Kamil Kaczmarek (Planety): Poczuliśmy, iż wreszcie wszystkim zależy, żeby grać na 10000% [Wywiad]

kulturalnemedia.pl 1 rok temu

Zespół Planety niedawno wydał swój debiutancki album – W poszukiwaniu zagubionego świata. Ich muzyka jest mieszanką jazzującego alternatywnego popu, folku i poetyckich tekstów. Na pytania o album, o zespół, o marzenia i nie tylko odpowiedział gitarzysta Planet, czyli Kamil Kaczmarek. Zapraszam!

O co chodzi z Waszą nazwą?

W momencie, kiedy postanowiliśmy, iż zakładamy zespół, oczywiście zaczęliśmy się zastanawiać nad jego nazwą. Od początku wiedzieliśmy, iż musi być po polsku, bo będziemy śpiewać po polsku. Bardzo chcieliśmy, żeby nazwa związana była z kosmosem lub naturą, bo fascynuje nas jego i jej tajemnica. Niezbadany i nieskończony cud, który stwarza życie i od wieków inspiruje poetów… I tak po kilku tygodniach ktoś powiedział “A może po prostu Planety?”. I tak już zostało.

Jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką?

Naszą wspólną przygodę z muzyką trzeba rozłożyć na kilka etapów. Ja, Mateusz (bas) i Patryk (bębny) gramy ze sobą tak naprawdę od podstawówki. Mateusz mieszkał w bloku obok, a Patryka poznałem w szkole muzycznej. Od tego czasu składów i stylów było wiele, ale zawsze jakoś wychodziło tak, iż graliśmy razem. Marcina poznaliśmy nieco później, też w naszej szkole muzycznej w Zduńskiej Woli. Graliśmy razem w kilku jednorazowych projektach, po czym zaproponowaliśmy mu dołączenie do naszego zespołu ZWIERZĘ. Wtedy graliśmy coś z zupełnie innej beczki (rap, funk, fusion), to była bardzo fajna muzyka. W międzyczasie ja, pod ciągłym wrażeniem muzyki folkowej, turystycznej, poezji śpiewanej i country pisałem sobie do szuflady piosenki, które zupełnie nie pasowały do tego, co graliśmy jako ZWIERZĘ. Wtedy pracowałem jako nauczyciel muzyki w zespole szkół w Łasku-Kolumnie, gdzie poznałem Julię. Graliśmy razem covery na różnych szkolnych akademiach, a gdy tylko skończyła szkołę, zaproponowałem jej wspólny projekt. Resztę zespołu już miałem, bo ZWIERZĘ zdechło przez brak porozumienia z kolejnym raperem i już chyba dość mieliśmy tego rapu. Okazało się, iż bardzo nam pasuje ta konwencja i poczuliśmy, iż wreszcie wszystkim zależy, żeby grać na 10000%.

Wasza muzyka to “jazzujące połączenie alternatywnego popu i folku”. Skąd taki miks?

Ten miks wynika głównie z naszych inspiracji. Każdy z nas słucha trochę innej muzyki i mało tak naprawdę mamy wspólnych mianowników, a jeżeli są, to daleko od stylistyki Planet (śmiech). Najczęściej jest tak, iż ja przynoszę na próbę piosenkę, najczęściej w bardzo folkowym stylu, i gitarę akustyczną. I tak potem każdy dokłada do tego coś od siebie i ostatecznie brzmi to właśnie tak – czyli bardzo dobrze i oryginalnie. Tak nam się przynajmniej wydaje.

fot. Patrycja Kurzepa

O Waszym debiutanckim albumie można przeczytać, że: “Album posiada znamiona albumu koncepcyjnego, w którym motywy muzyczne i tekstowe przewijają się przez wszystkie utwory, tworząc kompletną historię”. Co to za historia?

Piosenki na płytę zostały napisane tak, żeby od początku do końca opowiadały jakąś historię. Nie są to przypadkowe piosenki, które nam się napisały i wrzuciliśmy na jeden album. Jesteśmy zwolennikami słuchania albumów, a nie singli i, choć wiemy, iż dziś to niemodne, tak właśnie chcieliśmy nagrać płytę. To opowieść o szukaniu miłości i sensu, o brutalnej weryfikacji światopoglądu romantyków ze światem, historia z górkami i dołami, ale z happy endem.

Co było największym wyzwaniem podczas tworzenia albumu?

Skończyć. To był nasz debiut wydawniczy i chcieliśmy, żeby wszystko było idealnie i zdarzało się, iż wpadaliśmy w cykl ”Jeszcze coś zmieńmy”, a to prosta droga do niekończących się poprawek i nie nagrania materiału wcale. Dziś wiemy więcej i już powoli szykujemy się na drugi album. Bardzo powoli.

Mówicie o zespole, iż to “proste słowa i nietrudna muzyka, łącząca w sobie folk, pop oraz odrobinę naiwnych marzeń”. Jakie to są marzenia?

To proste marzenia. Żeby wszystkim było dobrze, żeby każdy miał kogo kochać, żebyśmy nie niszczyli swojej Ziemi. No, i żeby umieć latać, i być niewidzialnym!

fot. Patrycja Kurzepa

Macie jakieś pozamuzyczne zajawki? Z tego, co wiem, lubisz rysować…

Oczywiście, iż mamy. Faktycznie lubię rysować i malować, choćby to trochę moja praca. Poza tym lubię uciekać z miasta w góry i do lasu w każdej wolnej minucie.
Julka poza śpiewaniem studiuje chemię, gra w siatkówkę i trenuje dzieciaki. Marcin ma w domu całą ścianę z gier planszowych i milion rodzajów herbaty. Mateusz to obieżyświat i ma w planie być wszędzie – czasem dzwonię do niego się zapytać, kiedy możemy zrobić próbę, a on akurat jest w Afryce, albo w Kanadzie, albo gdzieś prawie na Biegunie Północnym (śmiech) …Naprawdę tak jest! A Patryk to młody tata, więc myślę, iż teraz Maksymilian jest jego największym zainteresowaniem… Ale pewnie, kiedy ma chwilę czasu, to wsiada na rower i pędzi przed siebie. Więcej o nas dowiecie się na naszym Instagramie – zapraszamy!

Szykują się Wam jakieś koncerty w najbliższym czasie?

Ciągle szukamy miejsc, gdzie będziemy mogli podzielić się swoją muzyką. Więc jeżeli wiecie, gdzie możemy zagrać, to dajcie znać!. Nie jest łatwo… Zapraszamy do śledzenia naszych profili na FB i IG – tam pojawi się każda nowa informacja o naszej aktywności.

Chcesz coś powiedzieć na koniec?

Zapraszam do zapoznania się z naszym albumem. Włożyliśmy w tę muzykę całe nasze serce, głowę i ręce. Piszcie do nas w każdej sprawie o każdej porze dnia i nocy! Kochajcie mocno i żyjcie głośno!

Bardzo dziękuję za Twój czas 🙂

Idź do oryginalnego materiału