Jerzy Bińczycki nie chciał grać w "Znachorze", bał się jednego. Prawda po latach wyszła na jaw

viva.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: INPLUS/East News


To miał być tylko kolejny film. Kolejna rola. Ale dla Jerzego Bińczyckiego decyzja o przyjęciu roli profesora Rafała Wilczura w ekranizacji „Znachora” w reżyserii Jerzego Hoffmana w 1981 roku była jednym z największych dylematów w karierze. Dlaczego?

Kulisy powstawania filmu „Znachor” z 1981 roku

Ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z 1981 roku była wielkim przedsięwzięciem. "Znachor" powstawał w trudnym czasie dla polskiej kinematografii, w cieniu przemian społecznych i politycznych. Reżyser Jerzy Hoffman wiedział, iż potrzebuje aktora o wielkiej charyzmie i wrażliwości. To właśnie dlatego upatrzył sobie Jerzego Bińczyckiego. Ale nie miał łatwego zadania, bowiem ten długo wzbraniał się przed przyjęciem roli.

Bińczycki nie ukrywał, iż najlepiej czuje się na teatralnej scenie. Pamiętał, gdy w przeszłości ktoś powiedział mu, iż jest niefilmowy. Kiedy w końcu się zgodził, wkroczył na plan z pełnym oddaniem. Stworzył postać, która zachwycała głębią, ciepłem i autentycznością. Profesor Rafał Wilczur w jego wykonaniu stał się jednym z najbardziej poruszających bohaterów polskiego kina.

Dlaczego Jerzy Bińczycki nie chciał zagrać w „Znachorze”?

Bińczycki był perfekcjonistą, ale miał świadomość, iż staje przed ogromnym wyzwaniem. Mistrz sceny teatralnej obawiał się zaszufladkowania — nie chciał, by jedno filmowe wcielenie na zawsze przywarło do jego nazwiska. Zwłaszcza, iż występ w nominowanej do Oscara produkcji Jerzego Antczaka „Noce i dnie” przyniósł Jerzemu Bińczyckiemu ogromną popularność, ale miał też swoją cenę. Aktor na lata stał się więźniem jednej roli, z którą publiczność bezlitośnie go utożsamiała. Nic dziwnego, iż kiedy pojawiła się propozycja zagrania w „Znachorze”, ogarnęły go wątpliwości. Obawiał się, iż po raz kolejny wpadnie w pułapkę jednej, dominującej kreacji, która przysłoni jego wszechstronność i teatralną wrażliwość.

„Nie zdążyłem jeszcze wydostać się z szuflady z napisem 'Bogumił Niechcic' z 'Nocy i dni', a już miałbym dać się zamknąć w następnej?”, mówił [cytat za Pomponik.pl].

Hoffman robił wszystko, by ściągnąć go na plan Znachora. Napisał do niego list, w którym wyznał wprost, iż ta rola jest skrojona dla Bińczyckiego. „Bez Ciebie tego filmu nie będzie. Ty się urodziłeś do tej roli. To go przekonało”, wspominał reżyser w wywiadzie-rzece [cytat za Pomponik.pl].

Jerzy Bińczycki – rola, która przeszła do historii polskiego kina

Dziś nikt nie wyobraża sobie „Znachora” bez Jerzego Bińczyckiego. Jego kreacja profesora Wilczura jest uważana za jedną z najwybitniejszych w historii polskiej kinematografii. Film Jerzego Hoffmana, dzięki pełnemu emocji i prawdy występowi aktora, stał się nie tylko ekranizacją popularnej powieści, ale także ponadczasowym obrazem o miłości, stracie i odkupieniu.

Ironią losu pozostaje fakt, iż aktor, który tak bardzo wahał się przed przyjęciem roli, stworzył jedną z najbardziej ikonicznych kreacji filmowych. Jego profesor Wilczur to postać, która wzrusza kolejne pokolenia i przypomina, iż czasem największe lęki prowadzą do największych zwycięstw.

Źródło: Pomponik, Radio ZET

Sprawdź też: Odszedł nagle... Tak wyglądały ostatnie chwile Jerzego Bińczyckiego

Idź do oryginalnego materiału