Jankes wbija kij w mrowisko w temacie drożyzny nad morzem. Tyle zapłacił za obiad

gazeta.pl 3 godzin temu
Jankes postanowił przełamać nieco stereotyp dotyczący paragonów grozy straszących turystów nad polskim morzem. Radiowiec wyjawił, ile kosztował go zestaw obiadowy w jednej z restauracji.
W sieci można znaleźć coraz więcej opinii na temat tego, iż wakacje nad polskim morzem to dziś luksus wyłącznie dla wybranych. Wszystko przez wysokie ceny, które mają odstraszać turystów przed pojawianiem się w nadmorskich kurortach. Chodzi nie tylko o wydatki na nocleg, ale też m.in. niebotyczne kwoty, które rzekomo trzeba wydać w tamtejszych restauracjach. Swoje trzy grosze do sprawy postanowił dorzucić Jankes. Zdaniem prezentera radiowego, nad polskim morzem cały czas można znaleźć miejsca, gdzie nie jest drogo.

REKLAMA







Zobacz wideo Dostała paragon grozy?



Jankes obala mit o drożyźnie nad polskim morzem. Mówi, ile zapłacił za obiad
Na początku sierpnia Jankes wraz z rodziną wyskoczył na wakacje na Mierzeję Helską. Prezenter postanowił zwrócić się do fanów na TikToku i zdradzić, jak wygląda jego perspektywa na temat nadmorskich paragonów grozy. Podczas pobytu w Jastarni radiowiec wybrał się do jednej z lokalnych restauracji, gdzie zamówił zestaw obiadowy. - Chciałbym obalić mit, iż nad morzem jest drogo - mówi na nagraniu. Jak się okazuje, za zupę ogórkową, rybę z frytkami i surówkę zapłacił w sumie 35 zł. - Ryba jest naprawdę wybitna - zachwalał dodatkowo Jankes. "Czy nad polskim morzem jest wszędzie drogo? Wiadomo, są różne miejsca, ale takie rozsądne też da się znaleźć" - dodał w opisie nagrania.
Filmik prezentera radiowego spotkał się z bardzo dużym odbiorem internautów. Zdania były jednak podzielone. Część osób zgodziła się, iż drożyzna nad polskim morzem to mit, inni twierdzili z kolei, iż miejsce, które pokazał prezenter, to jedynie wyjątek potwierdzający regułę. "Zgadzam się, w porównaniu z Warszawą ceny są przyzwoite, a porcje naprawdę zacne. My wróciliśmy z Rowów, według mnie nie było drogo", "No to cena dobra, ale mitu nie obalisz, bo w większości jest bardzo drogo, więc jedna restauracja tego nie zmieni", "Można znaleźć jadłodajnie z tanimi obiadami, ale jak wejdziesz do pierwszej lepszej 'restauracji', to ceny są inne" - czytamy.









Uczestniczka "MasterChefa" zaskoczona ceną biletu na molo
Niedawno w mediach głośno zrobiło się również o relacji znanej z "MasterChefa" Natalii Maszkowskiej. Uczestniczka kulinarnego show była zaskoczona, iż za wejście na molo w Kołobrzegu trzeba zapłacić dziewięć złotych. "Za bilet na Korfu zapłaciłam niecałe 150 zł. Myślałam, czy lepiej polecieć do Grecji, czy 17 razy wejść na molo. Ostatecznie zdecydowałam się na Grecję, ale nie powiem… chwilę się wahałam. Widzę, iż ceny doganiają Monte Carlo. Trzymajcie się tam w tym Kołobrzegu" - podsumowała na Instagramie.
Idź do oryginalnego materiału