Jak gwałtownie obalić tyrańską władzę (na przykładzie Bangladeszu)

magazynpismo.pl 1 tydzień temu
rys. Sonia Dubas-Kolanowska

Dyktatorzy często upadają niespodziewanie. Jednego dnia ich władza wydaje się niepodzielna, aparat represji trzymają mocno w garści, a społeczeństwo jest apatyczne i zastraszone. Następnego – autokraci uciekają w popłochu za granicę lub wściekły tłum wyciąga ich z rządowych rezydencji na ulicę, ich pomniki są obalane, pałace plądrowane, a wojsko i policja nie kwapią się do obrony walącego się starego porządku, który jeszcze do niedawna wydawał się nienaruszalny i wieczny.

Czytasz felieton z cyklu„Pismo ze świata”. Zamiast szukać nowego ujęcia patrzenia na „Innego”, Paweł Marczewski spróbuje spojrzeć oczami owego „Innego” na nas samych. Teksty komentujące wybrane przez niego wydarzenie, zjawisko lub trend ze świata, będą próbą wytrącenia czytelników z perspektywy, którą uznają za oczywistą czy naturalną.

O tym, jak krucha może być władza oparta na represjach, przekonała się ostatnio Sheikh Hasina, wieloletnia premierka Bangladeszu, która w swojej karierze politycznej przeszła drogę od demokratycznej opozycjonistki do autokratki fałszującej wybory i wsadzającej za kraty swoich przeciwników. Kiedy w styczniu 2024 roku odbyły się wybory do banglijskiego parlamentu, zbojkotowało je główne ugrupowanie opozycyjne, Partia Narodowa Bangladeszu (Bangladesh Nationalist Party, BNP). Opozycja nie chciała legitymizować reżimu Hasiny, ale też nie miała wielkiego wyboru – jej liderzy siedzieli w więzieniu lub przebywali na wygnaniu. BNP zorganizowała w październiku 2023 roku protesty, domagając się ustąpienia premierki, ale demonstracje zostały brutalnie spacyfikowane (zginęło w nich szesnaście osób) i nie doprowadziły ani do dymisji szefowej rządu, ani do uczciwszych wyborów.

Newsletter

Wybór zagraniczny

Co w prasie obcojęzycznej zaciekawiło Marcina Czajkowskiego, redaktora i fact-checkera „Pisma”?

Zapisz się

Hasina objęła urząd po raz czwarty z rzędu i wyglądało na to, iż jej władza pozostaje niezachwiana. W czerwcu na ulice wyszli studenci, protestując przeciwko wprowadzeniu systemu kwotowego, zgodnie z którym prawie pół miliona stanowisk w administracji publicznej (na 1,9 miliona wszystkich) miało być zarezerwowane dla krewnych osób walczących o niepodległość państwa w wojnie z Pakistanem w 1971 roku. Początkowo wydawało się, iż kraj czeka powtórka ze schematu przećwiczonego przed wyborami: najpierw eksplozja społecznego niezadowolenia, potem represje, a na końcu wszystko pozostaje po staremu, czyli jak przez ostatnie piętnaście lat. Tym razem stało się jednak inaczej.

Dlaczego kwestia fundamentalna dla demokracji, jak uczciwość wyborów, nie zdołała obalić Hasiny, a sprawa – wydawałoby się – o wiele mniej znacząca, jak zasady rekrutacji osób na stanowiska państwowe, kosztowała premierkę władzę? Podobnie jak w wielu …

Idź do oryginalnego materiału