Za wiedzą p. Janusza Miliszkiewicza pozwalam sobie przedstawić kopię jego najnowszego artykułu z Rzeczpospolitej (15 styczeń 2025) pt “Kliencie, na rynku sztuki broń się sam“. Autor od lat woła na puszczy o wprowadzenie przejrzystości na rynku antykwartycznym ku dobru nie tylko klientów ale również domów aukcyjnych. Te coroczne wołania autora nie spotykają się z zainteresowaniem domów aukcyjnych, które w większości preferują by to one decydowały jak ma wyglądać rynek aukcyjny. Dla nich istotny jest portfel klienta mający zmienić właścicela.
P. Miliszkiewicz pisze między innymi o fikcyjnych cenach sprzedaży oraz o braku pełnej proweniencji sprzedawanych tam obrazów. Podawana jest zwykle ‘wygodna’ dla domu aukcyjnego proweniencja a nie wszystkie sprzedaże na przestrzeni lat. Inną poruszaną sprawą jest brak regulacji prawnych zawodu eksperta. Z tym ostatnim postulatem nie muszę się w pełni zgodzić, zwłaszcza po przedstawieniu przykładów wielu postaci ekspertów bez ‘pieczątki’ przez p. Krzysztofa Zagrodzkiego (patrz ostatni jego artykuł: https://polishartcorner.com/offside/). Wydaje mi się, iż regulacja statusu eksperta winna raczej dotyczyć odpowiedzialności prawnej za wydaną ekspertyzę a nie za przejście kursów z otrzymaniem dyplomu z pieczątką eksperta. Ekspert, który odpowiadałby swoim majątkiem za pisane zamówionych bzdur, czy mocniej pierdół, (patrz sprawa Rubensa w Polswissart sprzed roku: https://polishartcorner.com/the-red-flag/) przestałby oszukiwać klientów a niektórzy z nich nie siedzieliby w kieszeniach tuzów aukcyjnych, pisząc na ich zamówienie.
Wątków w artykule p, Miliszkiewicza jest kilka. Myślę, iż w rok 2025 wchodzimy po staremu, tj. bez przejrzystości. Kilka przykładów o braku proweniencji podam z nadchodzącej aukcji w Sopockim Domu Aukcyjnym (SDA) z dnia 26 stycznia 2025. Wiele obrazów tam wystawionych zostało sprowadzonych z zachodu o czym nie ma ani słowa, …ot wygląda jakby wypadły sroce spod ogona, nie wiadomo gdzie były, nie ma potrzeby o tym pisać i liczy się jedynie zarobek na nich. Tak można handlowac kafelkami (płytkami) do łazienki sprowadzanymi z Niiemiec czy Włoch ale nie dziełami sztuki, których proweniencja stanowi istotny element ich metryki.
Przykłady? Proszę bardzo. Oto obraz Alfreda Wierusza-Kowalskiego (https://www.sda.pl/auction/object/alfred-wierusz-kowalski-zimowe-spotkanie-mysliwi-w-drodze-na-polowanie-lata-18901900,52187,en), (wyceniony na 450,000 – 550,000 PLN (106,000 – 129,000 euro) pochodzi z niemieckiego domu aukcyjnego Lempertz (https://polishartcorner.com/2024/11/16/alfred-wierusz-kowalski-1849-1915-80/), gdzie został sprzedany DWA MIESIĄCE temu za 48,000 euro. Nie jest w smak SDA podać te informacje bo od tej sprzedaży trzeba będzie zapłacić dodatkowo podatek obrotowy (obiekt sztuki był w rękach właściciela poniżej 6-ciu miesięcy). Zatem brakuje w katogu informacji o poprzedniej sprzedaży oraz o fakcie natychmiastowej odsprzedaży przez ‘kolekcjonera’. Urząd Skarbowy powinien śledzić tę aukcję.
