Jest tam kto?
1
Śmierć jest zjawiskiem naturalnym. Przypisanym wszystkim organizmom żywym. Kiedy jednak mówimy o śmierci technologicznej wytworu ludzkiego umysłu czy o śmierci jakiejś idei będącej również wytworem ludzkiego umysłu, to zaczynamy się zastanawiać, czy śmierć nie jest jednak zjawiskiem bardziej powszechnym niż nam się wydaje. Śmiem twierdzić, iż śmierć jest po prostu tak powszechna jak wszystko, co istnieje, bo wszystko co istnieje, choć musiało kiedyś powstać, to prędzej czy później dokona swojego żywota.
2
Śmierć jest zjawiskiem naturalnym. W tym szczególnym okresie, kiedy wspominamy naszych zmarłych, rozważania o śmierci tych, co odeszli i nieuchronnej naszej śmierci, towarzyszą nam szczególnie często. Nie ma bowiem nikogo, poza małymi dziećmi, nieświadomymi całego procesu przemijania, kto by o śmierci nie myślał. No, może jeszcze osobnicy z gatunku „nieśmiertelnych”, którzy uważają, iż jeżeli śmierć kogoś dotyczy, to na pewno nie ich. Dowód tego dają swoim zachowaniem w życiu, a szczególnie na drogach. Nie wiem z jakiego powodu część osobników rodzaju ludzkiego, kiedy tylko wsiądzie do samochodu dostaje „małpiego rozumu” i gna na złamanie karku ignorując wszelkie przepisy i zdrowy rozsądek powodując zagrożenie dla innych. To, iż powodują zagrożenie dla siebie samych nie ma tu żadnego znaczenia. Przynajmniej dla nich, bo przecież oni są „nieśmiertelni”.
3
Śmierć jest zjawiskiem naturalnym. Nie inaczej jest ze śmiercią zawodową czy polityczną. Gdybym jednak zaczął tutaj przytaczać przykłady takiej śmierci, nie wystarczyłoby objętości stu takich felietonów, by pomieścić choć część z nich. Śmierć zawodowa, w przypadku oczywistego odejścia od etyki w wykonywanym zawodzie albo z racji utraty wymaganych w zawodzie umiejętności jest śmiercią naturalną i pożądaną. Jednak wyjątkowo i z nienznaego mi powodu nie dotyczy to celebrytów. Choćby ostatnio. W sytuacji, kiedy wydawałoby się, iż śmierć zawodowa dwojga celebrytów nastąpi, nic takiego nie nastąpiło. Tymczasem, normalny człowiek, a już szczególnie polityk, gdyby rzucił publicznie, iż „bieda to stan umysłu”, byłby martwy na drugi dzień, po takiej wypowiedzi. Martwy w sensie personalnym, towarzyskim i politycznym, a nie dosłownym.
4
Śmierć jest zjawiskiem naturalnym. Kiedy kilka dni temu przeczytałem w pewnym artykule o tym, iż Internet jest martwy, zmartwiłem się nie na żarty. Wymyślam te swoje wiersze, felietony, opowiadania itp., itd., publikuję w Internecie, a tymczasem wszystko jak krew w piach. Całkiem na darmo. Autor wspomnianego artykułu dowodzi bowiem, iż większość Internetu, to nie jest działalność człowieka ale są to treści generowane automatycznie. Wyprodukowane dzięki AI lub temu podobnych narzędzi i podsuwane nam pod nos, a adekwatnie przed oczy, przez zaprzęgnięte do pracy cyfrowe boty, działajace pod kontrolą zaprogramowanych algorytmów. Wszystko po to, by nas, odbiorców owych treści, zmanipulować i całkowicie sobie podporządkować oraz ostatecznie otumanić. I szczerze mówiąc, coś w tym jest na rzeczy.
5
Śmierć jest zjawiskiem naturalnym. Śmierć twórcy, ta zawodowa, również ma różne oblicza. Czasem jest to „twórcze wypalenie”, choć już w tym oksymoronie widać ironię owego zdarzenia, bo skoro wypalenie, to jednak chyba nic twórczego w tym nie ma, wręcz przeciwnie. Owszem, niektózy artyści tworzyli poprzez destrukcję, tylko ma wrażenie, iż wtedy faktycznie byli już kompletnie wypaleni. Czasem jest to śmierć przez wykluczenie. Zwykle w wyniku niepochlebnych opinii „autorytetów” na temat tego czym twórca podzielił się z odbiorcami jego sztuki. Celowo napisałem „autorytetów”, bo często opinię wydają ci, którzy nie mają pojęcia o tym, o czym się wypowiadają. Najgorszym przypadkiem śmierci zawodowej twórcy jest ten, kiedy umiera zainteresowanie odbiorców jego sztuki. Czy to z racji tego, iż twórca nie ma już niczego interesującego do zaoferowania, czy to z prozaicznego powodu, kiedy to odbiorcy jego sztuki po prostu odchodzą. Odchodzą ostatecznie i bezpowrotnie. Bez odbiorców sztuki, umiera choćby jej największy twórca.
6
Śmierć jest zjawiskiem naturalnym. Doświadczam, jak wszyscy, tego, co nieuniknione, gdy odchodzą znajomi, przyjaciele czy ktoś z rodziny. Z tym się godzę, bo wpływu żadnego na bieg rzeczy nie mam. Chciałbym mieć wpływ na własną śmierć zawodową, ale okazało się, iż nie miałem i umarłem zawodowo już piętnaście lat temu, kiedy szlag trafił moje zdrowie i stałem się rencistą, a potem emerytem. Łudziłem się, iż może będę miał jakikolwiek wpływ na własną śmierć jak twórca. Jednak, czytelnictwo książek kuleje od dawna. Owszem, są jakieś niewielkie oznaki ożywienia, jednak nie dotyczy to poezji. Dlatego publikują głównie w Internecie, a drukiem wydaję kilka i w niewielkich nakładach. Kiedy czytam o śmierci Internetu zaczynam się niepokoić. W oczy zaczyna mi zaglądać widmo śmierci twórczej. I w powodowany tym niepokojem wołam tym felietonem:
Halo! Jest tam kto? Żyjecie jeszcze w tym świecie Internetu, czy może już same boty produkują te wpisy, komentarze i lajki? Dajcie znać, żebym nie pisał na przysłowiowy Berdyczów, ani sobie a Muzom.
Bydgoszcz, 31 października 2025 r.,
© Wojciech Majkowski



