Jesień poety

wojciechmajkowski.wordpress.com 2 tygodni temu
Zdjęcie: Writing Image by ROBERT SŁOMA from Pixabay


Jesień poety

1
Jesienią sypią się liście. Jesienią sypią się, jak z rękawa, spotkania literackie i rozstrzygnięcia konkursów. Jesienią poeci piszą więcej wierszy. Nie inaczej jest ze mną. Czasem tak mam, iż chcę coś napisać. To, iż więcej mam ochoty na pisanie jesienią, nie do końca jest prawdą, bo dzień jest krótki, a kiedy się ściemnia to i mnie się jakoś bardziej chce zdrzemnąć niż napisać coś mądrego. Coś mądrego, poprawnego stylistycznie i ortograficznie, iż o interpunkcji nie wspomnę. Mimo tego czasem siadam jesienią w fotelu i zależnie od tego czy mam gotowy pomysł czy też kompletną pustkę w głowie, odpowiednio włączam lub „włanczam” komputer. Oczywiście, dla efektu końcowego nie ma to żadnego znaczenia. Znaczenie zaś ma to, w jakich warunkach tekst powstaje.

2
Jesienią sypią się liście. Jesienią sypią się, jak z rękawa, spotkania literackie i rozstrzygnięcia konkursów. Jesienią poeci piszą więcej wierszy. Nie inaczej jest ze mną. Zwykle nic mnie nie rozprasza. Jestem w stanie napisać, i to całkiem z sensem, jakiś wiersz, felieton, czy choćby rozdział książki, gdy obok mnie harcuje kot, żona krząta się po domu, a telewizor, zupełnie bez potrzeby, jest włączony i nadaje bezustannie coś, czego nie tylko oglądać się nie da ale choćby słuchać nie można. Nic mnie wtedy nie wyrwie z fotela, no, może poza obiadem. Tak myślałem przez wiele lat. Jednak do czasu…

3
Jesienią sypią się liście. Jesienią sypią się, jak z rękawa, spotkania literackie i rozstrzygnięcia konkursów. Jesienią poeci piszą więcej wierszy. Nie inaczej jest ze mną. Nie dalej jak wczoraj usiadłem sobie wygodnie w fotelu, włączyłem komputer, spędziłem jakaś godzinkę (z okładem) na tym i owym, głównie na administrowaniu wpisami na FB, przeglądaniu postów na ulubionych forach i grupach, oraz na odpowiadaniu na posty na mojej stronie z wierszami. Kiedy już się z tym wszystkim uporałem, zadowolony z siebie i z życia, jak zawsze około dziesiątej rano, zrobiłem sobie słuszny zapas herbaty w postaci 0,7 litra (bez prądu) i usiadłem, żeby coś napisać. I wtedy doznałem uczucia określanego jako déjà vu. Przez chwilę poczułem się jak wtedy, kiedy pierwszy raz oglądałem, dzisiaj już kultowy film, pt. „Dzień świra”.

4
Jesienią sypią się liście. Jesienią sypią się, jak z rękawa, spotkania literackie i rozstrzygnięcia konkursów. Jesienią poeci piszą więcej wierszy. Nie inaczej jest ze mną. W dobie, kiedy spółdzielnie mieszkaniowe, zaczęły się wreszcie zajmować tym, co do nich należy i w końcu odkryły, iż trawniki i cała nasadzona zieleń między blokami, też wymaga od nich uwagi i pielęgnacji, dotarło do spółdzielczych decydentów, iż trzeba coś z tym zrobić. No więc, robią. Robią, a robią to z takim rozmachem, iż aż wióry lecą, trup liści ściele się gęsto, trawa pada pod naporem bezwzględnych kosiarek różnej maści, a decybele atakują uszy mieszkańców z siłą startującego odrzutowca. A jak jedna spółdzielnia skończy, to druga zaczyna i tak „wkoło Macieju” przez cały sezon, od rana do wieczora. Ktoś powie:

– Czego się człowieku czepiasz. Jak nie dbali – było źle. Jak dbają – też niedobrze?

