Jeden z najdroższych seriali w historii. Epicka adaptacja bestselleru fantasy

swiatseriali.interia.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Dzisiaj, 13 marca, na Prime Video debiutują trzy pierwsze odcinki trzeciej części "Koło Czasu". Choć dwa pierwsze sezony spotykały się z krytyką, to wydaje się, iż twórcy serialu wzięli sobie napływające do nich opinie do serca. Najnowszy rozdział o przygodach Moiraine i grupy śmiałków próbujących uratować świat jest mroczniejszy, ciekawszy i jak dotąd najlepszy. Ja w trakcie seansu dobrze się bawiłam.



"Koło Czasu": epicka adaptacja powieści Roberta Jordana


Droga do realizacji serialu na podstawie kultowego cyklu Roberta Jordana była trudna, żmudna i długa. Pierwsze plany snuła stacja NBC jeszcze w 2000 roku, jednak projekt gwałtownie przepadł. Kilka lat oraz zwrotów akcji później pieczę nad adaptacją "Koła Czasu" przejął Prime Video.


Od premiery pierwszego sezonu w 2021 roku na produkcję spadała krytyka podobna do tej, która dotknęła również inne adaptacje debiutujące w ostatnim czasie - "Wiedźmina" czy choćby "Gry o tron" i "Rodu smoka". Jak zwykle w takich przypadkach chodziło o wprowadzone względem oryginału zmiany, brak spójności, brak szacunku do materiału źródłowego.Reklama


"Koło Czasu" to serialowa adaptacja cyklu Roberta Jordana. Moiraine, członkini Aes Sedai, wraz z piątką przyszłych bohaterów, wybiera się w podróż, aby dowiedzieć się, które z nich jest reinkarnacją Smoka Odrodzonego - potężnej istoty, która może uratować lub zniszczyć świat. Na cykl powieści Roberta Jordana "Koło Czasu" składa się czternaście tomów. Początkowo Jordan zakładał napisanie dwunastu książek, jednak zmarł przed zakończeniem przedostatniej z nich. Kolejne trzy tomy, na podstawie notatek pozostawionych przez pisarza, napisał Brandon Sanderson (autor m.in. cyklu "Ostatnie Imperium").



"Koło Czasu": mocne fundamenty, nowy początek


W trzecim sezonie "Koła Czasu" znajdzie się kilka zmian i małych wad, jednak z pewnością można powiedzieć jedno - serial w końcu buduje mocne fundamenty. Nie ma już niekończącej się ekspozycji, jednowymiarowych bohaterów - niektórzy z nich w końcu stają się interesujący. Jest też widowiskowo, a aktorsko nie zawodzą doświadczone ikony filmu i telewizji - Rosamund Pike, Sophie Okenedo, Olivia Williams oraz Shohreh Aghdashloo.
Najnowszą przygodę rozpoczynamy od wywrócenia szachownicy do góry nogami - widowiskowa bitwa na początku pierwszego odcinka wprowadza nas w nowe wątki, a większość z głównych bohaterów będzie musiała wyruszyć w indywidulną podróż, aby zmierzyć się z innymi wyzwaniami. I tak Rand (Josha Stradowski), oraz Moiraine (Rosamund Pike), Egwene (Madeleine Madden) i Lan (Daniel Henney) wyruszają na Pustkowie Aiel, a pozostałe postacie - również na pełne niebezpieczeństw wyprawy mające na celu pomoc w pokonaniu Przeklętych.
Tymczasem w Białej Wieży po tragicznych wydarzeniach Aes Sedai nie wiedzą komu ufać. Zmieniają się sojusze, trwa poszukiwanie zdrajczyń i rozpoczyna się gra o władzę. Szczególnie duże problemy ma w tej chwili zasiadająca na tronie Siuan, której przyjdzie zmierzyć się z Elaidą (Shohreh Aghdashloo), dawną "przyjaciółką" starającą się odzyskać wpływy w Białej Wieży.

"Koło Czasu": serial w końcu ma pazur


Rozrzucenie bohaterów na szachownicy i rozdzielenie grupy pozwala w tym sezonie naprawić kilka błędów, o których często wspominali fani. Jednym z zarzutów było jednowymiarowe przedstawienie niektórych postaci - m.in. Perrina (Marcus Rutherford) i Mata (Dónal Finn). W trzecim sezonie każdy z nich ma własny wątek i zadanie, któremu musi sprostać. Poznajemy ich nieco bardziej i z pewnością jest to zaleta tego sezonu, jednak częste i niepłynne przeskakiwanie z jednego wątku do drugiego powoduje, iż czasami można trochę wybić się z akcji.
Fantastycznie udało się w końcu przedstawić Randa. Rozdarty między dobrem a złem chłopak, musi nauczyć się okiełznać swoją moc i odpowiednio ją kontrolować; rozróżnić światło od ciemności oraz nie poddać się niszczycielskiej sile. Postać ta ma w nowych odcinkach pewien pazur, staje się mniej jednowymiarowa.
Moją ulubioną postacią pozostaje Moiraine, a wcielająca się w nią Rosamund Pike jak zwykle wznosi się na wyżyny, cudownie oddając stany emocjonalne swojej bohaterki, jej niezłomność, upór, odwagę i gdy trzeba - słabość. Co prawda, w tym sezonie nieco gubi się za innymi bohaterami, ale kiedy pojawia się na ekranie, to kradnie całe show. Jej wyjątkowa więź z Lanem to jedna z moich ulubionych historii w serialu, a ich wspólne sceny w tym sezonie, choć krótkie, są naprawdę fajnie.



"Koło Czasu": ciekawiej, mroczniej, z emocjami


W trzecim sezonie udało się twórcom połączyć wszystkie elementy i zbudować sezon serialu, który powoli, ale stale, rozwija się i z sezonu na sezon jest lepszy. Zdarzają się dłużyzny (każdy odcinek trwa godzinę z hakiem), brak płynności w przechodzeniu pomiędzy wątkami, jednak świat "Koła Czasu" jest rozbudowywany, widowiskowy, coraz ciekawszy i mroczniejszy. Nie brakuje w nim jednak odrobiny humoru, emocji i napięcia. Na pierwszych sześciu odcinkach bawiłam się dobrze i na pewno lepiej niż na poprzednich seriach. Jak tak dalej pójdzie "Koło Czasu" może stać się jedną z lepszych współczesnych serialowych adaptacji klasyki światowej fantasy.
Zobacz też: Polska adaptacja powieści mistrza kryminału. "To jest magiczny moment"
Idź do oryginalnego materiału