Na Netfliksie rozgościła się dzisiaj „Królowa Charlotta”, spin-off „Bridgertonów”, w którym tytułowa władczyni pojawia się w starszej i młodszej wersji. O różnice pomiędzy serialami zapytaliśmy Goldę Rosheuvel i Ruth Gemmell.
Choć „Królowa Charlotta” określana jest jako prequel „Bridgertonów„, jest to pewien skrót myślowy, ponieważ serial przedstawia wydarzenia dziejące się na dwóch płaszczyznach czasowych. Główna część rozpoczyna się w 1761 roku i opiera się na wydarzeniach historycznych: oglądamy, jak młoda księżniczka Charlotta (India Amarteifio, „Sex Education”) opuszcza rodzinną Meklemburgię-Strelitz i jedzie do dalekiej Anglii, gdzie ma spotkać tajemniczego króla Jerzego III (Corey Mylchreest, „Sandman”) i zostać jego żoną. Oprócz tego jest drugi timeline, opowiadający o sprawach, które mają miejsce w Londynie 40 lat później, w czasach „Bridgertonów”.
Czym Królowa Charlotta różni się od Bridgertonów?
Przed premierą „Królowej Charlotty” Serialowa miała okazję spotkać się w gronie mediów z całej Europy z obsadą nowego serialu, w tym także Goldą Rosheuvel i Ruth Gemmell, czyli aktorkami wcielającymi się w „Bridgertonach” odpowiednio w starszą Charlottę i Lady Violet Bridgerton. Zapytane o różnicę pomiędzy obydwiema produkcjami, aktorki były zgodne: „Królowa Charlotta”, choć zawiera sceny z balami, jest dużo bardziej kameralna, intymna, nastawiona na rozmowy w małym gronie.
Zwłaszcza dotyczy to tej osi czasu, w której obie miały okazję zagrać, a która skupia się na królowej próbującej zmusić swoje dzieci do spłodzenia potomka. Violet i Lady Danbury (Adjoa Andoh) pełnią funkcję jej doradczyń oraz zaprzyjaźniają się ze sobą. Kiedy dokładnie to się dzieje? Ruth Gemmell wyjaśniła timeline serialu w odniesieniu do „Bridgertonów”, sugerując, iż fani „Bridgertonów” nie powinni pomijać spin-offu.
— jeżeli chodzi o oś czasu – tę dotyczącą okresu regencji, ze mną, Adjoą, Goldą i Hugh [Sachsem, serialowym Brimsleyem] – to „Królowa Charlotta” znajduje się dosłownie pomiędzy 2. i 3. sezonem „Bridgertonów”. Więc w pewnym sensie dokonujemy pewnych odkryć, jednocześnie pracując na rzecz przyszłości, jeżeli to ma jakiś sens. I miło było odkryć kilka rzeczy, o niektórych z nich nie mogę mówić. (…) Są tam pewne rzeczy, które dochodzą do skutku później, w 3. sezonie „Bridgertonów”.
Zdaniem aktorki „Królowa Charlotta” jest znacznie bardziej kameralna od pełnych przepychu „Bridgertonów”, choć oba seriale robiła w dużym stopniu ta sama ekipa.
— Myślę, iż tutaj jest bardziej intymnie. I kiedy mówię „intymnie”, mam na myśli to, iż sceny to rozmowy. W „Bridgertonach” ludzie przeważnie dość często rozmawiają ze sobą, [ale] są to duże sceny z wieloma postaciami i wiele się dzieje, podczas gdy „Królowa Charlotta” wydaje się bardziej kameralna. Dość dziwnie się to robiło, ponieważ pod wieloma względami czułam się, jakbym wracała do domu. Była tam część tej samej ekipy, był ten sam operator, Jeffrey Jur, był ten sam reżyser, Tom Verica, więc był to świat, który bardzo dobrze znałam, w taki dziwny sposób. Więc część z tego sprawiała wrażenie powrotu do domu, a część wydaje się znacznie bardziej kameralna.
Królowa Charlotta – Golda Rosheuvel o serialowej rodzinie
Golda Rosheuvel przyznała, iż cieszyła się, mogąc zobaczyć całą swoją ogromną rodzinę – Charlotta miała aż piętnaścioro dzieci z królem Jerzym – jak zmaterializowała się na ekranie. Jak zdradziła aktorka, grając w „Bridgertonach” stworzyła na własny użytek całe tło dla swojej postaci, którą najczęściej oglądaliśmy w czasie wystawnych bali lub przygotowań do nich. Ale prawda o Charlotcie jest dużo bardziej złożona.
— To bardzo interesujące, ponieważ oczywiście w „Bridgertonach” mam historię. I jest to historia związana z rodziną, z miłością do Jerzego. I upewniam się, żeby myśleć przynajmniej raz o Jerzym i przynajmniej raz o rodzinie w każdej scenie. Więc w czasie tych wielkich, ogromnych bali, które oglądacie w „Bridgertonach”, jest zawsze chwila, kiedy pomyślę o rodzinie i o Jerzym. W „Królowej Charlotcie” to było coś absolutnie niesamowitego zobaczyć trzynaście osób grających moje dzieci i połączyć fizyczność z wyobraźnią.
Jak się okazuje, „Królowa Charlotta” i 3. sezon „Birdgertonów” – który już jest nakręcony, co potwierdziła w rozmowie z nami Ruth Gemmell – powstawały dokładnie w tym samym czasie. Rosheuvel miała więc okazję poruszać się ciągle pomiędzy dwoma światami swojej bohaterki, co było dość niecodziennym przeżyciem.
— Kręciłam 3. sezon „Bridgertonów” i „Królową Charlottę” w zeszłym roku w tym samym czasie. I to było naprawdę interesujące, wchodzić i wychodzić z tych dwóch światów. [Przechodzić] z jednego świata, który był naprawdę intymny i osobisty, i dotyczył rodziny, obowiązku, znalezienia kolejnego potomka, radzenia sobie jako matka z dziećmi, do drugiego świata, który był pełen blichtru, przepychu, naprawdę tętnił życiem i gdzie było mnóstwo bali i setka statystów, a choćby więcej. Tak więc było to dla mnie bardzo interesujące, wchodzić i wychodzić z tych dwóch światów królowej Charlotty. A jednocześnie były one połączone.
Dla Ruth Gemmell „Królowa Charlotta” i „Bridgertonowie” to ta sama rodzina – na ekranie i poza nim. Różnica jest taka, iż tym razem rolę showrunnerki pełniła sama Shonda Rhimes, pomysłodawczyni netfliksowego uniwersum „Bridgertonów”.
— To było naprawdę ekscytujące. To było bardzo ekscytujące, iż Shonda miała stać na czele tego wszystkiego. Wspaniale jest być częścią historii królowej Charlotty. Powiedziałabym, iż to rodzina i ja ją pokochałam. Tak więc cudownie jest być częścią czegoś więcej – przyznała serialowa Violet.
Fani „Bridgertonów” powinni wypatrywać easter eggów w „Królowej Charlotcie”, a jednym z nich – co zdradziła już wcześniej Rosheuvel – jest Lady Whistledown. Serial wyjaśnia także zróżnicowanie etniczne w „Bridgertonach”, opowiadając o tzw. Wielkim Eksperymencie w czasach młodej Charlotty i Jerzego. Czy warto obejrzeć spin-off? Tutaj znajdziecie naszą opinię na ten temat: Królowa Charlotta – recenzja.