Pierwszy weekend września zwyczajowo uraczył nas kolejną edycją Kapitularza – Łódzkiego Festiwalu Fantastyki. Wydarzenie to, choć w tym roku nie miało rangi Polconu, przyciągnęło niemalże taką samą liczbę uczestników, co w 2023. Tym samym przez konwent przewinęło się blisko 2700 osób, skuszonych ideą setek godzin fantastycznych prelekcji, licznych atrakcji stałych, sesji RPG, larpów, spotkań autorskich z niesamowitymi gośćmi i wielu konkursów.
Ogrom atrakcji najlepiej podsumuje fakt, iż nasza redakcyjna trzyosobowa delegacja nie była fizycznie w stanie uczestniczyć choćby w połowie z nich. Staraliśmy się jednak zajrzeć, gdzie tylko się dało, oraz uwiecznić na fotografiach możliwie jak najwięcej atrakcji. Zanim jednak przejdziemy do tego, co czekało na gości wewnątrz Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, warto skupić się na wystawach i na tym, co uczestnicy mogli robić na zewnątrz w trakcie tego urokliwego, słonecznego weekendu.
Na Kapitularzu, jak co roku, nie mogło zabraknąć grupy Szponem i Mieczem, która po raz kolejny przywiozła swoich skrzydlatych pupili na teren wydarzenia. Tym samym każdy z uczestników mógł brać udział w pokazach ze szkolenia ptaków drapieżnych, a choćby zrobić sobie zdjęcie z którymś z nich – moim faworytem, jak co roku, był puchacz bengalski Bob. Tuż obok nich swoje pokazy organizował alchemik z Ars Alchemia, będący kolejnym ze stałych gości festiwalu. Idąc dalej, mogliśmy spotkać grupę rekonstrukcji historycznej Gawra czy odtwarzających armię Rzymu rekonstruktorów z Legio XXI Rapax.
Jednak nie tylko historyczne atrakcje czekały na nas na zewnątrz – bliżej wejścia na teren Wydziału Filologicznego znajdował się m.in. Wiedźmiński Kasztel i mandaloriańska kantyna Manda `Yaim. Osoby zainteresowane polepszeniem swoich zdolności manualnych mogły natomiast wziąć udział w warsztatach kuglarskich, organizowanych przez Duet WhiteNight, który po zapadnięciu zmroku uraczył uczestników festiwalu pokazem Fire Show. I choć w tym roku zabrakło quadballa, konwentowicze wciąż mogli wziąć udział w nietypowych aktywnościach fizycznych – na Kapitularz zawitała bowiem trójmiejska grupa Dziki, będąca drużyną Juggera – sportu inspirowanego filmem Krew bohaterów. Sam Jugger zyskuje na popularności, a w najbliższym czasie ma zostać uformowana łódzka drużyna.
Ogrom zewnętrznych atrakcji umilała strefa gastronomiczna, która w tym roku była rekordowo duża – każdy mógł znaleźć coś dla siebie: od frytek belgijskich, przez burgery i klasyczne zapiekanki, po specjały kuchni azjatyckiej – lody tajskie okazały się znakomitym deserem przy panującym wówczas upale. Choć już sam urozmaicony program plenerowy mógłby się wydawać przytłaczający, to zaledwie ułamek tego, co czekało uczestników konwentu wewnątrz budynku. Liczne warsztaty, konkurs cosplay (uatrakcyjniony pokazem tanecznym grupy Idolki), sale z konsolami i klasycznymi komputerami, karaoke, gry ruchowe i rytmiczne czy ogólnodostępne sesje RPG i stoiska z bitewniakami sprawiały, iż choćby odpoczywając, można było robić coś kreatywnego.
Nie mogło także zabraknąć koncertu harfiarki Barbary Karlik i spektaklu teatralnego, organizowanego przez grupę łódzkich improwizatorów. Tym, co jednak tworzy Kapitularz, nie są po prostu wystawcy albo pojedyncze punkty programu. Są to ludzie, niesamowici pasjonaci, tworzący to wydarzenie z miłości do fantastyki. Są to zarówno organizatorzy, uczestnicy, jak i fascynujący goście. A tych również było od groma. Nazwisk takich jak Michał Gołkowski (w równym stopniu porywający publikę swoimi prelekcjami, co książkami), Andrzej Pilipiuk, Robert M. Wegner, Michał Cholewa czy Istvan Vizvary nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć trochę liznął polskiej fantastyki. Gościem specjalnym był jednak światowej sławy pisarz – Graham Masterton – autor między innymi cyklu Manitou.
