiła w rozmowie z BBC i dodała, iż oryginalne zdjęcie wyglądało bardzo dobrze, a ona sama "jest całkowicie zadowolona ze swojego wyglądu".
W 2021 roku w rozmowie z The New York Times przy okazji promocji serialu "Mare z Easttown" Winslet wspomniała o starciu z reżyserem. Craig Zobel zapewnił ją, iż w postprodukcji pozbędą się "wystającego kawałka brzuszka" widocznego w jednej ze scen miłosnych. Gdy to usłyszała, odpowiedziała tylko: "Ani mi się waż!". Nie zgodziła się na wyszczuplające majtki i ostro potraktowała propozycje promujących produkcję posterów, które jej zdaniem były "zbyt przerobione". - Powiedzieli: "Kate, nie możesz tak robić", a ja odpowiedziałam: "Słuchajcie, wiem, ile zmarszczek mam wokół oczu, przywróćcie je wszystkie, proszę" - opowiadała. - Po co mam marnować cenną energię na krytykowanie mojej fizyczności? Myślę, iż każdej kobiecie będzie lepiej, jeżeli po prostu powie sobie, iż w siebie wierzy. Nie ma znaczenia, co myślą inni, jestem, kim jestem, i idę dalej - mówiła w "Vogue'u".
Kate Winslet źle wspomina czasy po premierze "Titanica". Mówili, iż jest... za gruba
Dziś 50-letnia Winslet stanowczo walczy o to, by nie robić z niej lalki i pokazywać taką, jaka jest w rzeczywistości. Nie zawsze jednak tak było. "Titanic" otworzył jej drzwi do kariery i sławy, ale dał też gorzką pigułkę. Wszystko przez sposób, w jaki traktowały ją media i koledzy z branży. James Cameron wytykał jej wagę, a Joan Rivers, słynna komiczka, żartowała, iż gdyby Winslet zrzuciła parę kilogramów, DiCaprio zmieściłby się obok niej na tej nieszczęsnej tratwie. Prasa, i to nie tylko brukowa, komentowała jej rozmiar, wagę, proponowała choćby "skuteczne diety". - Byłam młodą kobietą, moje ciało się zmieniało, starałam się normalnie funkcjonować, byłam bardzo niepewna siebie, przerażona [...]. To ocierało się o przemoc - wspominała to po latach w podcaście "Happy Sad Confused". Po latach jednemu z dziennikarzy wypomniała: "Mam nadzieję, iż to cię prześladuje".
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.