Krystyna długo nie mogła pojąć, dlaczego Olek nie chce przedstawić jej swojej mamie. Po trzech miesiącach związku wzięli potajemnie ślub cywilny. I dopiero wtedy Olek zaprowadził młodą żonę do swojego mieszkania.
Mieszkanie zrobiło na Krystynie ogromne wrażenie. Urodziła się i wychowała na wsi, w ubogiej rodzinie. Po liceum wyjechała do miasta, skończyła technikum gastronomiczne i została cukierniczką. Pracowała i zaocznie studiowała na uniwersytecie.
Nie była przyzwyczajona do luksusu, a tam wszystko tchnęło zamożnością. Ale od Jarosławy, matki Olka, bił chłód.
Wyniosła „królowa śniegu” od razu nie polubiła synowej. Już na pierwszy rzut oka uznała, iż ta dziewczyna nie dorasta jej ukochanemu synkowi do pięt. Bogata wdowa, której mąż zostawił spory majątek, za wszelką cenę chroniła syna przed „łowczyniami fortun”. Krystyna automatycznie trafiła do tej kategorii.
Na początku Jarosława tylko ją ignorowała. Ale kiedyś, pod nieobecność syna, nie wytrzymała i powiedziała wprost: – Nie jesteś godna być żoną mojego syna.
Krystyna próbowała porozmawiać o tym z mężem, ale ten tylko wzruszał ramionami: – Nie wciągaj mnie w wasze babskie kłótnie. Wtedy zrozumiała, iż na męża nie ma co liczyć. Co gorsza, zaczęła podejrzewać, iż Olek ją zdradza.
Dziwne delegacje w weekendy, późne powroty, brak rozmów. Każda kobieta to wyczuje. Krystyna też. Ale bała się zapytać wprost. Gdyby nie to, iż teściowa sama jej wszystko pokazała…
Zadzwoniła do niej do pracy i poprosiła, żeby zajrzała do mieszkania – ponoć zapomniała wyłączyć gaz i pojechała na działkę. Do mieszkania było dziesięć minut pieszo. Krystyna weszła, nic nie śmierdziało gazem, ale z pokoju dobiegały głosy – kobiecy i męski. Rozpoznała głos Olka.
Zobaczyła ich razem i uciekła. choćby nie miała siły na awanturę. Wróciła do pracy, nie pamiętała nawet, jak dotrwała do końca dnia. Pod biurem czekał na nią Olek. Myślała, iż przeprosi. A on:
– No, sama widziałaś i wszystko rozumiesz. Ja i Maryna jesteśmy razem. Chcemy być razem. Rozwiedźmy się po ludzku.
– Gdzie ją poznałeś? – spytała przez łzy. – Mama nas przedstawiła. Wiesz, iż marzyła, bym znalazł sobie „odpowiednią” dziewczynę – odpowiedział bezwstydnie.
– A to, iż jej syn jest żonaty, jej nie przeszkadzało?
– Nie przypadłaś jej do gustu. A jak mama coś postanowi, to zawsze dopnie swego. To ona zaproponowała, żebyśmy się z Maryną spotykali w mieszkaniu. – wzruszył ramionami.
– A tak w ogóle, skąd wiedziałaś, żeby przyjść do domu w ciągu dnia?
– Zadzwoniła twoja mama. Powiedziała, iż mogła nie wyłączyć gazu…
Olek parsknął śmiechem: – No tak, moja mamusia. Wszystko obliczyła co do minuty. Wiedziała, iż zastaniesz nas razem. Więc jak? Rozwód i zostajemy przyjaciółmi?
– Rozwód – owszem. Przyjaźń – nigdy. Chcę jak najszybciej zapomnieć ciebie i twoją mamę – zakończyła Krystyna.
To był koniec jej małżeńskiego szczęścia. Ale czuła ulgę.
Wkrótce po tym Krystyna zrozumiała, iż to „szczęście” było tylko iluzją. Dlatego bolało. A teraz czuła się wolna. Miała tylko 26 lat i całe życie przed sobą. I miała nadzieję, iż los już jej więcej nie podsunie podróbki… miłości.