Drugi przykład z tego katalogu stanowi obraz Adama Styki (https://www.sda.pl/aukcja/obiekty/adam-styka-pod-marokanskim-sloncem,52192,pl) wyceniony na 130,000 – 150,000 PLN (30,000 – 35,000 euro) sprzedany TRZY MIESIĄCE temu za 11,500 euro (https://polishartcorner.com/2024/10/28/adam-styka-1890-1959-98/). Również SDA nie pochwaliło się pochodzeniem tej pracy, nie mówiąc o cenie kupna jak też nie zauważyło krótkiego okresu ‘przewałki’ z rąk do rąk.
Trzeci przykład z tego katalogu to praca Magadaleny Abakanowicz (https://www.sda.pl/auction/object/magdalena-abakanowicz-dlon-1992-r,52189,en) wyceniona na 28,000 – 35,000 PLN (6,500 – 8,200 euro), przywieziona z Francji (https://polishartcorner.com/2024/05/22/magdalena-abakanowicz-1930-2017-50/), kupiona tam w maju 2024 za 2,200 euro.
Więcej przykładów z tego katalogu SDA nie podam bo szkoda mi czasu i miejsca. Co charakteryzuje opisy tych obiektów to piękne eseje o artystach i wirtuozeriach ich pędzla. SDA stara się edukować klientów z grubymi portfelami na temat rzekomo nieznanych im życiorysów Wierusza, Styki, Abakanowicz, zaś strefę handlową zręcznie pomija. O proweniencji ani mru-mru. Zobaczymy wkrótce, czy tylko SDA będzie identycznie postępowało w tym roku jak w latach poprzednich oraz czy może inne domy aukcyjne zmienią swój proceder.
Pragnę wyraźnie podkreślić, iż nie jestem przeciwnikiem zarabiania na sztuce przez domy aukcyjne czy zwykłych handlarzy z tego żyjących. Jestem natomiast przeciwnikiem zamulania informacji o proweniencji. Jestem zwolennikiem przejrzystości. Pragnę, aby wszystkie znane fakty zostały wyciągnięte na światło dzienne i by klienci mieli możliwość je poznać i by mogli podjąć samodzielną decyzję opierając się na nich. “Sunlight is the best disinfectant“. Nie rozumiem dlaczego panuje taki opór od Krakowa przez Warszawę po Sopot. Nie rozumiem dlaczego Stowarzyszenie Antykwariuszy i Marszandów Polskich (SAiMP) nie pomaga by rynek antykwaryczny stał się przejrzysty. Pomimo dość pozytywnych opinii o rynku w 2024 wyrażonych przez artinfo.pl (https://artinfo.pl/artinformacje/artinfo-pl-oglasza-wyniki-rynku-sztuki-za-2024-rok) to mamy jednak stagnację, która byłaby zapaścią gdyby nie rzut na taśmę aukcji w grudniu. Domy aukcyjne chcą przez cały czas kontrolować rynek, chcą bić kolejne rekordy sprzedaży a niedługo może okazać się, iż rynek bez udziału klientów będzie martwy. Dbajcie o klientów i przedstawiajcie wszystkie znane wam informacje a nie te wybiórczo wygodne, wybrane przez was. Nie ma zgody na dotychczasowy stan. Będzie o tym na pewno więcej.
Zapraszam Urząd Skarbowy do śledzenia Polish Art Corner. Może obecny (nie)rząd Tuska będzie miał okazję do załatania dziury budżetowej ściagając należny wg prawa podatek z działalności domów aukcyjnych. Dwa przykłady podałem tutaj na talerzu.
Podsumowując: “Kliencie, na rynku sztuki broń się sam“, nie polegaj na pięknych słowach wydrukowanych przez domy aukcyjne, ucz się sam. Pomocy nie spodziewaj się bo jej znikąd nie ma, zwłaszcza ze strony SAiMP. Zapraszam innych do wypowiedzi.