„Już podjąłeś decyzję za mnie?! — opowieść o niedoszłym ślubie”

polregion.pl 1 tydzień temu

«Już za mnie zdecydowałeś?!» — opowieść o niespełnionym weselu

Ewa siedziała przy stoliku w przytulnej restauracji na starówce w Krakowie, czekając na swojego narzeczonego, Darka. Był jakoś spięty, co chwilę wyjmował telefon i nerwowo zerkał na ekran.

— Darku, dziś jesteś jakiś dziwny. Co się dzieje? — zapytała, starając się nie okazać niepokoju.

— Zaczekaj chwilę, zaraz wszystko wyjaśnię. Czekamy tylko na rodziców… — odparł, machnąwszy ręką.

— Na jakich rodziców?

— Na moich. I jeszcze kilka osób z nimi będzie. Nie przyszliśmy tu przecież tylko na kolację — musimy coś omówić.

Ewa zesztywniała. Znała Darka od roku i nauczyła się rozpoznawać po tonie jego „ważne rozmowy”. Nigdy nie kończyły się dobrze.

Po dziesięciu minutach do stolika podeszli rodzice Darka — Marek i Bożena, a za nimi dwoje nieznajomych.

— Poznajcie: to Krzysztof i Agnieszka — powiedział Darek z szerokim uśmiechem. — Są zainteresowani twoim mieszkaniem. Chcą je wynająć długoterminowo.

— Moim… mieszkaniem? — Ewa ledwie utrzymała widelec.

— Oczywiście. Mają poważne zamiary — gotowi są płacić trzy tysiące złotych miesięcznie. A my po ślubie wprowadzamy się do moich rodziców. Mają dom pod miastem, miejsca nie brakuje. Po co stać pustym? Będzie przynosić dochód!

Ewa poczuła, jak zesztywniały jej palce. Darek, nie zauważając jej reakcji, sięgnął do teczki.

— Proszę, już wszystko ustaliłem z bankiem. Przełożymy twój kredyt hipoteczny na nas oboje — rata będzie niższa. I łatwiej nam będzie spłacać.

— Ty… już wszystko załatwiłeś? — głos Ewy zadrżał. — choćby mnie nie pytając?

— No co ty, jak dziecko! — wtrąciła się Bożena. — Darek dba o waszą przyszłość. Przecież już prawie jesteście rodziną!

Krzysztof i Agnieszka wymienili spojrzenia.

— Przepraszam, ale mieszkanie jest na ciebie wpisane? — spytała Agnieszka, zwracając się do Darka.

— Jeszcze nie, ale…

— W takim razie wybaczcie, ale takie warunki nam nie odpowiadają — powiedział chłodno Krzysztof. — Nie wiedzieliśmy, iż właścicielka choćby nie jest poinformowana. Do widzenia. Wstali i wyszli, zostawiając za sobą kłopotliwą ciszę.

— No proszę — oburzyła się Bożena. — Tyle porządnych ludzi odstraszyliśmy! I to przez twoją scenę, Ewo!

— Scenę? — Ewa powoli wstała. — To nie scena. To moje prawo — decydować, co zrobić z moim mieszkaniem.

— Ty na serio?! — Darek zbladł. — Przecież wszystko zaplanowaliśmy!

— Ty wszystko zaplanowałeś. Za nas oboje. Beze mnie. I nie zamierzam budować przyszłości z kimś, kto uważa to za normalne.

— Ewo, uspokój się…

— Nie. Ślubu nie będzie.

Wyszła z restauracji, nie oglądając się za siebie. I więcej nie odpowiedziała na żadną wiadomość.

A w domu, siedząc na parapecie z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach, pomyślała tylko:
„Lepiej sama — ale z szacunkiem do siebie, niż z kimś, kto tego nie rozumie”.

Idź do oryginalnego materiału