Filmy dokumentalne przez niedzielnych widzów wciąż często traktowane są jak zbędny dodatek do “prawdziwych” filmów, czyli tych fabularnych. Stawiane są obok programów informacyjnych — czegoś, co ma nam przekazać informacje, ale niekoniecznie wywołać emocje. Oczywiście, przypominamy sobie o dokumentach od czasu do czasu, gdy, na przykład, ujawniają ważne społeczne problemy – “Tylko nie mów nikomu”, albo podbijają serca i lądują się w repertuarach multipleksów, tak jak ostatnio zrobił to “Bałtyk” Igi Lis. A przecież polskie kino dokumentalne to znacznie więcej, niż rzadkie, warte obejrzenia wyjątki od reguły. Kino dokumentalne zbliża, poszerza perspektywę, i potrafi wzruszyć bardziej, niż niejeden film oparty „na faktach autentycznych”.
Tych, którzy nie wierzą nam na słowo i chcieliby wgłębić się w świat polskiego kina dokumentalnego, zapraszamy do przeczytania naszego krótkiego przewodnika.
Dla tych, którzy nie lubią się angażować…
Zacznijmy od czegoś krótkiego, tak na rozgrzewkę, czyli od 37-minutowego filmu Agnieszki Elbanowskiej “Pierwszy Polak na Marsie”. To historia Pana Kazimierza Błaszczaka, emeryta, który marzy o podróży w kosmos. Jest tak zmotywowany, iż postanawia zgłosić się do międzynarodowego programu Mars One i zamieszkać na Marsie. Żeby wziąć udział w kosmicznej misji, musi przejść liczne testy i pokonać tysiące innych ochotników, a próbuje zrobić to z wyjątkowym uporem. “Pierwszy Polak na Marsie” pokazuje nam przygotowania Pana Kazimierza, a także reakcje bliskich mu osób na całe przedsięwzięcie. Co interesujące i urzekające, Błaszczak nie jest byłym komandosem, czy pracownikiem NASA, a emerytem, jakich, pozornie, wielu.
Dla tych, którzy szukają wzruszeń…
Zapaleni kinomaniacy pewnie mnie teraz przeklną za polecenie filmu, który już przecież wszyscy widzieli, ale “Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” Pawła Łozińskiego po prostu nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. Dla wielu osób to jedno z pierwszych zetknięć z polskim kinem dokumentalnym i nie bez przyczyny. Film z 2016 roku to poruszająca obserwacja relacji matki z córką, które dzielą się swoimi uczuciami podczas sesji w gabinecie terapeutycznym. Terapia prowadzona jest przez prawdziwego specjalistę, a konkretniej jednego z najbardziej uznanych polskich psychiatrów i psychoterapeutów, Zbigniewa De Barbaro. jeżeli jednak myślicie, iż wiecie już wszystko… jesteście w dużym błędzie. “Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” nie tylko wyciska łzy, ale także zaskakuje. A po seansie na pewno zapragniecie zadzwonić do kogoś bliskiego.
Dla tych, którzy choćby lubią filmy, tylko nie te dokumentalne…
Jeśli do tej pory interesowaliście się historią kina, ale raczej tego fabularnego, “Książę i dybuk” Piotra Rosołowskiego i Elwiry Niewiery będzie idealnym pomostem do świata dokumentu. To historia reżysera i scenarzysty Michała Waszyńskiego, który w dwudziestoleciu międzywojennym był prawdziwym królem, albo raczej księciem, polskiego kina. Wyreżyserował wiele filmów z Eugeniuszem Bodo i Adolfem Dymszą, a później produkował filmy, w których grały takie gwiazdy jak John Wayne czy Sophia Loren. Jego historia pełna jest zagadek, a on sam nie ułatwiał biografom pracy. Do swojej tożsamości podchodził raczej kreatywnie, a jego przygody mogłyby być materiałem na dziesięć różnych filmów! “Książę i dybuk”, choć nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, zabiera nas w podróż, opowiadając o człowieku i iluzji kina, bo w przypadku Waszyńskiego, granica między jednym a drugim jest kompletnie zatarta.
Dla tych, którzy szukają innej perspektywy…
Zastanawialiście się kiedyś, jak dużą rolę w obaleniu komunizmu w Polsce miały obrzędy voodoo? Lub jak wiele może łączyć nas z haitańskim kapłanem? “Sztuka znikania” Bartosza Konopki to fantastyczna pozycja, dla tych, którzy szukają w kinie nieoczywistości i… magii. Film pokazuje nam historię Amona Frémona, kapłana voodoo, który przyjeżdża do Polski w czasach PRLu i obserwuje zmiany, które zaczynają wtedy w kraju zachodzić. Jako osoba z zupełnie innego świata, często dziwi się temu, co zastał, interpretuje to po swojemu i na własne sposoby próbuje leczyć Polską Rzeczpospolitą Ludową. Brzmi jak bajka? “Sztuka znikania” pozwala zobaczyć nam naszą własną kulturę w innym świetle, ale pozwala również odkryć inną stronę kina dokumentalnego, kina, które też ma swoją kreatywną stronę.
Dla tych, którzy mawiają, iż “kiedyś to było”…
Zaczynając swoją przygodę z kinem dokumentalnym, nie można zapomnieć o klasykach i pionierach. Choć mamy w Polsce wiele wybitnych nazwisk związanych z dokumentem, dziś trudno nie wspomnieć o jednym, konkretnym — Marcelu Łozińskim. Reżyser, który odszedł od nas zaledwie 20 sierpnia tego roku, pozostaje jednym z najsłynniejszych polskich dokumentalistów, a świat widziany z jego perspektywy wciąż porusza i uwiera.
Z wielu filmów Łozińskiego wybrałam “Wizytę” z 1974 roku. To historia Urszuli Flis, bohaterki, która łączy życie na wsi i zajmowanie się gospodarstwem z pasją do literatury i teatru. Jej nietypowe, ale spokojne życie zostaje naruszone przez parę dziennikarzy, którzy natarczywie próbują postawić tezę do życia Pani Urszuli. W filmie widzimy starcie różnych charakterów, ale też nieczułość, z jaką reporterzy podchodzą do swojej bohaterki i to właśnie ta nieczułość staje się tematem filmu. A jeżeli losy Urszuli was wzruszą, zachęcam do poszperania głębiej. Może okazać się, iż to jeszcze nie koniec jej historii.
O autorce
Weronika Adamczyk — trochę dziennikarka, trochę recenzentka, trochę studentka scenariopisarstwa na łódzkiej Filmówce. Zainteresowana pisaniem wszystkiego “co się nie rusza”. Prywatnie fandomiara, mama kotki o imieniu Lodzia, fanka “Rejsu” i “Hydrozagadki”.