Jak polska popkultura przez lata zapominała o ojcach

gazeta-lubon.pl 1 dzień temu

23 czerwca obchodzimy Dzień Ojca. Z tej okazji przyjrzyjmy się jego zmieniającej się roli w polskiej (i nie tylko) popkulturze. Tata – kiedyś surowy, milczący, pracujący od świtu do nocy – w filmach i serialach często pojawiał się gdzieś w tle, rzadko jako czuły opiekun czy głos rozsądku. Ale czy rzeczywiście tak wyglądał ojciec w prawdziwym życiu?

W filmach i serialach PRL-owskich ojciec był często postacią drugoplanową. W polskim serialu komediowym „Czterdziestolatku” Stefan Karwowski był bardziej zagubiony niż autorytarny – skupiał się bardziej na pracy i własnym kryzysie wieku średniego niż na wychowaniu dzieci. W znanym i lubianym serialu „Alternatywy 4” ojcostwa też raczej nie doświadczyliśmy – ważniejsza była rola „głowy rodziny” jako trybiku w systemie. Brak jakiegokolwiek wzoru ojca. A bajki z PRL-u? Najczęściej mama była narratorką opowieści, a tata pojawiał się rzadko – jeżeli już, to jako postać z morałem. W zasadzie w bajkach tamtego okresu rzadko w ogóle występują rodzice – w większości są to produkcje osadzone w świecie samych dzieci, wystarczy spojrzeć na „Bolka i Lolka”, „Misia Uszatka” czy „Zaczarowany ołówek”.

W latach 90. ojciec przez cały czas nie był przedstawiany jako ciepły czy troskliwy. Serial „Świat według Kiepskich” z ojcem Ferdkiem to raczej karykatura, niż realne pokazanie rodziny czy ojcostwa. Ojciec ukazany jest tu jako leniwy, cyniczny, oderwany od potrzeb dzieci. W serialu „Rodzina zastępcza” – tata (Piotr Fronczewski) pojawiał się, ale to mama była sercem domu. Z kolei w serialach takich jak „Na dobre i na złe” czy „Klan” ojcowie często występowali jako poważni, ale nieobecni emocjonalnie bohaterowie drugiego planu.

Jakie są tego przyczyny? Dlaczego w popkulturze brakowało wzorów ojcostwa? W tamtych czasach dominował tradycyjny model męskości: ojciec to ten, który pracuje, zarabia, nie okazuje emocji. Nie był widziany jako osoba bliska dzieciom, raczej jako autorytet z dystansem. W bajkach i serialach nie było potrzeby pokazywania ojców, skoro i tak „zajmowali się pracą”. To mama miała czas na opiekę – i to ona pojawiała się w narracjach. Trudno jednak winić za to naszych tatusiów – harowali długie godziny, aby utrzymać rodzinę i nic dziwnego, iż rzadko znajdowali czas dla dzieci. Kolejnym przykrym aspektem jest fakt, iż w tamtych czasach mężczyzna, który okazywał emocje, był często uznawany za „słabego” – szczególnie w mediach. To temat wstydliwy, ale realny: brak umiejętności okazywania emocji przez mężczyzn był społecznie akceptowany, dlatego nie pokazywano ojców jako ciepłych i zaangażowanych. Przez dekady ojciec w popkulturze pozostawał w cieniu – był kimś, kto istnieje, ale nie uczestniczy. Dziś, gdy coraz częściej mówi się o zaangażowanym, emocjonalnym ojcostwie, warto spojrzeć wstecz i zapytać: czy ojcowie naprawdę nie byli obecni, czy po prostu nikt ich nie pokazał?

W ostatnich latach rola ojca w popkulturze wyraźnie się zmienia: zarówno w bajkach, jak i filmach pojawiają się zaangażowani, czuli i obecni ojcowie. Ojciec to już nie tylko jako „głowa rodziny”, ale też przyjaciel, wsparcie emocjonalne, partner w wychowaniu. W bajce „Gdzie jest Nemo” tata wyrusza przez ocean, by odnaleźć syna i przechodzi przemianę: z lękliwego kontrolera we wspierającego ojca. Ojciec z filmu „Krudowie” również się zmienia, choć bywa zbyt opiekuńczy, uczy się ufać dzieciom i ich wyborom. W polskich produkcjach, jak np. w „Rodzince.pl” ojciec jest obecny, choć leniwy. Nie unika emocji, uczestniczy w wychowaniu, jest częścią codzienności dzieci. Kolejnym przykładem jest seria filmów „Listy do M.”, która pokazuje wielu mniej lub bardziej zaangażowanych ojców, często potępia ich nieobecność i dostarcza wielu dobrych wzorów zachowań. Wiadomo, iż nie jest to ambitne kino, ale jednak popularne – każdy Polak oglądał kiedyś choć jedną część tej serii.

Coraz częściej w mediach ojciec gotuje, przewija dzieci, rozmawia o emocjach. Model ojcostwa zmienił się wraz ze zmianami społecznymi, co chyba można uznać za zjawisko pozytywne. Ale czy dla starszych pokoleń ten nowy wzorzec jest zrozumiały? A może był z nami cały czas, tylko nieobecny na ekranie? Przecież wiele osób wychowywanych w XX wieku pamięta, jak tata naprawiał rower, uczył tabliczki mnożenia i zabierał na ryby. Może nie mówił „kocham”, ale był – i to też był pewien specyficzny wymiar miłości.

Z okazji Dnia Ojca składamy najserdeczniejsze życzenia wszystkim Tatom – tym obecnym na co dzień i tym obecnym w sercu. Dziękujemy za mądrość, siłę, poczucie humoru i miłość, która nie zawsze potrzebuje słów. Bądźcie zdrowi, szczęśliwi i doceniani – nie tylko od święta.

Małgorzata Wojsz

Idź do oryginalnego materiału