Jeśli tak musi być

twojacena.pl 2 godzin temu

**Dziennik: jeżeli już ma być**

Kasia, no co ty tam grzebiesz? powiedział Michał, gdy w końcu wyskoczyła z domu. Chodzili do tej samej klasy. Spóźnimy się do szkoły.

Mama nalała gorącej herbaty, mało się nie poparzyłam odparła Kasia, śmiejąc się. Czekałam, aż ostygnie. Nie spóźnimy się, niedaleko mamy.

Michał i Kasia byli sąsiadami, tylko płot dzielił ich domy. Rodzice żyli w dobrych relacjach, a czasem choćby żartowali, iż dzieci warto by kiedyś zeswatać, bo przyjaźnili się od małego.

Michał był jedynakiem Jadwigi i Tomasza. Matka nie mogła się nim nacieszyć dla niej był najmądrzejszy, najprzystojniejszy, najgrzeczniejszy. I rzeczywiście taki wyrósł. Kasia była cicha i skromna, ale złota rączka: już w liceum szyła, robiła na drutach, gotowała obiady, gdy matka była w pracy. Wiele nauczyła się od niej.

Kasię trzeba wziąć dla naszego Michała mówiła Jadwiga mężowi.

No tak, jeżeli się pobiorą, płot rozwalimy, będziemy żyć jak jedna rodzina żartował Tomasz.

W całej wsi wydawało się, iż tak właśnie będzie: Michał i Kasia pobiorą się, zawsze byli razem. Michał lubił Kasię, ale bez szaleństwa przyjaźń była mocna. Kasia też patrzyła na sąsiada z nadzieją.

Gdy byli w drugiej klasie liceum, do szkoły przyszła nowa uczennica Marianna. Michał zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ciemnowłosa, z dołeczkiem w brodzie, a w oczach miała smutek.

Marianna z matką Teresą przyjechały do wsi z miasta. Smutek dziewczyny miał przyczynę śmierć ojca. Ratował tonącego chłopca w rzece, wypchnął go, ale sam nie dał rady wyjść. Później powiedziano im, iż wtedy zawiodło go serce.

Po pogrzebie ojca, którego kochała ponad wszystko, nie mogła patrzeć na tego chłopca. Myśl o nim nie dawała jej spokoju.

Mamo, brakuje mi taty tak bardzo, iż czasem nie mogę oddychać. I nie zniosę patrzeć na tego choćby nie wymieniała jego imienia.

Teresa postanowiła wyjechać. Wszystko w mieście przypominało o mężu. Wynajęła mieszkanie, kupiła mały dom we wsi i uciekła z córką od tragedii.

Kasia zaprzyjaźniła się z Marianną, a gdy poznała jej historię, szczerze współczuła. Widziała, iż Michał ją kocha, ale nie miała do nich żalu.

Czas mijał. Michał spotykał się z Marianną, ale miłość syna nie ucieszyła Jadwigi.

Michaś, nieładnie oszukiwać uczucia Kasi. Razem od dzieciństwa, a tu jakaś przyjezdna zawróciła ci w głowie. Kasia byłaby dobrą żoną, a ta Marianna? Kto ją zna? Pewnie nic nie potrafi, a Kasia już gospodarna.

Mamo, choćby jej nie znasz! Kasia wie, iż nic jej nie obiecywałem. To ty wymyśliłaś, iż mamy się pobrać.

Tomasz milczał, ale gdy żona naciskała, wstawiał się za synem:

Jadzia, daj chłopakowi żyć. Sam zdecyduje, kogo poślubi.

Sam? Życie sobie zepsuje z tą przybłędą, a ty mówisz, jakbyś go nie kochał. To wszystko twoja matka ci mąci w głowie!

Tomasz był zmęczony wiecznymi kłótniami między matką a żoną. Od samego początku teściowa nie zaakceptowała Jadwigi, a ta teraz powtarzała schemat.

Po maturze Michał i Marianna postanowili się pobrać. Ojciec radził, by nie spieszyli się, ale syn się wściekł.

Tato, zostaw mnie w spokoju. Kochamy się, wszystko przemyślałem. Tylko z Marianną będę szczęśliwy.

Nie chcąc słuchać matki, podali papiery w urzędzie i cicho wzięli ślub. Wrócili jako małżeństwo, stawiając wszystkich przed faktem.

Jadwiga wpadła w szał:

Nie pozwolę, żeby ta obca przekroczyła próg mojego domu! i wiele więcej.

Michał spakował rzeczy i wyprowadził się do Teresy. Z teściową dogadywał się świetnie. Z rodzicami zerwał kontakt, choćby na wojskową przysięgę ich nie zaprosił.

Michaś, przyjadę na twoją przysięgę obiecała żona, a on uśmiechał się szczęśliwy. Kochał Mariannę ponad wszystko.

Dotrzymała słowa, przyjechała, tym bardziej iż służył niedaleko, w sąsiednim województwie.

Michaś, jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko szepnęła.

Był jeszcze szczęśliwszy. Napisał choćby rodzicom, ale nie odpowiedzieli. Gdy urodził się syn, Marianna bolała, iż teściowa jej nie uznaje, a Teresa unikała Jadwigi.

Po wojsku Michał wracał do domu. Najpierw zajrzał do rodziców stęsknił się.

Synku, wróciłeś! Jadwiga powitała go czule. Siadaj, ojciec w pracy.

Nalała mu wódki, potem drugą. Michał, nieprzywykły do alkoholu, zgubił ostrożność. Gdy się upił, Jadwiga zaczęła:

Synku, to nie twoje dziecko. Marianna cię okłamała. Jak tylko wyjechałeś, u Teresy gościł młody chłopak. Wszyscy mówią, iż to kuzyn, ale nie wierzę. A twój syn wcale nie jest do ciebie podobny.

Mamo, co ty pleciesz? warknął.

Mówię prawdę! Podobny do tamtego.

Na trzeźwo nigdy by nie uwierzył, ale Jadwiga była przebiegła.

Goście? Beze mnie? wściekł się, sięgnął po ojca broń i wybiegł.

Jadwiga pogoniła za nim, przerażona, iż posunęła się za daleko. Gdy wpadli do domu Teresy, Michał już celował w żonę i syna, a teściowa zasłaniała ich sobą.

Jadwiga poderwała go, strzał poszedł w powietrze broń była niezaładowana.

Michaś, nie rób tego! krzyczała, zwisając mu na ręce. Nie niszcz się przez tę oszustkę!

Teresa wypchnęła ich za drzwi i zatrzasnęła zamek. Michał walił pięściami, aż matka zabrała go do domu.

Za co ona tak, mamo? Za co? powtarzał.

Teresa uspokajała córkę:

Nie płacz, Marianna. Spakujemy się i wyjedziemy. Jadwiga nigdy nam nie da spokoju. Michał jest dobry, ale matka to wąż. Obrzydliwymi kłamstwami go otruła.

Nikt nie przyszedł na ich pożegnalne przyjęcie. Marianna płakała, ale rozumiała bała się o syna. Wyjechali tego samego dnia, nie mówiąc nikomu dokąd.

JMijały lata, Michał odnalazł ich dopiero wtedy, gdy Kasia wyjawiła mu, iż Marianna z synem mieszkają w Krakowie, i gdy pewnego deszczowego wieczoru stanął pod jej drzwiami z bukietem polnych kwiatów, a mały Szymon, nie pytając o nic, przytulił się do jego kolan jakby znał go całe życie.

Idź do oryginalnego materiału