JEDNĄ MIŁOŚĆ

newskey24.com 12 godzin temu

W dniu pogrzebu żony Jan nie wypuścił ani łzy. Spójrz, przecież mówiłam, iż nie kochał Zofii szepnęła pod uchem swojej sąsiadce Jagoda. Cicho, co? Co to ma znaczyć teraz? Dzieci zostały sierotami przy takim ojcu. Zobaczysz, po raz pewny poślubi Kasię podkreśliła Helena, patrząc na Jagodę. Dlaczego Kasię? Co ona mu da? Grażyna to jego jedyna miłość. A pamiętasz, jak biegali po stodołach? Kasia nie zamierza się z nim związać ma rodzinę i i tak go już zapomniała. Ty naprawdę wiesz? zapytała Helena. Oczywiście. Kasia ma męża w jednostce frontowej. Po co jej Jan i jego trójka? To praktyczna kobieta. Grażyna zaś męczy się z Michałem. A oni dopiero zaczną kręcić swoją miłość dodała Jagoda.

Zofię pochowano. Dzieci trzymały się mocno za ręce. Michałek i Paulina dopiero co skończyli osiem lat. Zofia poślubiła Jana z wielkiej miłości. Czy Jan ją naprawdę kochał, nikt nie wiedział nie wiedzieli też mieszkańcy wsi. Mówi się, iż zaszła w ciążę, więc Jan musiał ją poślubić. Ich pierwsze dziecko, małe dziewczynki, urodziło się po siódmym miesiącu, przeżyło krótko, a potem Zofia i Jan nie mieli już potomstwa. Jan zawsze był ponury i małomówny. Ludzie nadawali mu przydomek Kruk. Był skąpy w słowa, a jeszcze bardziej w czułość wszyscy o tym wiedzieli, zwłaszcza Zofia.

Jednak Bóg ulitował się nad nią. Ile modliła się biedna kobieta, wie tylko niebo. Niebiosa podarowały Zofii dwoje dzieci bliźniaki. Michałek miał charakter matki był czuły i współczujący, Paulina zaś odziedziczyła po ojcu. Nie da się go odciągnąć od słów. Zamknęła się w sobie na setki kłódek i milczała. Nikt nie znał myśli dziewczynki, a ona była bliżej ojca, bo ich charaktery były podobne.

Gdy Jan w kuźni lub w stodole coś wykuwał, Paulina krążyła wokół niego. Opowiadał jej o życiu, uczył. Michałek stał przy matce, podnosił kurz, napełniał mały wiaderko wodą mały, ale potrzebny gest. Zofia bardzo kochała swoje dzieci, ale nie rozumiała Pauliny. Do Michałka przywiązała całe serce. Kiedy Zofia umierała, powiedziała Michałkowi:

Synu, niedługo odejdę. Zostaniesz przywódcą. Nie krzywdź siostry, bądź jej obrońcą. Jesteś chłopcem, masz chronić ją, bo ona jest słabsza i potrzebuje twojej pomocy.

A tata? zapytał Michał.

Co? nie zrozumiała Zofia.

Czy tata będzie nas bronił?

Nie wiem, synu. Życie pokaże.

Więc nie odchodź, bo jakże mielibyśmy bez ciebie żyć? jęknął Michał.

Och, synu, gdyby to zależało ode mnie westchnął Jan, patrząc w dal. Zanim słońce wzeszło, Zofii już nie było.

Jan siedział przy żonie, trzymał jej dłoń, nie wypowiadając ani słowa, nie płacząc. Stał skulony, przygnębiony, jakby zgasił w sobie wszystkie barwy. Tak zakończył się ten rozdział.

Życie powoli wchodziło w swój rytm. Paulina wzięła na siebie obowiązek prowadzenia domu. Próbowała samodzielnie gotować, sprzątać w chacie, ale była jeszcze mała. Przychodziła ciotka Natalia, siostra Jana, i pomagała Paulinie w domowych sprawach.

Ciociu Natalio, czy tata jeszcze ożeni się? zapytała Paulina, wchodząc po progu.

Nie wiem, co mu w głowie, czy coś mi powie? odpowiedziała Natalia.

Natalia miała własne dzieci i męża Wojciecha. Rodzina była zgrana i wesoła.

A jeżeli coś się stanie, zabierzesz nas pod swój dach? dopytała Paulina.

Nie wymyślaj. Ojciec was kocha i nikt nie skrzywdzi was odparła Natalia.

W wiosce rozprzestrzeniły się plotki, iż Jan i Grażyna znów ożywili swoją dawną miłość.

Grażyna zwariowała szeptała Jagoda znów knuje coś z Janem i zapomniała o własnym domu.

Głupia ta Grażyna mawiały kobiety przy kiosku.

Dobra, panie, koniec spotkań przerwał zebranie przewodniczący gromady Maksym Leonidowicz.

Wszystko gadacie, ludzie rozpowiadacie nieprawdziwe historie. Nie znacie naprawdę swoich sąsiadów zawołał surowo, broniąc Jana.

