Jan Wagner – Energie Braucht Zeit

nowamuzyka.pl 6 miesięcy temu

Oblepić się nadzieją.

Mija sześć lat od wydania debiutanckiego albumu Jana Wagnera – niemieckiego pianisty, producenta i kompozytora – „Nummern” („Liczby”), który był dźwiękowym pamiętnikiem i jednocześnie zapoczątkował trylogię. Wówczas artysta nie zarysował kontekstu jaki mu towarzyszył podczas nagrywania materiału. Bo jak sam twierdził, każdy doświadcza i odbiera muzykę inaczej, wiec pominął osobistą narrację, która z góry narzucałaby słuchaczowi sprecyzowane ukierunkowanie emocji.

Jan Wagner, fot. Manuel Wagner

Dwa lata później otrzymaliśmy kolejne znakomite wydawnictwo zatytułowane „Kapitel” („Rozdziały”). Jan miał zagrać też w Polsce premierowo kompozycje z tego krążka, ale nie wyszło, wszystko pokrzyżowała wtedy pandemia. „Kapitel” opisywały takie oto słowa Wagnera:

„To druga połowa książki, zaczyna się tam, gdzie kończy „Nummern”. Napięcie i presja, z jaką wtedy miałem do czynienia, w większości zniknęły po drodze. W nowym materiale przez cały czas czuć pogłos tamtej „eksplozji”, ale teraz płynie się przez tę dziwnie uspokojoną pustkę. Ta muzyka to chwila ciszy, która następuje po wielkim huku. „Kapitel” jest tą milisekundą „nicości”.

Nadszedł czas na domknięcie pewnych rozdziałów, czego owocem jest najnowszy minialbum „Energie Braucht Zeit” („Energia wymaga czasu”), na wstępie którego dowiadujemy się, iż od samego początku chodziło o godzenie się z faktem śmierci matki. W nowych kompozycjach Wagner skupia się na koncepcji czasu: podstawowym elemencie rzeczywistości i sile zapewniającej nieunikniony rozkład wszystkich rzeczy. Chodzi mu też o coś bardzo ważnego, o wyrażenie akceptacji wobec zaistniałych w życiu rozszczepień. Według Jana bez akceptacji nie nastąpi zdrowienie, ani też zestrojenie się z energiami życiowymi własnego wnętrza i tymi wokół nas.

„Energie Braucht Zeit” afirmuje całą sobą życie, ale rzecz jasna nie ma to nic wspólnego z pompatycznymi uderzeniami naiwnego optymizmu. Unieruchamiająca swoim magnetyzmem delikatne wiązki wpadającego światła kompozycja „Watch” jest również jak „brama” prowadząca do najgłębszych emocji. Ileż tu emocji! To jeden z tych najbardziej poruszających utworów, jaki miałem okazję poznać w tym roku. Elektroniczny gradient w „SFA” pulsuje, rezonuje, szumi, tonizuje przestrzeń – dając tym samym dużo miejsca na wybrzmienie pięknym melodiom fortepianu.

„Fall” dryfuje gdzieś bliżej echa słynnej serii „Ambient” Briana Eno, ale dojrzałość kompozytorska Wagnera sprawia, iż jego wizja muzyki ambient posiada własny emblemat oraz dużo emocji, co odróżnia go od ogromnej masy nijakich współczesnych twórców ambientu. I jestem bardzo ciekaw, jak brzmiałaby cała płyta Jana stworzona wokół tego gatunku? W „Overcome” powracają poprzetykane emocjami hipnotyczne frazy fortepianu wpadające co chwilę – mam wrażenie – w przetworzone fale elektrycznego pianina Wurlitzer.

