Jazz w Stolarni

kulturaupodstaw.pl 1 rok temu
Zdjęcie: fot. Piotr Pieczykolan


Tyle, iż tamtej stolarni już nie ma. Jest miejsce, które o niej przypomina, adres który w Śremie z nią się kojarzy, ale stolarni jako takiej już nie ma. Działała w tym miejscu od 1955 roku. W środku miasta, nieopodal rynku. Prawdziwa, tradycyjna stolarnia, prowadzona przez tego samego człowieka – mistrza Walentego Nowaka, potem jego syna Marka. W kwietniu maszyny zamilkły…

Teraz zaczyna się tu nowe życie. Stolarnia będzie „pachniała muzyką”. Ostatni jej właściciel ma śmiałe plany. I patrząc na to, w jaki sposób dotąd, razem z przyjaciółmi z zespołu SzplinmusiK realizował swoje marzenia, na pewno mu się uda.

Gramy z najlepszymi

Na początek koncert zgodził się zagrać sam Mikołaj Trzaska, który zresztą w Śremie będzie grał nie pierwszy już raz. Pierwszy jego występ odbył się w kinoteatrze „Słonko” i był inauguracją cyklu „Gramy z najlepszymi’. To było fantastyczne spotkanie wielkiego mistrza jazzowej improwizacji z trzema marzycielami. Efektem był niesamowity, wspólny koncert i pokoncertowe nocne spotkanie. To był przełomowy moment w historii zespołu & Jazz (teraz grającego jako SzplinmusiK ).

Od tamtego momentu wszystko potoczyło się jeszcze szybciej.

fot. Piotr Pieczykolan

W następnym roku na Strychu pojawili się muzycy z półki „najgórniejszej” – tuzy improwizacji jazzowej – Ken Vandermark, Mark Tokar i Klaus Kugel. I jeszcze trio Details in the Air w składzie: Mikołaj Trzaska, Ken Vandermark i Mikołaj Górzyński.

Kolejny raz potwierdziło się, iż niemożliwe nie istnieje. To naprawdę nie do uwierzenia, ile można zdziałać odważnie realizując marzenia!

Okazuje się, iż w Śremie zainteresowanych trudną skądinąd muzyką improwizowaną, jest całkiem sporo. I kiedy tylko nadarzyła się okazja, żeby znowu zaprosić do Śremu Mikołaja Trzaskę, nie można było jej przegapić.

Goats Ghost

Ten świetny muzyk zagrał na saksofonach w tym klimatycznym miejscu 27 kwietnia, na inaugurację. Tym razem był to materiał, który znalazł się na jego najnowszej płycie „Goats Ghost”. Tytuł jest nawiązaniem do dawnej szczebrzeszyńskiej przypowieści o kozach wypasanych przez żydowskiego pasterza, które jednocześnie są zaczarowanymi przewodnikami pomiędzy dwoma światami, posiadającymi wiedzę na temat tajemnego przejścia między Szczebrzeszynem a Jerozolimą.

Ta niezwykła płyta, inspirowana rytualną muzyką żydowską, jest zbiorem osiemnastu krótkich kompozycji poświęconych pamięci zapomnianych mieszkańców Szczebrzeszyna. Brzmią w niej dźwięki tradycyjnej muzyki żydowskiej, w które Mikołaj Trzaska wplata swoja własną historię. Pięknie to wybrzmiało w dawnej stolarni! Wszyscy dali się zabrać w niezwykłą podróż do świata wyczarowanych przez Trzaskę dźwięków. A nie była to łatwa podróż. Tyle, iż z założenia taka być nie miała. Bo i temat prosty i łatwy nie jest.

Okładka płyty Mikołaja Trzaski

Żydowska historia Zamojszczyzny i Roztocza do dziś budzi wiele emocji. I tych dobrych i tych złych. Ale oprócz emocji, pozostało pamięć i to ona właśnie wydaje się być dla artysty najważniejsza. Pamięć o ludziach, miejscach i wydarzeniach.

Muzyka Trzaski nie jest dla odbiorców łatwa do zrozumienia. Ani do słuchania. Sam artysta mówił nie raz, iż podziwia ludzi którzy przychodzą na jego koncerty. A jednak przychodzą i czekają na nowe płyty.

SzplinmusiK

W drugiej części koncertu zagrali gospodarze, czyli zespół SzplinmusiK w składzie: Artur Czajka – perkusja, Tomasz Mazurczak – kontrabas i Marek Nowak – saksofony, z gościnnym udziałem Mikołaja Trzaski i Kuby Jankowiaka, który grał na trąbce. Uczestnictwo Kuby Jankowiaka było dla wszystkich miłą niespodzianką. Zespół w pięcioosobowym składzie zabrzmiał świetnie. To było prawdziwe „jamowe”, improwizowane granie. Kakofonia dźwięków przechodziła w nieco spokojniejsze dialogi między muzykami, by po chwili znów wrócić z pełną mocą.

Jazz w Stolarni, fot. Irena Krzeszewska

Żywiołowe reakcje publiczności były najlepszym dowodem na to, iż i tym razem muzykom udało się trafić swoją muzyką do obecnych. Wydaje się, iż po tym koncercie znów przybyło w Śremie fanów muzyki improwizowanej.

A potem były rozmowy, dyskusje i opowieści. Ten premierowy wieczór wysoko ustawił poprzeczkę. Plany następnych spotkań już są, i wydaje się, iż tak wysoko ustawiona poprzeczka przeszkodą nie będzie.

Idź do oryginalnego materiału