JDM: Japanese Drift Master – recenzja (PC). Nieoszlifowany diament

pograne.eu 3 tygodni temu

JDM: Japanese Drift Master od początku jawiło się dla mnie jako interesujący projekt, który mógł trochę namieszać na rynku ścigałek, szczególnie po zagraniu w prolog oraz rozmowie na Pyrkonie z Krzysztofem Bosko (jednym z producentów gry). Wiedziałem, iż nie mogę przejść koło tego tytułu obojętnie.

Spis Treści

  • Polska manga
  • Latanie bokiem
  • Mnogość trybów
  • Przeprowadzka do Japonii
  • Wypadek na zakręcie
  • Podsumowanie

Polska manga

Historia rozpoczyna się w momencie kiedy Tomek Stanowski (nazywany przez lokalnych Touma) przeprowadza się do Japonii, aby tutaj zacząć swoją karierę wyścigową. Przez przykry wypadek ma zakaz brania udziału w zawodach na terenie Europy, więc kraj kwitnącej wiśni jest jego jedyną opcją.

Fabułę poznajemy na stronach mangi, tradycyjnie czytanej od prawej do lewej. Rysunki są wykonane świetnie ,i no cóż, dodają klimatu całej oprawie. To dość prosta opowieść, ale nie można odmówić jej uroku i barwnych postaci. Szczególnie iż to właśnie wątek główny pchał mnie do kolejnych wyścigów. Zwłaszcza fani Initial D* powinni być ukontentowani, producenci choćby nie kryją tutaj inspiracji, ale spokojnie JDM ma swoją własną unikalną tożsamość.

*Inital D – to japońska manga stworzona przez Shūichiego Shigeno opowiada o młodym chłopaku, Takumim, który wkracza w świat wyścigów i ściga się z innymi zespołami w celu zostania najlepszym. Jego samochód to Toyota AE86.

Historia w JDM prezentowana jest w formie mangi

Latanie bokiem

Na początku gry dostaniemy wybór czy chcemy, aby model jazdy był bardziej arcadowy czy realistyczny. Osobiście dużo przyjemniej jeździło mi się na tym pierwszym. Zwyczajnie preferuje tego typu rozgrywkę.

Fani motoryzacji znajdą tutaj bardzo bogate opcje dostosowania auta do swoich wymagań, jak i możliwości tuningu. Dodajmy, iż w drifcie nie liczy się szybkość, a efektywne pokonywanie zakrętów.

To, co miało odróżniać JDM: Japanese Drift Master od innych wyścigów to skupienie się właśnie na tej formie jazdy. Z przyjemnością więc oświadczam, iż pod tym względem tytuł nie zawodzi. Oferuje bardzo przyjemny i szalenie satysfakcjonujący model jazdy.

Twórcy poświęcili masę czasu, aby dopracować ten system i na początku drift faktycznie sprawia trudność, ale im dłużej grałem, tym coraz lepszy się stawałem i wchodziłem w zakręty jak zawodowiec. Uczucie progresu jest tutaj odczuwalne, jednak nie przez sztuczne podbijanie poziomu kierowcy (chociaż to też tutaj występuje), a przez nasze własne umiejętności jako gracz.

Twórcy poświęcili dużo czasu, aby latanie bokiem było satysfakcjonujące

Mnogość trybów

Głównym daniem jest tutaj kampania fabularna. Poza klasycznymi zawodami driftowymi kilka razy zmierzymy się z innymi kierowcami w klasycznym wyścigu, jeździe na ¼ mili czy też wszelkiej maści pościgach i ucieczkach. No i znajdziemy tu także prawdopodobnie inspirowane Initial D robienie za dostawcę, jednak, zamiast tofu będziemy dostarczyć sushi. Znalazły się choćby tutaj misje, które kojarzyły mi się z klasycznym Outrunem.

