„Jeszcze znajdę synowi odpowiednią dziewczynę!” — powiedziała teściowa. Wtedy zrozumiałam, iż między nami nigdy nie będzie prawdziwej zgody.

twojacena.pl 22 godzin temu

„Nic, jeszcze zdążę znaleźć synowi porządną dziewczynę!” – oświadczyła teściowa. W tamtym dniu zrozumiałam, iż między nami nigdy nie będzie naprawdę dobrze.

Kiedy Kinga wychodziła za mąż za Jakuba, była pewna, iż z jego matką w końcu znajdą wspólny język. Tak, trudna kobieta. Tak, lubi rządzić. Ale czas leczy rany. Zwłaszcza iż z Jakubem mocno się kochali, razem szli do przodu, oszczędzali, starali się, wspierali nawzajem.

I oto, po trzech latach małżeństwa, w końcu kupili mieszkanie. Własne. Nie rodziców. Nie wynajmowane. Może na kredyt, może bez mebli, ale ich. Kinga marzyła, jak będą razem wybierać płytki do łazienki, jak Jakub w weekendy będzie składać kuchenne szafki, a wieczorami pią herbatę na balkonie – ich balkonie. Marzenia rozgrzewały serce, ale remont pozbawiał sił. Dlatego telefony od teściowej przestały być zauważalne – po prostu ich nie było. Ani telefonów, ani wizyt. Kinga myślała: no i świetnie, w końcu się ułożyło. Pewnie mnie zaakceptowała. Przestała się wtrącać. Jakże się myliła.

Tamtego dnia Jakub się spóźniał. Już ściemniło się, a jego wciąż nie było. Kinga zaczęła się niepokoić. W końcu odezwał się:

– Zaraz będę. Musiałem odebrać córkę koleżanki mamy, ta sama z dzieckiem. Mama poprosiła – nie wypadało odmówić.

Gdy wszedł do mieszkania, Kinga już kipiała z wściekłości.

– A ty, przepraszam, od kiedy jesteś taksówkarzem? Czy teraz ratujesz wszystkie kobiety na rozkaz matki?

Jakub, zmęczony, ale wciąż spokojny, zaczął tłumaczyć. Że kiedyś ta kobieta pomogła mu z dokumentami na studiach. Niedawno rozstała się z mężem, została sama z dzieckiem. Nikogo nie było, żeby odebrać. No i mama poprosiła…

Kinga zacisnęła pięści. Tak, cudza krzywda to nie puste słowa. Ale nie tego wieczoru, kiedy obiecał wybrać tapetę do sypialni. Nie tego tygodnia, kiedy żona sama dźwiga wszystko, od spotkań z majstrami po bieganie po sklepach budowlanych. Mimo wszystko – milczała. Uwierzyła. Pomyślała: no dobra, raz się zdarzy.

Po paru dniach zadzwoniła Ola – przyjaciółka Kingi, pracująca w tym samym urzędzie co teściowa.

– Kinga, tylko nie mów, iż ci powiedziałam – szepnęła. – Ale przypadkiem usłyszałam rozmowę. Twoja teściowa opowiadała szefowej, jak jej koleżanka wychowała wspaniałą córkę. Mądra, piękna, z dzieckiem, ale taka porządna. A co najważniejsze – Jakub już się z nią spotyka. Wyobrażasz sobie?

Kinga zdrętwiała w środku.

– I jeszcze… – dodała Ola. – Twoja teściowa powiedziała, iż „nic, jeszcze zdąży znaleźć synowi porządną dziewczynę”. Tak po prostu, na głos! Przy szefowej!

W głowie Kingi jakby zapaliło się światło. Nagle wszystko stało się jasne: dlaczego tę kobietę „nikt nie mógł odebrać”, dlaczego mąż nagle stał się „dobrym Samarytaninem” na rozkaz matki. Wszystko – zaplanowane. Wszystko – wyreżyserowane.

Tamtego wieczoru Jakuba znowu nie było w domu. Kinga zadzwoniła – odpowiedział swoim już znanym tonem:

– No znowu ją podwiozłem… Samotnej z dzieckiem ciężko…

Kinga cisnęła słuchawkę. Łzy napływały do oczu, ale wiedziała już: płacz nie ma sensu. Jej małżeństwo to nie dwoje, to troje. Ona, on – i jego matka. A matka wyraźnie uznała, iż czas „wymienić” synową na tę, która spełnia jej wymagania: bez przeszłości, bez wad, za to „wdzięczna i posłuszna”.

Dlaczego teściowa tak łatwo manipuluje synem? Kinga zadawała sobie to pytanie każdej nocy. Pewnie dlatego, iż zawsze potrafiła wzbudzić w nim poczucie winy. Pewnie dlatego, iż od dziecka wpajała: „Ja wiem lepiej”. A on przywykł słuchać. I słucha do dziś.

Kinga długo siedziała w ciszy. W głowie kołatało się tylko jedno: „A gdzie w tym wszystkim ja? Gdzie szacunek? Gdzie granice? Gdzie choćby śladowe zrozumienie, iż ja jestem jego żoną, a nie tymczasową towarzyszką?”

Wiedziała: przed nią trudna rozmowa. A może choćby niejedna. I być może będzie musiała podjąć decyzję, od której zależy cała jej przyszłość. Ale jedno zrozumiała na pewno – jeżeli teraz nie postawi kropki, to wielokropek będzie stał do końca życia. I stawiać go będzie nie ona.

Idź do oryginalnego materiału