Rozpalały go radiowe transmisje, w Drohiczynie, gdzie mieszkali, polskiego hymnu słuchał na baczność, salutując do za dużego, opadającego na nos kapelusza od dziadka. Kiedy podrósł, a choćby był już zupełnie duży, trenerzy - w tym gigant boksu Feliks "Papa" Stamm - zachęcali go, by to sportem zajął się w życiu na poważnie. Został aktorem. Wybitnym. Panie, panowie - przed wami Daniel Olbrychski.