Sinusoidalny „Holy” ma dużo z podskórnie meandrujących przeżyć – jak te głęboko pulsujące syntezatorowe pasma, które z czasem wchodzą na inny rejestr, a może choćby łagodnieją w swojej spiczastej toni przy nieoczywistych partiach skrzypiec Tobiasa Preisiga. „Oblige” nie jest z kolei instrumentalny – jak pozostałe nagrania – ponieważ spod akordów fortepianu (ile w nich dobrych emocji, „uśmiechu”!) wydobywa się głos Łukasza Polowczyka (Aint About Me), jeszcze niżej brzmiący niż zazwyczaj. I te słowa o narodzinach! I pojawia się też ogromne otwarcie, przestrzeń w tej muzyce, symbolizujące nadchodzące zmiany.

Przy „Abend” poczułem podobne poruszenie, jak przy „Watch” – niesamowita miniatura, oddająca doskonale styl Wagnera, w której jest sporo z tego, co znamy z dwóch jego pierwszych albumów. Na zamknięcie buchający emocjami „Spring” unosi się gdzieś ponad rzeczywistością na fali syntezatorowej melancholii. I jestem przekonany, iż większość producentów dołożyłaby tu beat, wraz z narastającym tempem, ale ta powściągliwość Jana czyni go zupełnie innym artystą.

– „Kiedy zacząłem pracować nad tą płytą, czułem, iż nie mam nic do powiedzenia. Nie mogłem też dotknąć fortepianu. Uświadomiłam sobie, iż smutek, jaki poczułam po śmierci mojej matki, był spleciony z dźwiękiem fortepianu. Na mojej pierwszej płycie („Nummern”) dosłownie wcisnąłem swój smutek w klawisze i sprawiłem, iż rezonował w drewnianym korpusie tego instrumentu. Dlatego za każdym razem, gdy ją grałem, przenosiłem się z powrotem w tę przestrzeń. Następnie „Kapitel”, mój drugi album, zajął się następstwami. Ale od tego czasu ruszyłem dalej. Nie miałem nic więcej do dodania ponad to, co powiedziałem na poprzednich płytach.

Odkryłem, iż szumy tła, tak zwane niepotrzebne nagrania, brzmiały dla mnie bardziej interesująco niż dźwięk prawdziwego fortepianu. Na początku korzystałem z tych wszystkich drogich mikrofonów, ale ostatecznie rejestrowałem dzięki telefonu lub MacBooka. Patrząc wstecz, myślę, iż chciałem dosłownie doświadczyć dystansu między mną a fortepianem. Zamiast więc nagrywać instrument, zacząłem nagrywać pomieszczenie. I wtedy ukazała mi się płyta i wszystko zaczęło się układać. Zaczęły pojawiać się synchroniczności. Na przykład w przypadku utworu z udziałem AINT ABOUT ME poczułem, iż powinienem wrzucić partie jego wokalu do kompozycji instrumentalnej, nad którą wtedy pracowałem, i zadziałało bez żadnych poprawek! I nie tylko to, ale także wyraziło to, co czułem: iż nadszedł czas, aby ruszyć dalej. To był nie tylko moment, aby zaakceptować stratę i przyznać się do niej, ale także przyjąć wszystkie piękne rzeczy, którymi karmiło mnie życie. Kiedy spojrzysz na okładkę albumu, to właśnie to. To połączenie tragedii i miłości, a konkretnie głębokiej miłości do życia, która sprawia, iż ​​obraz jest kompletny” – Jan Wagner.

Nie często doświadczamy tak zachwycających kompozycji z obszaru muzyki elektronicznej, z których aż bije szczerość i pomysłowość. „Energie Braucht Zeit” podłącza nas pod różne fale emocji, a jednocześnie jest podsumowaniem i zamknięciem ogromnie trudnego etapu w życiu Wagnera, dając mu dużo ukojenia, wytchnienia oraz przestrzeni na coś nowego, co już wyraźnie słychać w jego kompozycjach. The future is around the corner!

Quiet Love Records | czerwiec 2024


Strona FB Jana Wagnera: https://www.facebook.com/janwagnermusic/

Strona Quiet Love Records: https://quietloverecords.com/

FB: http://facebook.com/quietloverecords

Idź do oryginalnego materiału