Od dziś w serwisie Max możecie oglądać dwa pierwsze odcinki „Koszmarnego Komanda”, serialu animowanego Jamesa Gunna, który jest częścią zrebootowanego uniwersum DC. Jak tytuł ten łączy się z tym, co było i tym, co będzie?
„Koszmarne Komando” to pierwsza odsłona DC Universe – zrebootowanego uniwersum rodem z komiksów DC, które wcześniej było znane pod nazwą DC Extended Universe (DCEU). W jaki sposób animowany serial Jamesa Gunna odnosi się do przeszłości tego filmowego uniwersum? I czego należy spodziewać się dalej – czy seans jest konieczny, by zrozumieć kolejne odsłony DCU?
Koszmarne Komando – jak serial ma się do DC Universe?
Choć w „Koszmarnym Komandzie” pojawiają się postaci i nawiązania do wcześniejszych tytułów wchodzących w ramy DCEU („Peacemaker„, „The Suicide Squad”), serial stanowi nowe otwarcie uniwersum. Ruch ten z jednej strony pozwala zignorować to, co widzieliśmy w DC Extended Universe do tej pory, a z drugiej nawiązuje do odmiennych wersji postaci, które wcześniej gościły na ekranach.
James Gunn – współzarządzający DC Studios wraz z producentem Peterem Safranem – wcześniej określił DCU „miękkim rebootem” DCEU, co każe sądzić, iż wiedzę o takich tytułach, jak „Peacemaker” warto jednak posiadać. A jak twórca „Koszmarnego Komanda” określa nowy – a zarazem pierwszy w historii DC Universe – serial? W trakcie międzynarodowej konferencji prasowej, w której uczestniczyła Serialowa, Gunn nazwał go „przystawką DCU”.
— Myślę, iż powiedzieliśmy już wszystkim, iż „Koszmarne Komando” to coś w rodzaju przystawki DCU. To początek uniwersum DC i wszystkie te postacie mają potencjał, by pojawić się ponownie w innych miejscach – mamy już Ricka Flagga [Sr. granego przez Franka Grillo], który pojawi się w „Supermanie” i odgrywa ogromną rolę w [2. sezonie] „Peacemakera”.
Myślę, iż wszystkie każdą z tych postaci możemy pokazać w live action. Mamy tutaj tak wspaniałych aktorów, którzy mogą je zagrać w różnych miejscach. Więc tak naprawdę chodzi o rozpowszechnianie informacji, iż jest to część DC Universe. W przeciwieństwie do wielu mieszanych uniwersów będziemy przechodzić tam i z powrotem między animacją i live action. A jeżeli będzie trzeba to choćby pacynkami.
Poszczególni bohaterowie z „Koszmarnego Komanda” mogą pojawiać się w innych tytułach wchodzących w skład DCU, niemniej Gunn przekonuje, iż – w przeciwieństwie do Marvela – DC Universe będzie funkcjonowało w ten sposób, iż nie wymusi na widzach oglądania każdej z odsłon franczyzy po to, by zrozumieć osobny film czy serial. Innymi słowy, nie musicie oglądać „Koszmarnego Komanda”, by cieszyć się nadchodzącym 2. sezonem „Peacemakera”. I vice versa.
— Jedną z rzeczy, na których naprawdę się skupiam – jako współszef DC Studios z Peterem Safranem – jest to, iż [choć] każdy z naszych seriali i filmów jest ze sobą powiązany, są one też oddzielne. Możecie oglądać „Koszmarne Komando” i całkowicie cieszyć się serialem samodzielnie, nie wiedząc nic innego o DC. Tak, jest to w pewien sposób powiązane z „Peacemakerem” przez Johna Economosa i Amandę Waller [postaci znane z tego serialu], ale nie musicie oglądać innych rzeczy, by to zrozumieć.
„Superman” jest powiązany z serialem, ponieważ Frank [Grillo] w nim występuje. Ale poza tym jest to całkowicie własna historia. Tak więc, chociaż te historie są ze sobą powiązane, chcę zapewnić, iż każdy może wejść w każdą z tych historii i całkowicie się nimi cieszyć; i iż oglądanie serialu nie jest pracą domową dla ludzi, aby poszli oglądać inne seriale. (…) Nie chcę obciążać ludzi koniecznością oglądania wszystkiego, aby zrozumieli inne rzeczy – podsumował Gunn.
Liczący siedem odcinków serial „Koszmarne Komando” przedstawia losy tajnej drużyny złożonej z potworów osadzonych w więzieniu, rekrutowanych do misji uznanych za zbyt niebezpieczne dla ludzi. W obsadzie pierwszego projektu powstałego pod szyldem DC Studios są m.in. Indira Varma („Gra o tron”), David Harbour („Stranger Things”) czy Alan Tudyk („Resident Alien”). Dwa pierwsze odcinki są już dostępne w serwisie Max. Naszą opinię o całości znajdziecie tutaj: Koszmarne komando – recenzja.