Był ulubieńcem publiczności, ale choć stworzył wiele niezapomnianych ról, nigdy nie robił z siebie gwiazdora. I to nie aktorstwo było dla niego w życiu najważniejsze. Dał się poznać także za sprawą świetnych występów na deskach teatrów, jako reżyser spektakli oraz utalentowany dramaturg i prowadzący telewizyjne show. Ale choć wzdychała do niego niejedna aktorka, a raz niemal otarł się o romans, na pierwszym miejscu dla Jacka Chmielnika zawsze była rodzina. To do niej wracał po zdjęciach czy występach, zamiast na branżowych imprezach wolał spędzać czas z ukochaną żoną i dwójką dzieci. Stworzył dla nich azyl w domku letniskowym, położonym w zacisznej miejscowości. Niestety, to właśnie tam pewnego sierpniowego dnia przed niemal dwudziestoma laty rozegrała się tragedia, która pozbawiła Jacka Chmielnika życia. Wszystkiemu winien był koszmarny pech.
REKLAMA
Zobacz wideo Ta rola go przerosła
Nie tylko aktor
Jacek Chmielnik przyszedł na świat 31 stycznia 1953 roku w Łodzi. To właśnie tam, w 1975 roku ukończył studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera. W łódzkiej Filmówce Jacek Chmielnik poznał swojego mentora i wieloletniego przyjaciela - Jana Machulskiego. "Przyjmowałem go do szkoły filmowej. Przez cztery lata uczyłem i byłem jego opiekunem. W przedstawieniu dyplomowym na zakończenie szkoły znakomicie zagrał Gucia w 'Ślubach panieńskich' Fredry. Spotykaliśmy się na co dzień także poza zajęciami, na gawędach przy winku czy piwie. Stałem się powiernikiem Jacka choćby w sprawach natury sercowej. Starałem się wprowadzić go w świat teatralny i filmowy" - wspominał Jan Machulski po śmierci Jacka Chmielnika.
Zanim jednak Jacek Chmielnik pojawił się w kultowych komediach w reżyserii syna Jana Machulskiego, Juliusza, związał swoje życie z teatrem. Zadebiutował w warszawskim Ateneum, w późniejszych latach występował także na deskach teatrów w Kaliszu, Łodzi, Poznaniu i Krakowie. Przez kilka lat pełnił też funkcję l dyrektora Teatru Nowego w Łodzi. Następnie został etatowym reżyserem w łódzkim Teatrze Powszechnym. Dał się też poznać jako prowadzący telewizyjny show "Kochamy polskie seriale". Pomimo licznych sukcesów na innych polach, w masowej świadomości Jacek Chmielnik zapisał się głównie jako aktor komediowy. Wszystko za sprawą kultowych ról, jakie stworzył w dwóch częściach niezapomnianego filmu "Vabank" oraz "Kingsajzu". W tym drugim - uwielbianej przez widzów opowieści o rządzonej przez bezwzględnego Kilkujadka Szuflandii i tajnej recepturze na tytułowy Kingsajz - Jacek Chmielnik zagrał główną rolę. Wcielił się w Olgierda Jedlinę, a scena, w której jako krasnoludek przemierza ciało Katarzyny Figury, przeszła do historii polskiego kina jako kultowa. To jednak nie jedyny moment, kiedy Jacek Chmielnim wystąpił u boku pięknej kobiety w gorącej scenie.
Na przekór pokusom
Swoją żonę, Wandę, Jacek Chmielnik spotkał ponoć przypadkiem. Ale on i nauczycielka muzyki gwałtownie zapałali do siebie wzajemną miłością, która oparła się próbie czasu. Małżeństwo doczekało się dwójki dzieci - córki Julii i syna Igora. To właśnie rodzina była dla aktora zawsze na pierwszym miejscu. Zamiast iść do baru z kolegami czy brylować na branżowych imprezach, wolał po zdjęciach czy spektaklu wrócić do domowego zacisza. "Jeździłem z nim w długie trasy i nie rozumiałem, co go tak gna do domu. Ledwo się kurtyna zamknęła, Jacek już siedział w samochodzie i do domu! My nieraz wybiegaliśmy za nim, krzycząc, żeby się na piwko przeszedł, ale on nie chciał słuchać. Gnał do domu" - wspominał w "Vivie!" jeden z przyjaciół aktora.
