Jak Pearl Jam zadebiutował rockowym arcydziełem

terazmuzyka.pl 1 dzień temu

Pearl Jam zaliczył jeden z najbardziej spektakularnych debiutów lat 90. Jak powstał „Ten”?

Nie byłoby eksplozji grunge’u, gdyby nie sukces Nirvany i jej drugiej płyty Nevermind z 1991. Ale też sukces innej grupy z Seattle, Pearl Jam, stworzonej przez weteranów lokalnej sceny, gitarzysty Stone’a Gossarda i basisty Jeffa Amenta, znanych z Green River i Mother Love Bone, oraz jej debiutu Ten, wydanego kilka miesięcy wcześniej, docenionego po roku.

Jeśli Nirvana była w swojej odmianie grunge’u bliższa punku, a Alice In Chains – metalu, to grupa Pearl Jam okazała się w okresie debiutu ekipą najbardziej har­drockową. Ale nie był to sabbathowy ciężar, ale zeppelinowy luz i swoboda. Poza tym, nietrudno znaleźć w jej muzyce odniesienia do najsłynniejszego rockmana pochodzącego właśnie z Seattle, czyli Jimiego Hendrixa (McCready: W „Machine Gun” Hendrix wy­dobywa w pewnym momencie najcudowniejszy, najbardziej zabójczy, niesamowity i pełen na­pięcia dźwięk, jaki słyszałem. Przez lata próbuję go odtworzyć…). Z jego dziedzictwa muzycy Pearl Jam przejęli szalone gitarowe solówki i niby niechlujne, brudne, właśnie grunge’owe brzmienie. Dorzućmy do tego ojców chrzest­nych hard rocka, czyli Cream i The Who, i wstęp­ną analizę muzyki zawartej na Ten możemy uznać za dokonaną. Ach, jeszcze coś: w kilku miejscach w grze sekcji rytmicznej czuć funkowy groove w duchu Red Hot Chili Peppers.

Wiadomo, iż kompozytorskim motorem grupy byli wspomniani muzycy wcześniej odpowiedzial­ni za większość repertuaru Mother Love Bone, dlatego muzykę obu tych ekip łatwo porównać. Nie byłoby jednak Pearl Jam, gdyby nie przy­bysz z San Diego, Eddie Vedder – a ten stanowił przeciwieństwo radośnie rock’n’rollowego Andrew Wooda, frontmana Mother Love Bone. Vedder okazał się obok Layne’a Staleya z Alice In Chains jednym z tych wokalistów grunge’owych, którzy mieli w głosie najwięcej mroku, a ekspresję taką, iż tylko głuchy by jej nie uległ: było tam i szaleństwo, i cierpienie, i trwoga, i ból, i furia… A śpiewał o rzeczach ważnych, czasem choćby przerażających, często nawiązując do prawdzi­wych wydarzeń.

Jeremy, największy hit grupy, zainspirowany był historią piętnastolatka Jeremy’ego Wade’a Delle’a, który popełnił samobójstwo na oczach swojej klasy w szkole średniej w Richardson w Teksasie (Vedder: Ta historia głęboko mnie poruszyła, bo jako dzieciak przeżyłem coś podobnego. W siódmej klasie jeden z moich kumpli odleciał i przy­niósł broń do szkoły, ale skończyło się tym, iż strzelił do wielkiego akwarium. Do dziś pamiętam ten huk…), Why Go – przeżyciami nastoletniej pacjentki szpi­tala psychiatrycznego (Vedder: Możesz naprawdę się wściec, gdy starzy decydują o tym, jak powinno wy­glądać twoje życie. A kiedy się wściekasz, zatrudniają psychiatrę, by stwierdził, co z tobą nie tak…). Z kolei Alive, uznawane przez wielu za hymn pokole­nia, opowiadało o młodym człowieku, którego owdowiała matka kochała go… w inny sposób, niż powinna (kontynuacją historii są Once, w którym bohater popada w szaleństwo i staje się seryjnym mordercą, i Footsteps – ze strony B singla Jeremy – w którym czeka na egzekucję). Ale Vedder potrafił też być subtelny i delikatny, jak w jednym z naj­piękniejszych miłosnych utworów świata, Black.

Ten to album pełen nieposkro­mionej siły. Napędzany fantastycz­nymi riffami (Once, Alive, Even Flow) mknie do przodu niczym torpeda. A dzięki spontanicznemu podejściu muzyków i odpowied­niej produkcji, brzmi, jakby został nagrany podczas koncertu, gdzie zespół daje się ponieść instynkto­wi. Efekt jest porażający. I trudno się dziwić, iż Ten do dziś uważa się za największe osiągnięcie Pearl Jam, ba, za rockowe arcydzieło. Chociaż zespół nagrał od tamtej pory wiele świetnych płyt, w tym Vs. (1993), Vitalogy (1994), No Code (1996), Backspacer (2009) czy ostatnio Dark Mat­ter (2024), nie próbując powtarzać formuły, która przyniosła mu sukces, i za wszelką cenę trzymać się grunge’owej estetyki.

JORDAN BABULA

„100 Płyt Wszech Czasów. Wydanie Specjalne” w sklepach!

„Ten” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym „Wydaniu Specjalnym”.

„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.

Pismo można przez cały czas zamówić z naszego sklepu internetowego:

„100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” – KUP TERAZ!

Idź do oryginalnego materiału