Na wstępie pytam nieco prowokacyjnie, czy bardziej czuje się muzykiem, czy lutnikiem.
– Na początku była budowa gitar firmy Majonez. Wewnętrznie czuję się jednak i jednym, i drugim. I to, i to pozwoliło mi poznać wiele tajemnic. Nie zdajemy sobie sprawy, jak gitara różni się od gitary, ile skrywa sekretów. Mam na myśli drzewo, przetwornik i lakier. Trochę tak jak Stradivarius. Cały czas jest muzykiem sesyjnym. – Jak dostaję propozycję i uznaję, iż mogę z kimś zagrać, to ją przyjmuję. Ostatnio współpracuję z Kazimierzem Barlaszem, grającym kiedyś m.in. w grupach Cytrus i Korba. Indywidualne koncerty gram raczej rzadko. Najwięcej na molo, jestem muzykiem sopockim, staram się występować tu dla przyjaciół i fanów. Gra akustycznie i elektrycznie. Nie zawsze występuje sam, na molo zaprasza zaprzyjaźnionych muzyków. Ostatnio był to zespół Jaguar. – Gramy moje kompozycje.