Juror 2 – recenzja filmu. O 100 minut za długo

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

Jeżeli widzieliście zwiastun filmu Juror 2, to tak naprawdę wiecie już wszystko. 114 minut Jurora nie wnosi żadnych nowych czy istotnych informacji. Obraz ten równie dobrze mógłby być krótkim metrażem, a być może choćby wyszłoby to na jego korzyść.

Tytułowym Jurorem 2 jest Justin Kemp, grany przez Nicholasa Houlta. Ma on wydać werdykt w sprawie Jamesa Sythe’a (Gabriel Basso), który rzekomo zabił swoją dziewczynę po kłótni w barze. „Dziwnym” splotem okoliczności Justin był w tym samym barze w tę samą deszczową noc, a wracając, uderzył autem w coś żywego, ale nie wiedział w co. Przez rok łudził się, iż zabił wówczas jelenia. Przez cały film widz czeka na jakiś zwrot akcji – może to jednak nie Justin, może ktoś trzeci? Może James zostanie uniewinniony, a śledztwo wznowione? Niestety produkcja jest bardzo przewidywalna.

Rażą również nieścisłości. Justin był w barze w noc zdarzenia, ale jakimś cudem nikt go nie zauważył. Na świadków wezwano inne, przypadkowe osoby, które tam były – ale nie Justina. Do sądu ściągnięto naocznego świadka uderzenia ofiary, a ten wskazał jako sprawcę Jamesa – dlaczego? Bo Justin akurat nachylił się, by podnieść upuszczoną monetę.

Juror 2 próbuje apologizować przewinienie Justina tym, iż jest mężem i ojcem, iż stara się być jak najlepszym człowiekiem. W feralną noc był przybity, ponieważ jego żona poroniła. Czy to usprawiedliwia zabicie niewinnej kobiety – życie za życie? Nie kupuję tego. To takie niepotrzebne filozofowanie. Owej nocy mocno padało, widoczność była niemal zerowa. Wypadek mógł się zdarzyć, choćby gdyby Justin nie był zdenerwowany. Czy był mniej winny przez to, iż miał ciężarną żonę? Czy zasłużyłby na karę, gdyby był singlem?

Dowiadujemy się również, iż Justin jest niepijącym alkoholikiem, który kilka lat temu ledwo przeżył kolizję z drzewem, co popchnęło go do zmian. Przedstawienie alkoholizmu jest ewidentnie najsłabszą stroną Jurora. Justin był w barze, zamówił whisky, obracał szklankę w dłoniach, czuł zapach trunku. Mamy uwierzyć, iż alkoholik w tym momencie nie uległby pokusie. Ogólnie cały ten wątek został według mnie wtrącony na siłę – tak samo jak wątek z ciążą żony. Co to zmienia? Gdyby był pijącym śmieciem, to zasłużyłby na karę, a tak to wszystko w porządku?

Juror 2 nie składa się jednakże z samych minusów. Największym plusem jest obsada. Hoult i Collette (notabene pierwszy raz razem na ekranie od Był sobie chłopiec) wykonują jak zawsze kawał dobrej roboty. Sympatię budzi także postać J.K. Simmonsa – emerytowany detektyw Harold. Niestety dostaje on za mało czasu przed kamerą. Znika jakoś w połowie filmu, co niezaprzeczalnie jest na minus. Reżyser – Clint Eastwood – zdecydowanie powinien był postawić na większy udział Simmonsa, a mniejszy Zoey Deutch. Ta ostatnia zagrała miałko i irytująco.

Juror 2 to dramat sądowy z gatunku tych, które po jakimś czasie będą skazane na emisję w TV Puls. Gdyby nie wyżej wspomniana obsada oraz Clint Eastwood, film prawdopodobnie przeszedłby bez echa. Możecie obejrzeć produkcję, jeżeli jesteście fanami Eastwooda czy Houlta. Reszta zdecydowanie może sobie odpuścić seans i zobaczyć w tym czasie coś z lepszą fabułą.


Źródło grafiki: People Magazine

Idź do oryginalnego materiału