Joanna Opozda przeżyła koszmar w lesie. Była na spacerze z synem. "Biegł prosto na nas"

gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: KAPiF; Instagram/asiaopozda


Joanna Opozda chciała ostatnio odprężyć się na spacerze w lesie. Na przechadzkę zabrała syna. Niestety, aktorkę i jej pociechę spotkała nieprzyjemna sytuacja. Co się stało?
Joanna Opozda niedawno przypomniała o sobie, w niewybrednych słowach komentując wypowiedź Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej. Ostatnio celebrytka postanowiła nieco zdystansować się od medialnych konfliktów i wraz z synem wybrała się na przechadzkę do lasu. Niestety, na miejscu spotkała ją przykra sytuacja. Gwiazda zrelacjonowała zajście na Instagramie.


REKLAMA


Zobacz wideo Opozda już się urządziła. Pokazała choćby sypialnię. Na bogato


Joanna Opozda poszła z synem do lasu. Przeżyła chwile grozy. "Biegł prosto na nas"
Joanna Opozda spacerowała niedawno po lesie wraz z dwuletnim synem. Niestety relaks na łonie natury został zakłócony. Z relacji aktorki wynika, iż w pewnym momencie w jej stronę zaczął biec pies, który był spuszczony ze smyczy. Celebrytka przeżyła wówczas chwile grozy. Najbardziej obawiała się bowiem o bezpieczeństwo Vincenta, który siedział w wózku. "Słuchajcie, spotkałam dzisiaj ludzi w lesie (po raz kolejny) z puszczonym psem. Pies nie był na smyczy. Byłam z synkiem, który siedział w wózku, a pies biegł prosto na nas" - zrelacjonowała na InstaStories.


Myślałam, iż dostanę zawału


- dodała aktorka. Joanna Opozda podkreśliła, iż miejsca takie jak lasy, powinny być dostępne dla wszystkich i wszyscy muszą się w nich czuć bezpiecznie. Zwróciła także uwagę, iż właścicieli psów obowiązują konkretne przepisy. "Szanujmy się, ludzie, lasy są dla wszystkich, nie tylko dla was i waszych psów. Poza tym za takie zachowanie grozi kara grzywny choćby 1000 złotych. Piszę o tym, bo wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy" - zaznaczyła.


Joanna Opozda grzmi na właścicieli psów. "Bądźmy odpowiedzialni"
Aktorka postanowiła wspomnieć jeszcze jedną tego typu sytuację, której niedawno była świadkiem. Okazało się, iż w tym przypadku to pies ucierpiał z powodu lekkomyślności właścicielki. "A i jeszcze taka historia. Jakiś czas temu właścicielka małego pieska spacerowała z nim po mieście bez smyczy. Niestety, piesek nagle się przestraszył i wpadł pod samochód. Piesek nie przeżył. To był straszny widok. Jak ta pani płakała... Na pewno miała ogromne wyrzuty sumienia. Bądźmy odpowiedzialni" - apelowała Joanna Opozda.
Idź do oryginalnego materiału