Polacy zdecydowali! Pierwsze miejsce w rankingu najpopularniejszych filmów w serwisie Netflix zajmuje w tej chwili animacja "K-popowe łowczynie demonów" słynnego Sony Pictures Animation, które ma na swoim koncie takie hity jak "Hotel Transylwania" i "Spider-Verse". Miła odmiana w morzu uwielbianych przez polskich widzów kryminałów.
Dzieło w reżyserii Maggie Kang ("Strażnicy marzeń") i Chrisa Appelhansa ("Smok życzeń") spełnia wszystkie oczekiwania, jakie dzieci, młodzież i dorośli mogą mieć względem animacji. choćby osoby, które dotąd niechętnie spoglądały na fenomen k-popu, dadzą się wciągnąć w rozśpiewaną przygodę pełną śmiechu, wzruszeń i wizualnych doznań.
O czym jest fabuła filmu "K-popowe łowczynie demonów"?
Od zarania dziejów król demonów zwany Gwi-Ma poluje na dusze zwykłych śmiertelników. Tradycją stało się, iż co pokolenie na nowe łowczynie demonów wybierane są trzy kobiety, które chronią barierę Honmoon swoim zjawiskowym głosem. Teraz zadanie walki z potworami spada na barki trzech gwiazd k-popu z girlsbandu Huntrix. Jedna z dziewczyn, Rumi, skrywa jednak mroczną tajemnicę, którą będzie chciał wykorzystać przeciwko niej demon imieniem Jinu.
W oryginale swojego głosu użyczyli m.in. Arden Cho ("Teen Wolf: Nastoletni wilkołak"), May Hong ("Opowieści z San Francisco"), Ji-young Yoo ("Until Dawn"), Ahn Hyo-seop ("Dr. Romantic"), Daniel Dae Kim ("Zagubieni") i Lee Byung-hun (odtwórca roli Lidera w serialu "Squid Game").
W polskim dubbingu słyszymy zaś Katarzynę Kanabus (Cyberpunk 2077), Adriannę Malecką ("Prorok"), Zuzannę Saporznikow ("Forst"), Sebastiana Delę ("W lesie dziś nie zaśnie nikt") i Roberta Jarocińskiego ("Zwierzogród").
Na portalu Rotten Tomatoes" K-popowe łowczynie demonów" mogą pochwalić się aż 94 proc. pozytywnych recenzji (z 18 artykułów krytyków filmowych). "Rewelacyjny debiut reżyserski animatorki Maggie Kang i kolejny zaszczytny tytuł w dorobku studia Sony Pictures Animation" – napisał Toussaint Egan z portalu IGN. "Dowód na to, iż prosty pomysł i fabułę można świetnie wykonać" – czytamy w tekście Justina Kima z Loud and Clear.