I na taki argument, rzeczywiście trudno znaleźć odpór i logiczne kontrargumenty, gdyby nie fakt, iż spółdzielnie to jedno, a wykonawcy zleceń to drugie. Jak dostali zlecenie by ciąć, to tną wszystko jak leci, choć już połowa października. W tym miejscu, jeżeli Państwo pozwolą, zacytuję jednak klasyka, czyli przytoczę fragment dialogu wykonywanego przez pana Marka Kondrata w filmie pana Marka Koterskiego, zatytułowanym „Dzień świra”, filmie sprzed lat, cyt.:

„Czy panowie muszą tak napierdalać od bladego świtu?! Że nie podbijam karty na zakładzie o siódmej rano, to już w waszym robolskim mniemaniu muszę być nierobem?! Już możecie inteligentowi jebać po uszach od brzasku! Żeby se czasem kałamarz nie pospał godzinkę dłużej kapkę od was, skoro zasnął dopiero nad ranem! I żeby się kompletnie spalił w blokach już na starcie! Grunt, że, kurwa, inteligent załatwiony na dzień cały! Wrócicie napierdalać jak siądę do pracy!” – koniec cytatu.

5
Jesienią sypią się liście. Jesienią sypią się, jak z rękawa, spotkania literackie i rozstrzygnięcia konkursów. Jesienią poeci piszą więcej wierszy. Nie inaczej jest ze mną. Ponieważ nie dało się wczoraj pisać, to wyobraziłem sobie, iż pójdę na dół, choć z domu raczej nie wychodzę, bo mi trudno. Pogadam jak człowiek z człowiekiem. Zapytam grzecznie, czy nie ma może jakiejś innej, mniej hałaśliwej metody na te sianokosy, liściozbiory i krzewokosy. I już się zbierałem do wyjścia, kiedy nagle wszystko ucichło, zrobiła się cisza jak makiem zasiał. Jednak po kwadransie, zza okna, dobiegł mnie głos poirytowanego człowieka. Cytuję:

– „A wy co, kurwa? Robić wam się nie chce? Nam tu nie płacą od godziny tylko od metra kwadratowego. Zapierdalać mi szybciorem, bo wam te przerwy na fajki odliczę od stawki”.

I momentalnie mi przeszło, podobnie jak tym za oknem. Od razu rzucili się do roboty i maszyny ponownie zawyły głośnym jazgotem z siłą stu lub więcej decybeli. Mnie również cały ten zamiar z wychodzeniem do ludzi przeszedł w okamgnieniu. Uświadomiłem sobie, iż tam na dole, nie będzie z kim ani nie będzie o czym podyskutować. Jedynie w mordę będzie można zarobić, lub w pysk, co na jedno inteligentowi wychodzi.

6
Jesienią sypią się liście. Jesienią sypią się, jak z rękawa, spotkania literackie i rozstrzygnięcia konkursów. Jesienią poeci piszą więcej wierszy. Nie inaczej jest ze mną. Aby sprostać jesiennemu wyzwaniu zmuszającemu poetę do pisania, sięgnąłem po zatyczki do uszu, które, w przeciwieństwie do déjà vu okazały się być, jak najbardziej jamais vu, czyli nigdy nie widziane. Żona, która mnie z nimi w uszach zobaczyła, popukała się jedynie ostentacyjnie w głowę i poszła do swojego pokoju. Widać jej nie przeszkadza. Poczułem się zdruzgotany, a przecież:

– Panie, tu jest mieszkanie w bloku! Ja tu warsztat poetycki mam!

, iż tak sparafrazuję inne znane powiedzenie o kiosku RUCH’u i sprzedawanym w nim mięsie spod lady. Podwawelska, wątróbka, schabik…, o żesz ku..wa! Ja, Adaś Miauczyński vel Milton Ha oświadczam, iż chciałbym coś mądrego napisać, ale pisać w tych warunkach jednak się nie da. Tymczasem za oknem jesień, ja również jesienny, by nie powiedzieć przedzimowy. Czy jeszcze zdążę coś napisać nim mnie świat jazgotem zakrzyczy? Wątpię.

Bydgoszcz, 24 października 2025 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Idź do oryginalnego materiału