Sana, marzec 2017
Wojna nie pojawia się przecież nagle, musi upłynąć dużo czasu, cała epoka, dekady, lata, żeby wdarła się w nasze życie. Pamiętam jej głowę, która ku nam płynęła, i było ją widać wyraźnie, wzrok mnie nie mylił. Było to w pierwszych tygodniach marca 2015 roku, ale nie mieliśmy oczu otwartych na tyle, żeby ją zobaczyć. A może widzieliśmy, ale nie byliśmy świadomi, iż to zapowiedź nadchodzącej wojny. Zbrojne milicje pojawiły się na ulicach miasta, ale wyglądało to inaczej niż wtedy, gdy padła Sana.
W pierwszych godzinach nocy można było zobaczyć pojazdy pancerne i uzbrojonych członków plemion w wojskowych mundurach. Kolumny posuwały się głównymi drogami. Pamiętam widok transporterów wojskowych na szosie łączącej Sanę z Adenem. Powoli forsowały górską przełęcz, wstrzymując ruch pojazdów cywilnych. Widziałam transportery wiozące czołgi, z których część sprawiała wrażenie, jakby dopiero co opuściły magazyny. Za nimi w długiej kolumnie jechały na ciężarówkach wyrzutnie rakietowe i karabiny maszynowe, których strzegli zmęczeni żołnierze. Inne pojazdy wiozły stłoczonych wojskowych. Niektórzy głupio się uśmiechali do kierowców peugeotów. Dalej jechały samochody żandarmerii eskortującej wojsko, które zmierzało na południe.

Aktualności „Pisma”
W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.
Przyjechałam do Adenu w drugim tygodniu marca. Pociski spadały na miasto ze wszystkich stron. Milicje ostrzeliwały pałac prezydencki w Ma’aszik. Na głównych ulicach pojawiły się czołgi. Ostrzał artyleryjski przywoływał ponure wspomnienia o wojnie, która toczyła się tu latem 1994 roku, ale mieszkańcy miasta nie byli świadomi, iż czeka ich kolejna, jeszcze bardziej krwawa. Została wypowiedziana 23 marca. Dyplomaci i pracownicy organizacji międzynarodowych opuścili Sanę. Ambasady obcych państw pozamykały się i ewakuowały swoich obywateli. Wyjechali również przywódcy partii politycznych razem z rodzinami. Żegna-łam niektórych z nich w dobrej wierze, życząc pomyślnej podróży. Nie przyszło mi na myśl, iż wyczuli, co się święci, i woleli swoim zwyczajem uciec, zostawiając nas własnemu losowi.
Wydawało mi się wtedy, iż cywilizowany świat nie dopuści, byśmy stali się ofiarami głupoty polityków i generałów, iż nie będzie się biernie przyglądał nadciągającemu nieszczęściu i zainterweniuje – dziś, jutro, może pojutrze – by powstrzymać tych, którzy prowadzą nas ku przepaści jak ślepe stado.
Wydawało mi się wtedy, iż cywilizowany świat nie dopuści, byśmy stali się ofiarami głupoty polityków i generałów, iż nie będzie się biernie przyglądał nadciągającemu nieszczęściu i zainterweniuje – dziś, jutro, może pojutrze – by powstrzymać tych, którzy prowadzą nas ku przepaści jak ślepe stado.
Kiedy o drugiej w nocy w czwartek 26 marca myśliwce arabskiej koalicji wdarły się na niebo nad Saną, wojna stała się faktem. Tym, co wtedy o świcie najbardziej wryło mi się w pamięć, nie był huk eksplozji ani ryk samolotów przekraczających barierę dźwięku i siejących strach, ani to, jak z niepokojem obserwowałam trajektorię rakiet uderzających w cele poza zasięgiem mojego wzroku, ani odgłosy wojny, do których już teraz przywykłam, ale szok na myśl o rozpoczęciu wojny. W jednej chwili skończyło się dotychczasowe życie, nastały bratobójcze walki, poniżający głód, upokorzenie, rozczarowanie naszego pokolenia, kiedy generałowie postanowili iść na wojnę, podzielili rodaków na dwa zwalczające się obozy, i zamienili większość z nas w ofiary albo istoty pozbawione głosu.
Nie zajmuję się tutaj faktami politycznymi stanowiącymi tło działań zbrojnych. Powzięłam zamiar, żeby na tych stronach, będących wstępem do książki, odnotować gorycz, jaką zostawiła we mnie wojna, którą wciąż przeżywamy, oraz zebrać w całość to, co widziałam na własne oczy i czego doświadczyłam: obrazy walk, zanik wszelkich oznak normalnego życia, poczucie krzywdy i porażki, kiedy ojcowie chrzestni tej wojny zdeptali swoimi buciora-mi patriotyzm, suwerenność i jedność narodową. Ale czy da się w uproszczeniu przedstawić nasze życie w cieniu wojny, która objęła wszystko?
Jednego jestem świadoma: wróciliśmy do czasów sprzed cywilizacji. We wszystkich miastach zabrakło prądu, …