Historia internetowych memów nie ma więcej niż 40 lat, a my już nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak adekwatnie się zaczęła. Czy istniało coś takiego jak pierwszy mem, który zapoczątkował całe zjawisko? Czy memy są może zjawiskiem dla internetu tak naturalnym, iż powstawały równolegle, od samego jego początku, w tym samym czasie? Wiele z pierwszych memów już prawdopodobnie nie istnieje lub zostało zapomnianych. My zebraliśmy jednak te memy, które najczęściej wymieniane są jako kandydaci do miana tego „pierwszego”.
Co to jest mem?
Żeby jednak ustalić, który mem był pierwszy, warto zastanowić się, czym w ogóle mem jest. Mimo ogromnej popularności, wciąż brak precyzyjnej definicji tego zjawiska. W popularnej świadomości mem internetowy to zwykle humorystyczny obrazek z podpisem, jednakże memem może być też film, tekst, fraza i inne artefakty, które krążą po sieci. Mem jest kopiowany i rozpowszechniany, ale zasadnicze dla memu jest też jego ciągłe przekształcanie i remiksowanie. Gdy tylko mem zdobędzie popularność, natychmiast rozpoczyna się cykl jego naturalnej ewolucji: imitacji, adaptacji i innowacji. Jedną z najprostszych, ale i najlepszych definicji dostarcza prof. Limor Shifman:
Memy – jednostki cyfrowe ze wspólną charakterystyką, tworzone ze świadomością współistnienia, rozprowadzane, naśladowane i przekształcane przez wielu użytkowników za pośrednictwem Internetu
Limor Shifman „Memes in Digital Culture”
Skąd się wzięła nazwa „mem”?
Słowo „mem” zostało ukute przez ewolucjonistę Richarda Dawkinsa jeszcze w 1976 roku. Stworzył je na podobieństwo genu: tak jak gen jest jednostką dziedziczności, tak mem miałby być jednostką przekazu kulturowego i naśladownictwa. W swojej książce „Samolubny gen”, która rozpropagowała ten termin, wyjaśnia, iż to właśnie dzięki memom mają się rozprzestrzeniać symbole, zwyczaje, koncepty i wierzenia. Przykładem memów byłyby więc: sposoby ubierania, lepienia garnków czy budowania łuków, a także melodie, obiegowe zwroty czy idee. Tak jak geny przeskakują z organizmu na organizm dzięki plemników i jaj, tak memy przechodzą z jednego mózgu do drugiego dzięki naśladownictwa. Samo słowo ma korzenie w grece, gdzie „mimema” oznacza „rzecz, która coś naśladuje”. Gdy na forach internetowych pojawia się pytanie o pierwszego mema, internauci dowcipnie – zgodnie z definicją Dawkinsa – odpowiadają więc, iż będzie to chodzenie w pozycji wyprostowanej, posługiwanie się narzędziami lub odpoczywanie siódmego dnia.
W odniesieniu do internetu słowa „mem” po raz pierwszy użył Mike Godwin w czerwcu 1993 roku w magazynie „The Wired”. Mem internetowy był według niego podobnym konceptem do tego Dawkinsowskiego – jest przecież także memem, tyle iż celowo zmienianym w wyniku ludzkiej kreatywności. Niektórzy pierwszych memów dopatrują się w emotikonach, które powstały w 1982 roku. Pierwszą z nich była uśmiechnięta buźka :-), a później na jej podobieństwo zaczęły powstawać symbole innych emocji. Inni pierwszych memów szukają jeszcze przed powstaniem internetu.
Memy przed erą internetu?