Między Janem a Grażyną kiedyś istniała prawdziwa miłość, silna jak saga. ale Jan został oddelegowany do innej gminy, w odległej części Małopolski, by pomóc przetrwać kolosalnym gospodarstwom. Tam spędził dwa miesiące, a w tym czasie Grażyna związała się z Michałem Czereśniakiem. Kiedy Jan wrócił, dowiedział się o zdradzie i rozgniewany, uderzył Czereśniaka, po czym zerwał wszelkie kontakty z Grażyną.

Grażyna poślubiła Michała. Był hulakiem, hulający po lasach, a ona płakała, iż nie potrafi go powstrzymać. Jan był skromnym, pracowitym mężczyzną, choć małomównym. Po tych wydarzeniach ludzie zaczęli spoglądać na Zofię, jak na rozkwitającą bławę, nie mogąc oderwać oczu.

Co miłość czyni z ludźmi mawiali.

Zofia od dawna była zakochana w Janie, choć milczała, nie szukając konfrontacji z Grażyną. Los jednak potrafi zaskakiwać. Spotykali się, spacerowali, a później w urzędzie gminnym wzięli ślub. Ceremonia była skromna. Z Jana pozostawała tylko ciotka Natalia, a Zofii matka, staruszka, która dopiero w podeszłym wieku wydała dziecko. Mieszkańcy domyślali się, kim był ojciec Zofi, ale milczeli. Przewodniczący gminy Wojciech Prokop był powiązany z matką Zofii. Oksana, piękna, choć nigdy nie zamężna, nie była lubiana w wiosce; wolała wędrować po okolicy i flirtować.

Mieszkańcy współczuli Zofii, zwłaszcza gdy poślubiła Jana. Co się z nią dzieje? wzdychała Nadia Pereska przecież on jej nie kocha. Będzie z nim cierpieć całe życie przewidywała.

Jednak Jan był wierny żonie. Mieszkańcy byli pewni, iż w małej wsi nie da się nic ukryć.

Mijało piętnaście lat, nie było między nimi kłótni. Wioska powoli uspokajała się, dopóki Zofia nie zachorowała w zeszłą zimę. Choroba była poważna, nieuleczalna.

W dniu, gdy Jan wracał z pracy, usłyszał:

Janek, może wpadnę na chwilę, pogadamy, dzieciom przyniosłam ciastka zawołała Grażyna, niosąc tacę z wypiekami.

Nie, dziękuję, już mamy ciastka od Natalii odparł Jan.

To dla ciebie, z serca nalegała.

Moja siostra też to robi z serca.

Spotkajmy się dzisiaj przy młynie, gdy zmrok zapadnie naciskała Grażyna.

Po co? zapytał Jan.

Czy zapomniałeś, co było między nami? zdziwiła się Grażyna.

To już przeszłość. Kocham moje dzieci, kocham Zofię.

Nie da się jej przywrócić westchnęła Grażyna.

Miłość nie umiera odparł spokojnie.

Nie kochałeś jej, poślubiłeś ją z zemsty zarzuciła.

Grażyna, idź do domu powiedział łagodnie.

Jan przyspieszył kroku, nie odwracając się, i ruszył do domu, gdzie czekali jego maluchy. Grażyna została sama na środku wiejskiej drogi.

Lata minęły, dzieci dorosły. Ciotka Natalia wciąż odwiedzała ich, ale już wiedziała, iż jej brat był jedyną miłością.

Paulino, słyszałam, iż spotykasz się z Grzegorzem Wroną zwróciła się do niej ciotka od progu.

Tak. Co? zapytała Paulina, podnosząc wzrok.

Nic, po prostu ciekawiło mnie, czy będziesz ostrożna.

O czym mówisz?

O tym, co wiesz, nie jesteś już dzieckiem powiedziała surowo ciotka.

Ciociu Natalio, kocham go na całe życie odpowiedziała Paulina.

To tylko wydaje się tak, ale kochać na całe życie to mit.

Nie wątpię. Jestem pewna.

Może jesteś pewna, ale co z Grzegorzem?

jeżeli mnie zdradzi, nie będę już mogła kochać nikogo.

W to wierzę podsumowała Natalia.

Wieczorem Michał i Paulina czekali na ojca po pracy.

Coś go opóźnia mruknął Michał.

Przecież dziś jest piątek.

A co?

Zawsze w środę, w piątek i w weekendy chodzi na groby matki.

Skąd to wiesz? zapytał Michał, podnosząc brew.

Bo nie słyszysz serca ojca, nie rozumiesz go.

Weszli cicho na cmentarz, Paulina prowadziła ich wąską ścieżką przez ogródki.

Patrz, wskazała, pokazując skuloną sylwetkę ojca.

Michał wsłuchał się. Usłyszał, jak ojciec rozmawia z kimś w półcieniu.

Zofia, o to chodzi. niedługo Paulina wyjdzie za mąż, a ja już zebrałem jej posag, Natka pomogła. Żyjemy spokojnie. Przepraszam, Zosiu, iż nie mówiłem ci często czułych słów. Serce moje zawsze ci mówiło więcej niż słowa zaspany głos Jana rozbrzmiał, a on powoli odszedł w stronę bramy cmentarza.

Paulina spojrzała na Michała. W oczach brata zamarzły łzy.

Idź do oryginalnego materiału