Pozostając w temacie dzieł zagranicznych, tegoroczna edycja Łódzkiego Festiwalu Fantastyki mogła się pochwalić liczną reprezentacją tłumaczy literackich, którzy poprowadzili prelekcje lub panele. Wśród nich możemy wyróżnić Piotra Cholewę (odpowiedzialnego za przekłady Pratchetta), Radosława Kota (tłumaczącego Clarke’a, Dicka czy Mastertona), Paulinę Braiter (która poza beletrystyką, w postaci książek m.in. Kinga i Bradbury’ego, tłumaczyła również komiksy, takie jak Sandman i Lucyfer), Cezarego Frąca (będącego najbardziej znanym tłumaczem Tolkiena na język polski) czy Michała Jakuszewskiego (odpowiedzialnego za przekład Pieśni lodu i ognia G.R.R. Martina). A to nie wszyscy ze wspaniałych gości.
Wielu pisarzy prezentowało swoje dzieła na stoiskach własnych lub organizowanych przez publikujące je wydawnictwo. Nie mogło więc zabraknąć chociażby Pawła Zbroszczyka, który wydał już drugą część z planowanej trylogii Daru Anomalii – za swój debiut został nagrodzony wyróżnieniem na tegorocznej edycji Pyrkonu, a wykreowany przez niego fantastyczny świat Estepii wciąga w swe szpony coraz więcej odbiorców, zafascynowanych lekkim piórem autora. Jako iż drugą część Daru Anomalii zakupiłem na długo przed Kapitularzem (na pierwszą skusiłem się przy okazji zeszłorocznej edycji, czego, jak widać, nie żałuję), podczas wydarzenia zamieniłem wiele słów z pozostałymi autorami, po których dzieła postanowiłem sięgnąć.
Wśród nich znaleźli się zarówno twórcy z Sinister Project, jak i założyciel wydawnictwa Hm, czy reprezentująca łódzkie podwórko debiutująca pisarka Ewa Majkusiak, której Zbrodnia na progu została w tym roku wydana przez wydawnictwo Dlaczemu. Prócz tego konwentowicze mogli podziwiać i nabywać liczne przykłady rękodzieła, wystawiane na niezliczonych stoiskach. Choćbym chciał, nie byłbym w stanie wymienić nazwisk wszystkich interesujących gości i nazw poszczególnych stoisk.
Wszystko to jest zasługą niesamowitych organizatorów konwentu. Kapitularz z roku na rok jest większy, a mimo tego nie uświadczymy typowego dla takich wydarzeń organizacyjnego chaosu. Choć liczba osób, które przewinęły się przez festiwal, przypomina tę sprzed roku, tym razem, za sprawą dobrej organizacji, niemalże nie uświadczyliśmy kolejek – udostępnione do akredytacji specjalnych drugie wejście do wydziału znacznie przyspieszyło proces odbierania i kupowania „wejściówek”. Organizatorzy wysłuchali próśb uczestników, czyniąc Kapitularz z roku na rok coraz lepszym i większym konwentem.
Każdy element Łódzkiego Festiwalu Fantastyki wypada coraz lepiej, a pojawiające się oddolnie sugestie i propozycje samych uczestników (jak powiększenie strefy gastronomicznej, udostępnienie cichego pokoju czy uporządkowanie akredytacji) spotykają się z odzewem i aktywnymi akcjami podejmowanymi przez organizatorów. Nauczony doświadczeniem, rozpocząłem już odliczanie dni do kolejnej edycji, na którą z pewnością się wybiorę. Tymczasem zapraszam do obejrzenia znajdującej się poniżej galerii zdjęć, wykonanych przeze mnie oraz redaktorkę Marysię Posiadało. To jak, widzimy się za rok?
Korekta: Aleksandra Kowalewska