„Istotą teatru jest to, by wyjść z domu i pójść do teatru”.
J. Ortega y Gasset, Dehumanizacja sztuki i inne eseje.
Żyjemy w naszych Domach cały czas lub spędzamy w nich większą część naszych dni, My, osoby spod znaku DPS-ów, Warsztatów Terapii Zajęciowej lub Środowiskowych Domów Samopomocy. Staramy się jednak być aktywni, otwarci na wyzwania rzucane przez życie, chcemy uczestniczyć w rozmaitych wydarzeniach, dążymy do tego, by jak najwięcej czerpać z otoczenia i poznawać świat, spotykać na swojej drodze ciekawych ludzi, uczyć się od nich rzeczy przydatnych i nowych. Dlatego często opuszczamy nasze Domy wiedzeni ciekawością, kierowani wizją poszerzania naszych horyzontów, nie godzimy się z wykluczeniem, zapomnieniem i niepamięcią. Chcemy być ważni, zauważalni i obecni. A zwłaszcza w takie dni, jak przypadający 14 listopada, kiedy obchodzony jest Światowy i Ogólnopolski Dzień Seniora. Wtedy zabiegamy ze wszystkich sił, z całego serca, by nadać mu wyraźne piętno, by stał się wyjątkowym, jakże różniącym się od powszedniego, szarego jesiennego dnia. I dlatego udaliśmy się z wizytą do naszego elbląskiego teatru, by przeżyć niezapomniane, pełne wzruszeń i emocji chwile. A do teatru przychodzi się po to, by doświadczyć esencji życia w postaci widowiska, bo teatr jest lustrem życia, jest jego metaforą, a spotkanie z aktorami pozwala przeżywać kreowane dla nas światy bezpośrednio, naocznie i dosadnie.
Na Małej Scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka obejrzeliśmy spektakl zatytułowany „Czaszka z Connemary” irlandzkiego dramaturga Martina McDonagha, w tłumaczeniu Klaudyny Rozhin. Reżyserem tej czarnej komedii jest Wojciech Adamczyk, znany prawdopodobnie wszystkim jako twórca telewizyjnego serialu „Ranczo”, scenografię i kostiumy przygotowała Katarzyna Adamczyk, za oprawę muzyczną odpowiada Piotr Salaber. Premiera przedstawienia miała miejsce na elbląskiej scenie w maju 2025 roku.
Gdy na widowni zgasły jaskrawe światła, gdy miejsce akcji okryła czerwonawa poświata ledwie odsłaniająca ponure wnętrze domu grabarza Micka Dowda, gdy przeniknęły nas dźwięki typowej celtyckiej melodii, po raz pierwszy przeszły nas ciarki. Później było tylko jeszcze mocniej, jeszcze gęściej od trudnych emocji i egzystencjalnych niepokojów, które targały bohaterami spektaklu. W role mieszkańców małego miasteczka, skłóconych ze sobą, ale jednocześnie nie mogących żyć bez siebie, tęskniących za bliskością drugiej osoby, wspaniale wcielili się: Maria Makowska-Franceson (Maryjohnny Rafferty), Dariusz Siastacz (Mick Dowd), Marcin Tomasik (policjant Thomas Hanlon) oraz – występujący gościnie – Michał Królikowski (Martin Hanlon). Widowisko wykreowane przez aktorów nikogo nie pozostawiło obojętnym, czasami wybuchaliśmy śmiechem, częściej jednak byliśmy wstrząśnięci i przytłoczeni brutalną szczerością, z którą odnoszą się do siebie postaci dramatu, gorzką prawdą o ich przytłaczającym losie, prozaicznością codzienności pełnej smutku, poczucia winy, bezradności, rozczarowania i beznadziejności. Tylko na końcu, gdy ukazał się duch żony Micka, gdy zrozumieliśmy, iż zagadka kryminalna związana z jej śmiercią nigdy nie zostanie rozwiązana, dotarło do nas, iż choćby w tak posępnie ukazanym świecie najważniejsze okazują się ludzkie marzenia, tęsknota za miłością, potrzeba bycia z kimś naprawdę bliskim i kochanym. Spektakl zdecydowanie robi wrażenie, wstrząsa, dociera głęboko do naszej wrażliwości, pozostaje na długo w pamięci. Jest rzeczywiście sentencją życia, jego skondensowaną dawką, podaną nam bez znieczulenia, bez ogródek, ale jednak w sposób finezyjny i w gruncie rzeczy … pełen poezji, melancholii i zadumy.
Klasyczny, dramatyczny teatr od 2600 lat przybiera różne maski, nie zawsze okazuje się czystą rozrywką i zabawą, bywa, iż sięga po inne środki wyrazu, by nas do głębi poruszyć, wzruszyć i zapytać o sens naszego życia. I trzeba przyznać, iż reżyserowi i aktorom „Czaszki z Connemary” zamierzenie to w pełni się udało. Wbili nas w fotele.
Spektakl teatralny był clou drugiej edycji wydarzenia artystycznego, międzypokoleniowego i integracyjnego, które nazwaliśmy „JESIENIARAMI” i które organizujemy z okazji Dnia Seniora. Tym razem również spotkanie podopiecznych elbląskich i powiatowych placówek opieki społecznej odbyło się pod Honorowym Patronatem Starosty Elbląskiego – Macieja Romanowskiego. Uczestniczyły w nim reprezentacje z Domu Pomocy Społecznej w Tolkmicku, z Domu Pomocy Społecznej „Krokus” we Władysławowie, z elbląskiej „Niezapominajki” i Domu Pomocy Społecznej przy ul. Pułaskiego 1c w Elblągu, z Warsztatów Terapii Zajęciowej w Tolkmicku i Władysławowie, z Dziennego Domu Senior +, a naszymi specjalnymi gośćmi byli podopieczni ze Środowiskowego Domu Samopomocy w Tardzie (z gminy Miłomłyn w powiecie ostródzkim). Towarzyszyła nam młodzież z elbląskich szkół średnich. Licząca 180 miejsc widownia Małej Sceny została wypełniona po brzegi.
Spotkanie miało także przyjemną i uroczystą oprawę. Przywitał nas i pożegnał dyrektor elbląskiego teatru – Pan Paweł Kleszcz, mieliśmy okazję poznać z bliska aktorów, porozmawiać z nimi, pozować do zdjęć na czerwonym dywanie na tle „ścianki” upamiętniającej jubileusz 50.lecia naszej sceny. Wspólnie doszliśmy do wniosku, iż tak szacowny wiek predestynuje elbląski teatr do przyjęcia do elitarnego grona JESIENIAR.
W imieniu Starosty Elbląskiego życzenia dla seniorów przekazał Pan Marek Sarnowski, Zastępca Naczelnika Wydziału Promocji Powiatu, Edukacji, Kultury i Sportu. Rozeszliśmy się do naszych Domów przekonani, iż warto kontynuować takie przedsięwzięcie, zatem za rok zapraszamy na trzecie „JESIENIARY” – być może na stałe już zakotwiczymy na gościnnej elbląskiej scenie. Ale ambicje i apetyty nam rosną, zatem mierzymy tym razem w Dużą Scenę. Do zobaczenia.
Relacje o tegorocznym wydarzeniu możecie Państwo odnaleźć na stronach fb DPS „Niezapominajka” i ŚDS Tarda pod linkami:
https://www.facebook.com/profile.php?id=61583781390751
https://www.facebook.com/p/Dom-Pomocy-Spo%C5%82ecznej-Niezapominajka-100076532710133/?locale=pl_PL
{gallery}2025-11-17-jesieniary{/gallery}
Dariusz Barton















