Jarosław od dawna odczuwał pustkę. Miał pięćdziesiąt lat, a wydawało się, iż w jego życiu było już wszystko: praca, mieszkanie, dostatek. Jednak to wszystko nie wystarczało, aby poczuć pełnię życia.
Często siadał na kanapie i patrzył na puste ściany, uświadamiając sobie, iż nic nie jest w stanie wypełnić pustki, którą czuł w sercu. Jego małżeństwo okazało się nieudane i rozpadło się, przez co mężczyzna czuł się bardzo samotny.
Jeszcze przed rozwodem rzadko odwiedzał swoją matkę. Mieszkała w małym mieszkaniu na obrzeżach miasta, ponieważ ojciec zmarł wiele lat temu.
Jarosław dzwonił do niej czasami, bardziej dla zasady, i nie pamiętał, kiedy ostatni raz był u niej w gościnie. Jednak po rozwodzie zrozumiał, iż nie ma już tego, co wcześniej uważał za oczywiste i ważne. I nie chodziło tylko o brak żony, ale o uczucie pustki w samym życiu. Chciał wrócić do tego, co było dla niego prawdziwe i stabilne, do czego tak bardzo się przyzwyczaił, bo nikt nie lubi czuć się samotny. Każdy z nas potrzebuje kogoś bliskiego.
Jarosław choćby nie zauważył, jak coraz częściej zaczął dzwonić do matki, głównie wieczorami. Rozmawiali o wszystkim, jak zwykle: o pogodzie, o zdrowiu, o sąsiadach.
– Mamo, jak się czujesz? – zapytał pewnego wieczoru, gdy jego mama kolejny raz wspomniała o przeziębieniu.
– Ach, synku, jak zawsze. Staram się trzymać. Ale te choroby… nie odpuszczają – odpowiedziała spokojnie, choć w jej głosie było słychać zmęczenie.
Jarosław poczuł, jak coś ściska go w piersi. Zrozumiał, iż matka zawsze starała się ukrywać swoje problemy, bo nie chciała być dla niego ciężarem.
– Mamo, może lepiej byłoby, gdybyś przeprowadziła się do mnie? Mam miejsce, mogłabyś tu mieszkać, a ja mógłbym się tobą opiekować.
Usłyszał, jak mama wstrzymuje oddech, a potem odpowiedziała:
– Ojej, synku, dziękuję, ale nie trzeba. Masz swoje życie, a ja przyzwyczaiłam się do swojego mieszkania, choć jest małe. Co ja będę robić u ciebie? Nie jestem przyzwyczajona do obcych ścian.
– Mamo, rozumiem cię, ale… chcę, żebyś była tutaj, bliżej. Tobie byłoby łatwiej, a mi spokojniej. Jak mogę spokojnie żyć, wiedząc, iż jesteś sama w domu, i iż być może potrzebujesz mojej pomocy?
Te słowa syna poruszyły matkę, bo każda matka chce czuć się potrzebna swoim dzieciom. Ale mimo to nie mogła się zgodzić.
– Synku, nie martw się, poradzę sobie… Już tyle mi pomagasz. Nie chcę być dla ciebie ciężarem.
– Nie jesteś ciężarem. Jesteśmy rodziną. jeżeli nie chcesz od razu, spróbujmy chociaż na kilka dni. Zobaczysz, jak będzie.
Jarosław zaczął coraz częściej odwiedzać matkę. Spędzał więcej czasu w jej małym mieszkaniu, pomagał w domowych sprawach, przynosił zakupy. Wtedy zauważył, jak bardzo się zmieniła przez te lata. Miała trudności z poruszaniem się, brakowało jej sił na wiele prostych czynności, ale w jej oczach wciąż można było dostrzec ślady siły, która kiedyś pozwalała jej znosić wszystkie trudy życia.
Kilka miesięcy później Jarosław ponownie poruszył ten temat. Podczas jednej z wizyt, gdy siedzieli razem przy herbacie, zapytał:
– Mamo, może jednak przeprowadzisz się do mnie? Wiesz, iż nie mogę cię tu zostawić. Nie chcę, żebyś była sama.
Matka spojrzała na syna i jakby widziała go po raz pierwszy. Po dłuższej chwili ciszy powiedziała:
– Synku, zawsze żyłam dla ciebie. Gdy widziałam, iż dorosłeś, masz swoje sprawy i troski, zrozumiałam, iż powinnam się odsunąć na dalszy plan. Ale teraz widzę, iż ty już nie jesteś tym samym człowiekiem co kilka lat temu… Zmieniasz się. Widzę, jak się o mnie troszczysz. Może masz rację…
Kilka dni później przeprowadziła się do niego. Jarosław pomógł jej urządzić kącik w swoim mieszkaniu. Razem ustawili jej ulubione kwiaty na parapecie, a na stole pojawiły się jej ulubione filiżanki. To był nowy etap w ich życiu – prawdziwe odbudowanie relacji, których tak im brakowało.
Jarosław zrozumiał, iż rodzina to nie tylko ludzie, z którymi mieszka się pod jednym dachem. To ci, którzy zawsze są twoim wsparciem, choćby w najtrudniejszych chwilach. Dla niego, po tych wszystkich latach, ważne było, by być z tą osobą, która dała mu życie i zawsze była przy nim, choćby wtedy, gdy tego nie doceniał.
Każdego wieczoru mama modliła się za swojego syna, mając nadzieję, iż znajdzie jeszcze kobietę, która go pokocha i spędzi z nim resztę życia. Bo nikt nie chce być samotny, a samotność najbardziej boli na starość.