Gdy wpisze się w wyszukiwarkę frazę „pierwszy mem”, w większości wyników wyrzuca nam obrazek z lat 20. XX wieku. Opublikowany w 1921 roku w magazynie „The Judge” rysunek opatrzony jest podpisami „Jak myślisz, iż wyglądasz, kiedy robią ci zdjęcie” (pod portretem przystojnego amanta) oraz „Jak naprawdę wyglądasz” (pod karykaturalnym przedstawieniem tej samej osoby). Podobny, mniej popularny, choć nieco starszy rysunek, pojawił się na łamach „Wisconsin Octopus” w 1919 lub 1920 roku i dotyczy dziewczyny, z którą bohater jest umawiany na randkę w ciemno („Jak opisuje ją twój współlokator”, „Jaka jest naprawdę”). Obrazki zyskały miano pierwszych memów przez skojarzenie z tymi obecnymi, powstającymi według schematu „Oczekiwania vs Rzeczywistość” – mogą być zatem uznane za memy tylko przez pryzmat konceptu, który powstał prawie sto lat po tym, kiedy je stworzono. Nie pasują więc do definicji memu. Te sto lat temu były zaledwie humorystycznymi obrazkami.
Dowcip przez powtarzalność, rozpowszechniany przez coraz większą grupę użytkowników to oczywiście rzecz o wiele starsza niż internet. Ba, sięgająca wieki w głąb historii ludzkości. Dlatego też jako pierwsze memy wymieniane są także popularne napisy na murach takie jak „Kilroy was here” – którego polskim odpowiednikiem byłyby „Tu byłem. Tony Halik” oraz „Tu byłem. Józef Tkaczuk” (ten drugi był… woźnym w jednej z warszawskich podstawówek). Pod wpływem popkultury powstawały też takie napisy jak „Frodo Lives” (około 1970, w nawiązaniu do książki „Władca pierścieni”) oraz „OBEY” (około 1989 roku, po premierze filmu „Oni żyją”). Ale przejdźmy już do memów internetowych.
1996 – Dancing baby
Faworyt do miana pierwszego mema, najczęściej wymieniany na forach i w artykułach prasowych. Dancing baby (zwane też Baby Cha-Cha albo Oogachaka Baby) to wygenerowana w trójwymiarze animacja tańczącego bobasa. Została ona stworzona, by pokazać możliwości programu Autodesk. Na początku była rozsyłana wśród pracowników firmy, ale potem rozlała się na internet. Z czasem zaczęto podkładać pod nią różne melodie, ale najpopularniejsza stała się bez wątpienia piosenka „Hooked on a Feeling” szwedzkiej grupy Blue Swede. Wiralowy bobas na początku 1998 roku dotarł też do telewizji – stał się powracającym motywem w serialu „Ally McBeal”, gdzie był metaforą tykającego zegara biologicznego głównej bohaterki. Omamy serialowej prawniczki sprawiły, iż popularność dancing baby eksplodowała, a animacja była jednym z najdłużej remiksowanych utworów w internecie.
1998 – All Your Base Are Belong to Us
Najczęściej wymieniany jako pierwszy mem obrazkowy. Pochodzi on z kiepsko przetłumaczonego na angielski przerywnika w japońskiej grze „Zero Wing” z 1989 roku. Zdanie powracało wielokrotnie w popkulturze, m.in. w artykułach, komiksach, piosenkach, programach telewizyjnych, filmach czy w grach. Do popularności mema przyczynił się też Jefferey Ray Roberts, programista komputerowy, który po godzinach dorabiał jako DJ. W swoim kawałku z roku 2000 „Invasion of the Gabber Robots” umieścił muzykę z gry oraz powracającą frazę „All your base are belong to us”. W 2006 roku tekst został sparafrazowany przez inżynierów Youtube’a jako „All your video are belong to us” w wiadomości o aktywacji nowych funkcji oraz w 2014 roku przez Elona Muska, który zatytułował jeden z postów na blogu „All our patent are belong to you”.
