Katarzyna wychowywała się w domu, gdzie to ojciec był zawsze „panem i władcą”. Matka była całkowicie podporządkowana mężowi i tego samego oczekiwała od córki. Dziewczyna była cicha, posłuszna, łatwo dawała się prowadzić.
Po maturze wyjechała na studia do większego miasta. Mieszkała w akademiku z koleżankami, które miały i czas na naukę, i na swoje życie towarzyskie. W weekendy dziewczyny chodziły na dyskoteki do pobliskiego klubu. Tam właśnie Katarzyna poznała Łukasza. Najpierw była to znajomość, potem poważny związek. Spotykali się cztery lata.
Pod koniec studiów Łukasz oświadczył się. Katarzyna zgodziła się i wyjechała z nim do jego miasta. Od początku nic się nie układało. Łukasz kazał jej zostać w domu, mimo iż w miasteczku czekała na nią dobra oferta pracy. I tak dziewczyna została gospodynią domową. On przesiadywał w pracy, a ona samotnie czekała w czterech ścianach.
Dostawała pieniądze na wydatki, ale musiała się z nich rozliczać co do złotówki. Łukasz krytykował wszystko: gotowała źle, sprzątała źle, znajomych mieć nie mogła, sąsiadek też miała unikać. Po trzech latach wyszło na jaw, iż nie tylko jest skąpy, ale i kontrolujący do granic.
Kiedy Katarzyna zaszła w ciążę, zamiast wsparcia spotkała się z jeszcze większą pogardą. Łukasz awansował i zachowywał się tak, jakby w domu miał podwładną. Zaczął otwarcie romansować. Po urodzeniu bliźniaczek całkowicie przestał zwracać na nią uwagę, a ona zajmowała się dziećmi sama, pogodzona z losem.
Lata mijały. Gdy córki poszły na studia, Katarzyna w końcu zebrała się na odwagę, by złożyć pozew o rozwód. Łukasz nie chciał się zgodzić – było mu wygodnie: posłuszna żona w domu, czysto, ugotowane, a on mógł zdradzać bezkarnie.
Późnym wieczorem zadzwoniła matka – ojciec trafił do szpitala. Katarzyna spakowała się, zostawiła Łukaszowi kartkę, wzięła taksówkę i pojechała do rodziców. Przez kilka dni niemal nie odchodziła od łóżka ojca. Gdy kryzys minął, wychodząc ze szpitala, spotkała kolegę z dawnych lat – Wojciecha, swojego szkolnego przyjaciela.
Poszli na kawę, wspominali młodość, a potem opowiedzieli sobie o życiu. Kiedy Wojciech usłyszał, jak wyglądało jej małżeństwo, zaproponował, by zaczęła wszystko od nowa. Przyznał, iż zawsze ją lubił, ale w szkole brakowało mu odwagi, by się zwierzyć.
Katarzyna rozwiodła się i wróciła do rodzinnego miasta. Z Wojciechem zaczęła wspólne życie – zupełnie inne niż z Łukaszem. Pełne miłości i szacunku. Od ośmiu lat są razem szczęśliwi. Córki często ich odwiedzają, ciesząc się, iż mama wreszcie odnalazła spokój.
Jedyna myśl, która czasem ją boli: szkoda, iż nie odważyła się szukać swojego szczęścia wcześniej.