Dla mnie mimo wszystko najciekawsze były pojedynki, w których e musieliśmy jechać za naszym przeciwnikiem i naśladować jego ruchy, im bliżej pojazdu przeciwnika, tym wyższy mnożnik punktów. Z początku były to bardzo irytujące zadania, ale winę na to można zrzucić na mój brak skilla.

W przerwach pomiędzy zmaganiami możemy zwiedzić prefekturę Guntama, czy też ulepszyć nasz pojazd w warsztacie zarówno wizualnie, jak i przez osiągi. Pamiętajcie, iż tuning to też duża część kultury driftu. Aż chciałoby się w tej grze więcej możliwości tuningu wizualnego, aby pokazać na dzielni kto ma najlepszą furę.

Pełna kontrola nad samochodem

Przeprowadzka do Japonii

Co się dotyczy warstwy audiowizualnej to jest, dobrze. Piękne modele licencjonowanych samochodów i tych wzorowanych na prawdziwych autach. Otwarty świat, gdzie kraina samurajów prezentuje się cudownie ze swoimi wąskimi uliczkami i wszędzie rosnącymi kwiatami wiśni. Orientalny klimat, aż wylewający się z ekranu.

Jedynie, do czego mógłbym się przyczepić, to modele postaci w pojazdach, i tak wiem, to gra wyścigowa, ale te modele są paskudne i jeżeli tylko na nie spojrzymy to wybijają nas całkowicie z immersji.

Za to muzyka i udźwiękowienie stoją na najwyższym poziomie. Autentyczne odgłosy silników, satysfakcjonujące dźwięk hamulca przy wykonywaniu kontrolowanego poślizgu czy w końcu radio pełne świetnych utworów. Znajdziemy tu także znane znowu z Initial D eurobeaty, ale nie zabrakło tu miejsca dla jrocka czy j-popu.

Jedyna wada soundtracku to skromna lista utworów, przez co piosenki gwałtownie zaczynają się powtarzać. Na szczęście ta, która wita nas w intro, czyli The End autorstwa Jeremiaha Kane, jeszcze mi się nie znudziła.

Za stylowe dostawy mamy dodatkowy hajs

Wypadek na zakręcie

Osobny akapit niestety muszę poświęcić błędom, bo trochę ich jest. Zacznijmy od stabilności, gdzie płynność tytułu wahała się między 70 a 14 klatkami na sekundę, chociaż przez większość czasu miałem ich około 50. A grałem na ustawieniach wysokich, zapewne. Warto dodać, iż mój sprzęt bez problemu radzi sobie z DOOM: The Dark Ages na ustawieniach ultra koszmar w 2k i mam tam stałe 45 fps.

Kolejna sprawa to czasem dziwnie zachowująca się kolizja, która potrafi wystrzelić nasz samochód. Dodając do tego dość wyśrubowany poziom trudności niektórych zadań, prowadzi to do ogromnej frustracji, gdzie nie możemy sobie pozwolić na choćby jeden mały błąd. Przez to miałem wrażenie jakby gra oszukiwała.

Nie raz zdarzyło się, iż pojazd podczas jazdy potrafił uderzyć o niewidzialną ścianę. Jednak, aby być sprawiedliwym, grałem w ten tytuł przed premierą, więc część tych błędów przy okazji premiery może już zostać załatana.


Podsumowanie

JDM: Japanese Drift Master to dla mnie jedna z perełek tego roku. Tytuł stworzony z miłością do driftu i japońskiej kultury. Mnie tytuł wsiąknął do reszty i przyznaje – chciałbym więcej. Zresztą mam w planach zdobyć w tym tytule wszystkie osiągnięcia na Steam, bo jest to produkcja, w której przyjemnie się jeździ. Wymaga to trochę wprawy, ale daje też masę satysfakcji.

Ten tytuł daje mi możliwość, chociaż wirtualnie posmakować kultury japońskiej, a jako osoba, która lubi mangę i anime nie mogłem się oderwać. jeżeli uwielbiacie wyścigi lub jesteście fanami Initial D to jest to dla was pozycja obowiązkowa.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Gaming Factory SA.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Idź do oryginalnego materiału