strojna pani jesień
pachnie przyjemnie wokół
owocami i lasem
zapachem pól łąk
pełnych barwy życia
zagląda do bram w starym parku
latarnia stara jak staruszka
oświetla aleję od lat kolorowe liście
miejsce spotkań młodych
kroki niegdyś strzelały
a wino płynęło do głowy
i z powrotem
pozwoli zanikają smutki
ptaki odleciały gdzieś na południe
rodzą się wspomnienia
z zachodem słońca
pozostał czas zadumy i refleksji
wyczekiwana białej zimy
gdyby tak samemu odlecieć
choćby jeden raz powrócić
wczesną wiosną
odpłynąć rankiem
szkoda iż nic nie gramy
po tych samych strunach
nasze piosenki są takie różne
melodie podobne inny sens
płyniemy po przeciwnych stronach
kołysze łódką ta sama woda
myśli całkowicie inni tylko
czasy te same
te same kołyszą smutki
małe niechciane
w melancholii dźwięku
zanurzone kołnierze
ciepłe płaszcze i palta
te słowa wrednie
odchodząc od siebie
nie pasują do nas