1991 – Greenoch
Najstarszy z tej listy, ale stosunkowo rzadko wymieniany. Może dlatego, iż nie jest memem obrazkowym, a jego fenomen zaczął się po prostu od wpisu w Usenecie? Z pewnością jednak Greenoch stał się internetowym zjawiskiem i miał szeroki oddźwięk. Greenoch to fikcyjna sztuka walki opisana przez użytkownika Usenetu, Douga Welcha, jako satyryczna odpowiedź na trwające w tamtych czasach dyskusje nad wyższością danej sztuki walki nad innymi. Post rozpoczął pierwszy flejm w internecie z prawdziwego zdarzenia, a Doug Welch wspominany jest jako pierwszy internetowy troll. Niektórzy uwierzyli, iż Greenoch istnieje naprawdę, inni niedługo zaczęli wprowadzać żart na coraz to wyższe poziomy.
1996 – Ate my balls
Humorystyczne obrazki na temat miłości znanych osób i postaci do… jąder. Pierwszy był Mr. T – aktor znany m.in. z serialu „Drużyna A”. W 1996 roku powstała strona internetowa pod tytułem „Mr. T Ate My Balls”, która została stworzona przez studenta Uniwersytetu Illinois w Urbanie i Champaign, Nehala Patela. Jak sam opowiadał, zdanie to stało się kultowe w jego akademiku, kiedy to ktoś ukradł z drzwi jego pokoju znaczek z napisem „exit” i zastąpił go właśnie słowami „Mr. T ate my balls”. Z czasem szał ogarnął internet, zaczęły też powstawać kolejne strony takie jak: „Chewbacca ate my balls” czy „Mr. Spock ate my balls”. „Bohaterami” kolejnych stron stawali się także: Monica Lewinsky, Matthew McConaughey, Jar Jar Binks, Britney Spears, Pokemon czy eBay. Opis fenomenu znalazł się w książce z 1996 roku „Dave Barry in Cyberspace”. W 2008 roku mem do życia przywrócił artysta Drew, tworząc stronę „Andrew Zimmern Ate My Balls”, której tytuł miał być nawiązaniem do dziwnych upodobań kulinarnych tego szefa kuchni i osobowości telewizyjnej.
1997 – Bert is Evil
Kolejna strona internetowa, z innym serialowym bohaterem w roli głównej – tym razem Bertem z „Ulicy Sezamkowej”. Strona, założona w marcu 1998 roku przez Dina Ignacia, zawierała sfotoszopowane obrazy, które miały udowadniać, iż postać z programu dla dzieci jest tak naprawdę do szpiku kości zła. Tak więc Bert był umieszczany m.in. na zdjęciu z zabójstwa prezydenta Kennedy’ego czy zamachu bombowego w Oklahoma City, a także w towarzystwie takich osób jak Adolf Hitler, Saddam Hussein czy Kim Jong-Il. Najszerszym echem odbił się zaś to z 2001 roku, gdzie został przedstawiony z Osamą bin Ladenem. Obrazki stały się takim hitem, iż Dino Ignacio nie mógł sobie finansowo pozwolić na dalsze prowadzenie strony, dlatego pozwolił na powstawanie jej kopii. W 1998 roku wraz z ich twórcami został odznaczony Webby Award i People’s Voice Award za „najlepszą dziwną stronę w internecie”.
1998 – Demotywatory
Demotywatory, czyli demotywujące plakaty, mają swoje korzenie jeszcze w latach 90. XX wieku. Na początku były dokładnie tym, na co wskazuje ich nazwa – parodiami motywacyjnych plakatów popularnych w tamtych czasach i umieszczanych często w firmach, by dawać inspirację pracownikom. Początek tego trendu przypisuje się firmie Despair Inc., która zresztą istnieje do dziś, jest właścicielem znaku towarowego „demotivators” i sprzedaje produkty ze swoimi obrazkami: kalendarze, pocztówki czy kubki. Od samego początku nie zmieniła się też strona wizualna demotywatorów: te pierwsze były również obramowanymi obrazkami na czarnym tle z podpisem, gdzie pierwsza część jest czasem większa niż druga. Polska strona demotywatory.pl powstała w 2008 roku na fali popularności tego formatu na zachodzie.