K. pochodzi z Ugandy, musiał uciekać, bo kraj, w którym władze od 30 lat sprawuje ta sama osoba nie znosi kryt…

migranciwpolsce.com 2 miesięcy temu


K. pochodzi z Ugandy, musiał uciekać, bo kraj, w którym władze od 30 lat sprawuje ta sama osoba nie znosi krytyki – choćby tej ubranej w fikcję literacką.

Życie w Ugandzie nie jest proste, ale K. nie myślał o wyjeździe, sytuacja zmieniała się gdy policjanci zabili jego przyjaciela. Upust swojej złości K. dał pisząc książkę. Była fikcją – nie pojawiały się w niej nazwiska ani Uganda, ale rządowa instytucja kontrolująca publikowane treści zobaczyła w niej zagrożenia.

K. został aresztowany i uwięziony. Kiedy poprosił o wodę strażnicy wsadzili mu szlauch do ust i zaczęli podtapiać. K. nie mógł oddychać.

– Oni cały czas wmawiali mi, iż ta książka jest o ugandyjskim rządzie i żebym się przyznał do współpracy z opozycją. Nigdy nie współpracowałem. Nie miałem się do czego przyznać. W końcu porazili mnie prądem. Razili te najbardziej czułe miejsca na ciele. Straciłem przytomność i obudziłem się dopiero w szpitalu – wspomina K. w rozmowie z Wyborcza.pl Katowice. Podjął decyzję o ucieczce.

K. w tej chwili przebywa w ośrodku dla uchodźców w Polsce, chciałby pracować, ale po złożeniu wniosku o ochronę musi czekać pół roku na otrzymanie pozwolenia na pracę.

– Mam nadzieję, iż będzie dane mi pozostać w Polsce, zacząć tu pracę, sprowadzić żonę i dzieci i wydać moją książkę w języku angielskim. Po prostu chcę być bezpieczny – mówi K. Historię, którą podzielił się z wyborcza.pl, możecie przeczytać w artykule, do którego linkujemy w komentarzu pod postem.

W procesie ubiegania się o ochronę międzynarodową K. wspiera prawniczka Agnieszka Matejczyk z naszego stowarzyszenia oraz doradczyni integracyjna Elena Efimova.




Żródło materiału: Stowarzyszenie Interwencji Prawnej

Idź do oryginalnego materiału