Jeszcze znajdę synowi odpowiednią dziewczynę!” — powiedziała teściowa, a ja zrozumiałam, iż nigdy się nie dogadamy.

newskey24.com 1 dzień temu

„Nic, jeszcze zdążę znaleźć synowi porządną dziewczynę!” — oświadczyła teściowa. A ja tamtego dnia zrozumiałem, iż między nami nigdy nie będzie już naprawdę dobrze.

Kiedy Kasia wychodziła za mąż za Marcina, była pewna, iż z jego matką w końcu się dogadają. Tak, trudna kobieta. Owszem, lubi rządzić. Ale czas leczy rany, prawda? Zwłaszcza iż z Marcinem łączyła ich silna miłość, wspólne cele, oszczędzanie, wzajemne wsparcie.

Po trzech latach małżeństwa w końcu kupili mieszkanie. Własne. Nie rodziców, nie wynajmowane. Choć na kredyt, choć bez mebli — ale ich. Kasia marzyła, jak będą razem wybierać płytki do łazienki, jak Marcin w weekendy będzie montował kuchenne szafki, a wieczorami pić herbatę na balkonie — swoim balkonie. Marzenia dodawały otuchy, a remont pochłaniał wszystkie siły. Dlatego telefony od teściowej przestały być problemem — po prostu ich nie było. Ani telefonów, ani wizyt. Kasia myślała: no proszę, w końcu się ułożyło. Pewnie mnie zaakceptowała. Przestała się wtrącać. Jakże się myliła.

Tamtego dnia Marcin się spóźniał. Zapadł zmrok, a jego wciąż nie było. Kasia zaczęła się niepokoić. W końcu odebrał:

— Zaraz będę. Musiałem odebrać córkę koleżanki mojej mamy, sama z dzieckiem. Mama poprosiła — nie wypadało odmówić.

Gdy wszedł do mieszkania, Kasia już kipiała ze złości.

— A ty, przepraszam, od kiedy jesteś taksówkarzem? Czy może zbawcą wszystkich kobiet na rozkaz matki?

Marcin, zmęczony, ale spokojny, zaczął tłumaczyć. Że kiedyś ta kobieta pomogła mu z dokumentami na studiach. Niedawno rozstała się z mężem, sama z dzieckiem. Nikt nie mógł jej odebrać. No i mama poprosiła…

Kasia zaciśniętymi pięściami stłumiła gniew. Tak, cudza krzywda to nie pusty dźwięk. Ale nie tego wieczora, gdy obiecał wspólny wybór tapety do sypialni. Nie tego tygodnia, kiedy żona dźwiga wszystko sama — spotkania z majstrami, bieganie po sklepach budowlanych. Mimo wszystko — milczała. Uwierzyła. Pomyślała: no dobra, jeden raz. Zdarza się.

Dwa dni później zadzwoniła Ola — przyjaciółka Kasi pracująca w tym samym urzędzie co teściowa.

— Kasieńko, tylko nikomu nie mów, iż ci powiedziałam — szepnęła. — Ale przypadkiem podsłuchałam rozmowę. Twoja teściowa opowiadała przełożonej, jak jej koleżanka wychowała wspaniałą córkę. Mądra, piękna, z dzieckiem, ale cała taka porządna. A przede wszystkim — Marcin już się z nią, podobno, spotyka. Wyobrażasz sobie?

Kasię ścisnęło w środku.

— I jeszcze… — dodała Ola. — Twoja teściowa powiedziała: „Nic, jeszcze zdążę znaleźć synowi porządną dziewczynę”. Tak po prostu, na głos! Przy przełożonej!

W głowie Kasi zapaliło się światło. Naraz wszystko stało się jasne: dlaczego tę kobietę „nikt nie mógł odebrać”, dlaczego mąż nagle stał się „dobrym Samarytaninem” na żądanie matki. Wszystko — zaplanowane. Wszystko — wyreżyserowane.

Tamtego wieczoru Marcina znowu nie było. Kasia zadzwoniła — odpowiedział tym samym, wyuczonym tonem:

— No, znowu ją podwiozłem… Sama z dzieckiem, ciężko…

Kasia cisnęła słuchawkę. Łzy napływały do oczu, ale wiedziała już jedno: płacz nie ma sensu. Jej małżeństwo to nie dwoje ludzi — to troje. Ona, on i jego matka. A matka najwyraźniej uznała, iż czas „wymienić” synową na taką, która spełnia jej wymagania: bez przeszłości, bez wad, za to „wdzięczna i posłuszna”.

Dlaczego teściowa tak łatwo manipuluje synem? Kasia zadawała sobie to pytanie każdej nocy. Pewnie dlatego, iż zawsze potrafiła wzbudzić w nim poczucie winy. Pewnie dlatego, iż od dzieciństwa wbijała mu: „Ja wiem lepiej”. A on się przyzwyczaił słuchać. I słucha do dziś.

Kasia długo siedziała w ciszy. W głowie kołatała tylko jedna myśl: „A gdzie w tym wszystkim jestem ja? Gdzie szacunek? Gdzie granice? Gdzie choć odrobina zrozumienia, iż jestem jego żoną, a nie tymczasową towarzyszką?”

Wiedziała jedno: przed nimi ciężka rozmowa. A może nie jedna. I być może będzie musiała podjąć decyzję, od której zależy całe jej życie. Ale tamtego dnia zrozumiałem coś ważnego — jeżeli teraz nie postawię kropki, to wielokropek będzie ciągnął się w nieskończoność. A stawiać go już nie będę ja.

Idź do oryginalnego materiału