Jak Sex Pistols wywrócili rocka do góry nogami

terazmuzyka.pl 2 tygodni temu

Zespół Sex Pistols za sprawą jednego albumu wywrócił muzykę rockową do góry nogami. Jak powstała płyta „Never Mind The Bollocks”?

Być może punk rock pobrzmiewał u wcześ­niejszych wykonawców, ale to Sex Pistols znaleźli się we adekwatnym miejscu o właś­ciwym czasie. Wielka Brytania w połowie lat 70. toczona była przez recesję gospodarczą, a na rockowym firmamencie szybowali giganci z muzyką równie dętą co ich ego. Ktoś musiał przebić balon i zrobili to właśnie Sex Pistols.

Zespół powstał jako swego rodzaju projekt. Malcolm McLaren, właściciel niewielkiego salonu odzieżowego w Londynie, poznał podczas pobytu w Nowym Jorku rock’n’rollową grupę New York Dolls, której utwory zachwycały i szokowały aro­gancją, werwą wykonania i perwersyjną aurą (dziś nazwalibyśmy ją protopunkową), i na krótko został jej menedżerem. Po powrocie do Anglii postanowił stworzyć podobną ekipę – na bazie amatorskiego zespołu The Strand z wokalistą, a później gitarzystą Steve’em Jonesem oraz perkusistą Paulem Cookiem. To McLaren znalazł basistę Glena Matlocka oraz wokalistę Johna Lydona, który przyjął pseudonim Rotten – „Zgniłek”, od zepsutych zębów. On też wy­myślił nazwę Sex Pistols. Jak wspominał w wywiadzie dla „Tylko Rocka”: Pamiętam, iż chłopakom nie bardzo się podobała. Zapytali mnie, czy nie moglibyśmy pozostać przy Sex. Odparłem, iż nie: „Cóż to, do cholery, miałoby znaczyć? Jaki rodzaj seksu? Jesteście pistoletami! Jesteś zamachowcami! Jesteście młodymi strzelbami, które mają to wszystko rozpieprzyć!”.

Jesienią 1975 grupa miała już pierwsze własne utwory i zadebiutowała przed publicznością. Od maja 1976 regularnie koncertowała, a jej ekscytujące występy zainspirowały wielu młodych muzyków i zapoczątkowały punkrockową rewoltę na Wyspach. W październiku 1976 roku, po podpisaniu kontraktu z EMI, Rotten i spółka zarejestrowali utwór Anarchy In The U.K., wydany na singlu miesiąc później. Jego niespodziewaną promocją okazało się wulgarne starcie na antenie telewizji Thames z prezenterem Billem Grundym, ale wystraszyło wydawcę, który zerwał umowę.

W lutym 1977 z grupy wyrzucono Matlocka, który, jak twierdzili pozostali, nie bardzo do niej pasował (mimo talentu kompozytorskiego). Nowym basistą został Sid Vicious (ale w studiu za partie basowe odpowiadał grający o wiele lepiej Jones). Zespół zdobył kolejny kontrakt płytowy, z firmą A&M. Za jej pieniądze nagrał drugi rebeliancki singel God Save The Queen, jednak obraźliwy dla królowej tekst sprawił, iż umowę znów zerwano (gdy wytłoczono już 25 tysięcy płytki). Dopiero w maju McLarenowi udało się znaleźć wytwórnię zdecydowaną wydawać Sex Pistols bez względu na skandale i kontrowersje – Virgin. Ona wznowiła God Save The Queen. A z nagrań dokonanych głównie między marcem a sierpniem 1977 w londyńskich Wessex Sound Studios (z Chrisem Thomasem, współpracownikiem Pink Floyd, jako producentem) złożyła też album, wydany w październiku.

Never Mind The Bollocks, Here’s The Sex Pistols to potężna dawka najczystszej rock’n’rollowej energii. Przede wszystkim trzeba obalić mit o tym, iż muzycy Sex Pistols nie potrafili grać (z wyjątkiem Viciousa). Ich umiejętności technicz­ne może nie były wielkie, ale grali na przyzwoitym poziomie. I co ważne: byli obdarzeni genialną intuicją, która pozwoliła im na komponowanie świetnych, porywających utworów. Można się było doszukać w nich różnych wpływów, od klasycznego rock’n’rolla (No Feelings) przez twór­czość The Kinks i The Who (Submission) po glam rock (New York). A jednak płyta brzmi oryginalnie, świeżo i potężnie – dzięki wielokrotnym nakładkom partii gitarowych wypełniających całą muzyczną przestrzeń i wbijającej w ziemię, mocnej, wysuniętej do przodu perkusji. A obrazu dopełniają niedbały, prowokacyjny, plu­gawy, chciałoby się rzec, śpiew Rottena i jego świetne teksty – bezlitosne, szydercze ciosy wy­mierzone w państwo, które nie było w stanie zapewnić młodym godziwego życia. Anarchy In The U.K., God Save The Queen, Pretty Vacant czy No Feelings to hymny. Nie tylko tamtego pokolenia. I nie tylko w Anglii. Nie chciał­bym, żeby ktoś pomyślał, iż jestem jakimś zarozumiałym fiutem – mówił na łamach „Tylko Rocka” John Lydon ale myślę, iż całkiem nieźle sobie wtedy poradziłem jak na dwudziestoletniego gnojka, uznanego przez rząd brytyjski za głupka i wpisanego do rejestru bezrobotnych...

Mało jest płyt, które wywarły tak wielki wpływ na popkulturę co debiut Sex Pistols. Jak mówił nam Glen Matlock: Rock w okresie, zanim się pojawiliśmy, stał się potwornie nudny, oderwany od rzeczywistości, odwrócony do dzieciaków plecami. My to przewróciliśmy do góry nogami. Znowu daliśmy ludziom coś, w co mogli uwierzyć.

BARTEK KOZICZYŃSKI

Nowe „Wydanie Specjalne” w sklepach!

„Never Mind The Bollocks” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym nowym „Wydaniu Specjalnym”.

„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.

6 grudnia pismo trafiło do sprzedaży ogólnej. W cenie 27,99 zł dostępne jest w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce.

Można je również zamówić z naszego sklepu internetowego:

„100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” – KUP TERAZ!

Idź do oryginalnego materiału