Jacek Chmielnik był oddanym mężem i kochającym ojcem, ale jego wierność nie raz była wystawiana na próbę. Aktor cieszył się bowiem nie tylko uwielbieniem widzów i publiczności, ale i powodzeniem u płci przeciwnej. W 1988 roku, kiedy zagrał w filmie "Kolory Kochania", był wodzony na pokuszenie przez młodą aktorkę, Magdalenę Wójcik. Wystąpił wraz z nią w wielu gorących scenach, a co więcej, Jacek Chmielnik przypadł młodszej koleżance do gustu. Z pewnością niejeden aktor oparłby się jej wdziękom, w tym przypadku było jednak inaczej. "Trzy miesiące w pięknych górach, z dala od domu, i gorąca dziewczyna, która w scenach erotycznych, a było ich mnóstwo, tak solidnie się do pracy przykładała, jakby nie grała. To dla wszystkich mężczyzny jest poważny egzamin. Ale umiem zdawać takie egzaminy" - wspominał w jednym z wywiadów aktor. Tymczasem Magdalena Wójcik znalazła niedługo pocieszenie w ramionach innego kolegi po fachu. Artur Żmijewski zostawił dla niej swoją licealną miłość.
Tragiczny dzień
"Widzowie znają go głównie z ról komediowych, ale pod maską komika i wesołej osoby, okazał się bardzo wrażliwym i poważnie myślącym człowiekiem" - mówił o Jacku Chmielniku reżyser Jan Kidawa Błoński. Wrażliwość aktora sprawiała, iż lubił spędzać czas z dala od zgiełku. Swój azyl znalazł w miejscowości Suchawa pod Włodawą w województwie lubelskim. "Tato znalazł ten dom 30 lat temu. Pojechaliśmy tam na zaproszenie przyjaciół rodziny, wtedy ziemia i nieruchomości były w tamtym regionie naprawdę tanie i na jego kieszeń. Zakochał się w dzikości tych miejsc i w ciszy. Zadzwonił wtedy do mamy i powiedział: 'Wanda tu jest cudownie, nie ma nic oprócz komarów'. To była miłość od pierwszego wejrzenia" - wspominała w wywiadzie dla "Faktu" Julia Chmielnik. Niestety, to właśnie ukochany dom aktora stał się sierpniowego dnia przez laty sceną tragedii.
Feralnego 22 sierpnia 2007 roku Jacek Chmielnik zszedł do piwnicy domku letniskowego, aby naprawić zepsuty hydrofor. Był boso i to właśnie prawdopodobnie ten szczegół zaważył i przypieczętował tragiczny los aktora. Aktor stanął w kałuży wody, a kiedy dotknął gniazdka elektrycznego, poraził go prąd. Jacka Chmielnika znalazła córka, niestety pomimo reanimacji aktor zmarł. "Wszystko wskazuje na to, iż na kontakcie, którego dotknął, wystąpiło przebicie prądu. Stwierdziliśmy tam napięcie 220V. Aktor stanął w kałuży rozlanej wody. Miał pecha, gdyż do piwnicy zszedł na bosaka" - tłumaczył śmierć aktora Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Pomimo tragedii, jaka wydarzyła się w Suchawie, rodzina aktora nie zdecydowała się sprzedać domku. Wręcz przeciwnie - wyremontowano go i dziś tętni życiem. Chętnie spędzają tam czas dorosłe dzieci zmarłego aktora. "Kochamy to miejsce i cudownie spędzamy tu czas. To było wyjątkowe miejsce i dla taty, i dla nas. Tu wydarzyła się tragedia, niektórzy takie miejsca sprzedają i nigdy do nich nie wracają, ale myśmy jako rodzina przeżywali tam najpiękniejsze chwile, więc nie było mowy o zostawieniu tego miejsca" - wyznała Julia Chmielnik. Córka aktora była żoną Huberta Urbańskiego, ma z nim dwójkę dzieci. Ale małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Dziś Julia jest żoną aktora serialu "Na Wspólnej", Marcina Przybylskiego, zawodowo pracuje jako dyrygentka, kompozytorka i trenerka dykcji i śpiewu. Za to syn Jacka Chmielnika, Igor, poszedł w ślady znanego ojca. Jest nie tylko aktorem, ale także reżyserem i tancerzem. Występuje na deskach Nowego Teatru w Słupsku, na swoim koncie ma też role w takich produkcjach, jak "Na sygnale", "Barwy Szczęścia", "Ślad", "Na dobre i na złe", "Przeznaczenie" czy "Szkwał".















